W mojej klasie czasem można się poczuć jak w afrykańskiej dżungli. Jest nas dwudziestu dwóch, ale potrafimy roznieść wszystko: hebanowe drzwi, zepsuć hermetycznie zamykany pojemnik, charakterystyczne uchwyty przy ławkach przeznaczone na plecaki. Nauczyciele przepowiadają nieuchronną zgubę naszej klasie. Mawiają, że czasem mają halucynacje i widzą pomnożoną ilość nieokrzesanych dzieciaków. Przewodniczący klasy został wybrany w sposób niedemokratyczny, ale rzadko kto zgłasza sprzeciw wobec jego szkolnej polityce. Oczywiście myśmy wrażliwe osoby, więc często rzewnie płaczemy, czytając spuściznę Mickiewicza na lekcjach. Jesteśmy ambitni, ale nie przeszkadza to w nieustannym sianiu zamętu. W tym chaosie ponoć nie można uczyć. Choć sprawiamy kłopoty, jeszcze nikt się nie skarżył. Wpuszczona wczoraj do klasy gżegżółka, jeż, zielonkawa żaba, nietoperz przecież nie znaczą, że robimy coś źle. Lubimy się dobrze bawić, tańczyć wesoło wokół ławek.
NAPISZ TRUDNE DYKTANDO O SWOJEJ KLASIE
BARDZO PROSZĘ O POMOC TO NA JUTRO
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź