Zbyszko zaś szedł ku księżnej trzymając przy piersi Danusię, która objawszy go jena ręką za szyję, drugą podnosiłą w górę luteńkę z obawy, by się nie zgniotła. Twarz miałą śmiejącą się i uradowaną, choć trochę przestraszoną. Tymcasem młodzieńczyk doszedłszy do księżnej postawił przed nia Danusię, sam zaś klęknął i podniósłszy głowę rzekł z dziwną w jego wieku śmiałością: -Niechże będzie wedle waszych słów, miłościwa pani! Pora tej wdzięcznej panięce mieć sweg rycerza, a pora i mnie swoją panią, Której urodę i cnoty będę wyznawał, za czym z waszym pozwoleństwem tej oto właśnie chcę ślubować i do śmierci wiernym jej w każdej przygodzie ostać. Na tważy księżnej przemkneło zdziwienie, ale nie z powodu słów Zbyszkowych, tylko dlatego, że wszystko stało się tak nagle. Obyczaj rycarskiego ślubowania nie był wprawdzie polski, jednakże Mazowsze, leżące na rubieży niemieckiej i widując często rycerzy z dalekich nawet krajów, znało go lepiej nawet niż inne dzielnice i naśladowało dość często. Księżna słyszała też o nim dawniej, jeszcze na dworze swego wielkiego ojca, gdzie wszystkie obyczaje zachodnie były uważane za prawo i wzór dla szlachetniejszych wojowników- z tych przeto powodów nie znalazł w chęci Zbyszka nic takiego, co by obrazić mogło ją lub Danusię. Owszem, uradowała się, że miła jej sercu dwórka poczyna zwracać ku sobie rycerskie serca i oczy. Więc z rozbawioną twarzą zwróciła się do dziewczyny: - Danuśka, Danuśka! chceszli miec swego rycerza? A przetowłosa Danusia podskoczyła naprzód trzy razy do góry w swoich czerwonych trzewiczkach, a następnie chwyciwszy księżnę za szyję poczeła wołać z taką radoscią, jakby jej obiecywano jakąś zabawę, w którą się tylko sarszym bawić wolno: -Chcę!chcę!chcę!... Księżnie ze smiechu aż łzy napłyneły do oczu, a z nią śmiał się całhy dwór; wreszcie jednak pani uwolniwszy się z rąk Danusinych rzekła do Zbyszka: -Aj! ślubuj!ślubuj! cóż zacię jej poprzysiężesz? Lecz Zbyszko, który wśród śmiechu zachował niezachwianą powagę, ozwał się równie poważnie, nie wstając z klęczek: -Ślubuję jej, iż stanowszy w Krakowie powieszę pawęż na gospodzie, a na niej kartkę, którą którą mi uczony klery foremnie napisze: jako ja Danuta Jurandówna nieurodziwsza jest i najcnotniwsza między pannami, które we wszystkich królestwach bydlą. A kto by temu się sprzeciwił, z tym będę się potykał puty, póki sam nie zginę albo on nie zginie- chybaby w niewolę radziej poszedł. -Dobrze! Widać rycerski obyczaj znasz. A co więcej? -A potem- uznawszy od pana Mikołaja z Długolasu, jako mac panny Jurandówny za przyczyną Niemca z pawim grzebieniem na hełmie ostatni dech puściła, ślubuję kilka takich pawich czubów ze łbów niemieckich zedrzeć i pod nogi mojej poni położyć. Na to spoważniała księżna i spytała: - Nie dla śmiechu ślubujesz? A Zbyszko drzekł: -Tak mi dopomóż Bóg i Święci Krzyży; którem ślub w kościele przed księdzem powtrórzę. I tak dalej... Jak będziesz chciała dalej to napisz!!
Błagam napiszcie mi streszczenie fragmentu Ślubowanie Zbyszka do Danusi (Krzyżacy) Daje najj i nie daję spamów!!!!! Ale proszE dobrze
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź