Było to latem, ja siedziałem na ławce w parku i oglądałem jak inni chłopacy grają w piłkę nożną. Po chwili poczułem się senny i zasnąłem na chwilę. Po krótkiej chwili snu poczułem ból głowy, obudziłem się i zobaczyłem stojącego nade mną chłopca. Zaczął od do mnie mówić: CH: Cześć, przepraszam, ale przypadkiem trafiłem Ciebie moją piłką ;/ JA: Nic nie szkodzi, tylko mnie teraz trochę głowa boli. CH: Jeszcze raz bardzo Cię przepraszam, może chciałbyś zagrać z nami? JA: Nie wiem czy potrafię, dawno nie grałem. CH: Chodź, my gramy dla zabawy, więc nie ma problemu z tym, że nie umiesz grać :) JA: Dobrze chodźmy... Zaczęliśmy grać.. Z początku grałem w polu, ale szybko mi się to znudziło bo nie dawałem popisu moją kiepską grą, więc poszedłem na bramkę. Tam już się trochę lepiej spisywałem. Kiedy po nie całej godzinie skończyliśmy grać wszyscy poszli do domów, ale tylko ja i chłopiec, z którym wcześniej rozmawiałem zostaliśmy trochę dłużej. Zaczęliśmy miłą konwersację: JA: Ja jestem Maciek, a ty? CH: Ja mam na imię Krzysiek :) JA: Bardzo ładnie, a gdzie mieszkasz CH: Mieszkam tu obok na osiedlu. JA: Ja też, może częściej będziemy się widywać na osiedlu bo teraz już muszę iść bo obiecałem mamię, że jej pomogę z obiadem. CH: Dobrze, to idź, nie zatrzymuję Cię. Narazie JA: Cześć! I od tej chwili miałem nowego najlepszego przyjaciela ;)
Pewnego słonecznego dnia wyszłam na dwór, siedziałam sama na huśtawce, nagle podszedł do mnie jakiś nie znajomy chłopiec i zapytał mnie : - Jak się nazywasz? - Odpowiedziałem Adam, A ty? - Bartek - Mieszkasz tu ? - Tak, a Ty? - Aha, ja nie, ja tu przyjeżdżam do babci. I tak zaczęliśmy się bawić, nie stety Bartek zaraz pojechał do domu, lecz gdy przyjechał następnym razem miał dla mnie dobrą nowinę : - Wiesz co Adam? - Nie, powiedz mi - Razem z rodzicami przeprowadzam się do babci, do Gdańska, będziemy razem mieszkać. - "Hura", bardzo się cieszę że będę miał jakiegoś kolegę. I tak zaczęła się nasza przyjaźń w wieku 5 lat, i trwa już 9, mam nadzieje że przetrwa jeszcze wiele, wiele lat.