1. W tym roku spędzę wakacje w domu, ponieważ zależy mi na spotkaniach z przyjaciółmi. Po za tym nie mam ochoty wyjeżdżać. 2. Wczoraj wybrałam się z kolerzanką do kina, na film 3D. Nosił tytuł "AVATAR". Po dokładnym obejrzeniu stwierdziłyśmy, że był całkiem fajny. Zachwycił nas krajobraz Pandory, planety na której mieszkali ci kosmici. 3.W piękny wiosenny, słoneczny poranek, dziewięcioletni Jaś idąc do szkoły, wpadł na pewien pomysł. Postanowił zrobić psikusa Czarkowi, który słynął z tego, że zawsze spóźniał się do szkoły i dlatego zwykle do niej biegał, żeby spóźnić się możliwie najmniej. Jaś zaczekał na niego za węgłem budynku mieszczącego się niedaleko szkoły, a gdy Czarek przebiegał obok niego, podstawił mu nogę. Czarek, niespodziewający się niczego padł jak długi i poranił sobie ręce o płytki chodnika. Jaś zaś nie mógł powstrzymać się od śmiechu. - Ale walnąłeś! – krzyknął uradowany. – Aż ci tornister wpadł na głowę! - To wcale nie jest śmieszne – odpowiedział Czarek wstając. – Przez ciebie poraniłem sobie ręce. Powiem wszystko pani wychowawczyni! Jaś podszedł do Czarka i pomachał mu pięścią przed twarzą. Muszę tu wspomnieć, że Jaś był bardzo wyrośnięty, jak na swój wiek, przez co wzbudzał w swoich rówieśnikach respekt. Nikt nie chciał z nim zadzierać. - Tylko spróbuj, to zobaczysz, jak cię urządzę – groził Jaś. – Teraz idziemy na lekcję, a ty ani mru mru nikomu! Jaś puścił Czarka przodem i tak ruszyli w kierunku szkoły. Byli już spóźnieni dziesięć minut, ale Jaś wcale się tym nie przejmował. Jego rodzice nie zwracali uwagi na jego postępy w nauce, bo ze względu na swoją pracę rzadko bywali w domu. Przez to właśnie Jaś zrobił się taki niesforny i nieprzyjazny wobec innych dzieci. A niestety dzisiejszy wybryk z podstawieniem nogi Czarkowi nie należał do pierwszych w jego szkolnej karierze. W pewnej chwili Jaś zobaczył jakieś dziwne, zielone światełko w jednym z ciemnych zaułków starej kamienicy, którą mijali. Z miejsca zapomniał o Czarku i ruszył w to miejsce. Nie dziwiło go to, że nikt z przechodniów nie widział tego światełka. Wierzył, że on jest jedynym, któremu należą się wszystkie prezenty-niespodzianki, a tak właśnie myślał o ów światełku. W zaułku było zupełnie pusto, nie licząc zielonego światełka unoszącego się na wysokości ramion Jasia i rzucającego bladą łunę na ściany. Był to widok magiczny. Jaś zachwycił się nim. Przez chwilę nie mógł nawet wypowiedzieć słowa, ale wreszcie zdobył się na to. - Co to może być? – zapytał nie spodziewając się odpowiedzi. Równocześnie próbował dotknąć źródła dziwnego światełka, ale nie mógł tego zrobić. Ręka przenikała przez nie, jak gdyby był to twór z innego świata. - Jestem Poświatą Konsekwencji – odezwał się łagodny, kobiecy głos wewnątrz światła. Jaś odskoczył zaniepokojony, ale jego ciekawość sprawiła, że został we wnętrzu zaułka. – Myślisz, że to, co dzisiaj zrobiłeś, było słuszne? – zapytała Poświata Konsekwencji. - Było zabawne – odpowiedział Jaś z szerokim uśmiechem. – Dawno się tak nie ubawiłem. - W takim razie od dzisiaj ty również patrz pod nogi! – powiedziała Poświata Konsekwencji trochę ostrzejszym tonem, a po chwili zgasła. Zaskoczony Jaś jeszcze przez dłuższą chwilę szukał magicznego, zielonego światełka, myśląc, że się gdzieś schowało. Gdy go nie znalazł, doszedł do wniosku, że cała rzecz mu się tylko wydawała i zapominając o niej poszedł do szkoły. Jaś dotarł do szkoły na drugą lekcję. Czarek, jak obiecał, nie zdradził go, choć ręce miał zabandażowane. Z pewnością odwiedził pielęgniarkę i powiedział jej, że potknął się, gdy biegł do szkoły. Z pewnością nie poskarżył się ze strachu przed Jasiem. Dzięki temu Jaś poczuł się kimś ważnym, kimś z kim muszą liczyć się wszystkie dzieci. Gdy skończyły się lekcje, Jaś szczęśliwy pobiegł do domu, który mieścił się kilka przecznic od szkoły. Była to okazała willa otoczona pięknym ogrodem. Gdy, szczęśliwy, że zaraz będzie mógł pograć w swoją ulubioną grę i zapomnieć o nauce przebiegał znaną sobie ścieżką przez ogród, potknął się nagle o wystający korzeń i padł jak długi raniąc sobie ręce o piasek udeptanej ścieżki. Usiadł na ziemi i obejrzał się zdziwiony na korzeń. Nie przypominał sobie, żeby był on tam wcześniej. W pewnej chwili korzeń rozjaśniał zielonym światłem. - Ostrzegałam cię, żebyś patrzył pod nogi. Nie spodziewałeś się tego korzenia tak samo, jak Czarek nie spodziewał się, iż podstawisz mu nogę. Przykro mi, że tylko w ten sposób mogłam pokazać ci konsekwencję twojego czynu, Jasiu. To, co zrobiłeś, było złe. - Ja... - Jaś załkał. – Gdybym wiedział, że to takie niemiłe, nie zrobiłbym tego. – Nagle uniósł dumnie głowę. – Jeszcze dziś pójdę do Czarka i go przeproszę. - Nauczyłeś się dzisiaj czegoś bardzo ważnego, Jasiu. Zapamiętaj sobie tę lekcję: Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe. Korzeń stawał się coraz bardziej przezroczysty, aż wreszcie zniknął. Jaś jeszcze przez chwilę siedział i płakał. Jednak nie płakał dlatego, że bolały go ręce. Uświadomił sobie, że dla własnej próżnej przyjemności zrobił krzywdę Czarkowi i bolało go sumienie. Obiecał sobie, iż zapamięta tę lekcję do końca życia. 4. Siedem lat już siedział diabeł u jednego gospodarza za piecem, a nie mógł w żaden sposób skusić go, ażeby się kiedy pokłócił ze swoją kobietą i żeby stąd była jaka boska obraza. Tak już i wysechł całkiem diabeł za onym piecem, bo się czart tylko złością ludzką pasie. I trza mu było wyleźć stamtąd. Już miał uciekać na bagniska, aż tu spotyka babę jedną, która się go pyta: czemu taki suchy? A on jej opowiedziawszy rzecz całą, tak zakończył: - A może byście wy poradzili co na to? A dałbym wam tak duży worek pieniędzy jak sami jesteście. Tak się i zgodzili, a diabeł i baba razem znowu wrócili do tej chałupy. I zaczęła się pogadanka między kobietami w chałupie. Baba pyta gospodyni o jej chłopa, czy dobry. - A dobry, ani raziczku mnie też jeszcze nie uderzył, ani swarów nie robi nigdy - powiada gospodyni. - A wiecie wy - rzecze znowu baba - on jeszcze będzie lepszy, tylko musicie mu uciąć brzytwą trzy włoski z brody, ale tak, żeby on nic o tym nie wiedział. - Tak mówicie, babko? - rzecze uradowana kobiecina. - O moiściewy, utnę mu, utnę, choćby dziś, zaraz. I podarowała babce nawet serek jeden. A ta baba poszła i do gospodarza, który orał w polu, i zaczęła mu opowiadać, że była na wsi w tej a w tej chałupie (i wymieniła jego własną) i podsłuchała, jak gospodyni z parobkiem się umawiali, aby dziś gospodarza zarżnąć, kiedy tylko ten z pola powróci i spać się położy. Tak już i gospodarz nie mógł dłużej wytrzymać, ino jej się przyznał, że to w jego było chałupie, i prosił zaraz babę o jaką radę. Ona mu powiada, żeby nic o tym nie wspomniał, kiedy do domu wróci, ale po wieczerzy, gdy jak zwykle spać się położy, żeby (jak tylko parobek wyjdzie), udawał, że śpi, a wtedy przekona się, że mu kobieta na zdradzie stoi i zgładzić go chce ze świata, a on będzie ją mógł za ten zamierzony zły uczynek ukarać. Zrobił gospodarz tak jak mu doradziła, i złapał swoją kobietę wtedy właśnie, kiedy z brzytwą szła do niego i nuż ją bić, tłuc, kopać i przeklinać. Natenczas diabeł zza pieca wyskoczył, klasnął w łapy, roześmiał się głośno: ha, ha ha! - ha, ha, ha! - i uciekł. Babie dał obiecany worek pieniędzy i do różnych używał jej posług. Ale kiedy się ta gadka rozeszła po całej wsi i po całej okolicy, wtedy naród tę babę czarownicę utopił w stawie. 5. Dawno temu w małej wiosce żyły dwie dziewczynki . Nie miały pieniędzy ich tata nie miał pracy a mama zmarła . Dziewczynki były bardzo smutne że nie mają tyle pieniędzy co ich rówieśnicy że nie mają zabawek ! Miały tego dość pewnego dnia postanowiły że uciekną z domu ! Myślały że znajdą jakiś przyjazne miejsce gdzie niczego im nie będzie brakowało ! Tak więc spakowały się i uciekły w nocy . Na drugi dzień wszyscy ich szukali a dziewczynki były oddalone od swojego miasteczka 5 wiosek dalej . Poszukiwania nic nie dały twierdzono że ktoś porwał dziewczynki a one wędrując coraz to dalej i dalej nie wiedziały że może spotkać je prawdziwe nieszczęście ! Po tygodniu dziewczynki postanowiły wrócić do domu nie miały jedzenia było im zimno . Chciały wrócić ale.... nie wiedziały gdzie po prostu się zgubiły błąkały się dniami i nocami aż w końcu zobaczył je pewien sprzedawca butów . Pokazał im drogę do domu i powiedział że do domu powinny wrócić za jakieś 4 dni,. W końcu dziewczynki się odnalazły wtedy stwierdziły że " Wszędzie dobrze,lecz w domu najlepiej" Proszę czekać...
Opis sytuacji na podane tematy:
1. W tym roku znowu spędzę wakacje w..
2. Moja wizyta w kinie.
3."Nie czyń drugiemu co tobie nie miłe"
4."Gdzie diabeł nie może tam babę pośle"
5."Wszędzie dobrze ale w domu najlepiej"
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź