W klasie siedzą uczniowie. Zbliża się lekcja matematyki. Pożyczają sobie przyrządy, powtarzają, ściągają pracę domową. Wchodzi nauczycielka. Uczniowie wstają. Powitanie. Nauczycielka: Na dzisiejszej lekcji przypomnimy sobie zagadnienia, które będą na klasówce. W domu mieliście przygotować się do odpowiedzi. Czy ktoś jest nieprzygotowany? Cisza Nauczycielka: W takim razie powiedzcie mi proszę, ile to jest 7 razy 8? Wszyscy za wyjątkiem Rafała podnoszą ręce. Nauczycielka wskazuje jedną osobę. Wskazany uczeń odpowiada. Nauczycielka: A ile to jest 7+3? Sytuacja taka sama jak wyżej. Nauczycielka zadaje kolejne pytania i przy każdym z nich znów tylko Rafał nie zgłasza się do odpowiedzi. - Jaki przyrząd służy do mierzenia kątów? - Przez jaką liczbę nie wolno dzielić? - Czemu jest równa suma kwadratów przyprostokątnych? - Kto wymyślił to twierdzenie? - Ile dzielników ma liczba pierwsza? Na wszystkie pytania padają poprawne odpowiedzi. Nauczycielka: Rafał, widzę że bardzo chciałbyś odpowiadać tylko nie chce ci się podnieść ręki. Proszę, podejdź bliżej. Powiedz nam jakie znasz rodzaje kątów. Rafał patrzy bezradnie na klasę. Uczniowie na różne sposoby próbują podpowiadać. Rafał: Są ...... proste, ..... są ...... są ........ są ostre ..... i ..... i ..... i ..... i są ..... i są ....... Nauczycielka: I jakie jeszcze? Skup się i przypomnij sobie. Rafał: Jeszcze są ........., jeszcze są .......... Uczniowie na różne sposoby pokazują mu kąt rozwarty. Rafał: Już wiem. Są jeszcze koty rozdarte. Nauczycielka: Miau Klasa wybucha śmiechem. Rafał: Co się stało? Nauczycielka: Chyba coś ci się pomyliło. Koty rozdarte? No tak. Koty najbardziej rozdarte bywają właśnie w marcu. Ja jednak pytałam o kąty a nie o koty. Rafał: Chyba faktycznie coś przekręciłem. Miałem powiedzieć kąty rozdarte. Znów wszyscy się śmieją. Nauczycielka: Oj, chyba znów coś pokręciłeś. Nie rozdarte tylko roz......., roz....... Rafał myśli. Klasa podpowiada. Rafał: Rozprute. Nauczycielka: Oj Rafał, Rafał. Coś w tyle zostajesz. Za swoją odpowiedź Jedynkę dostajesz. Rafał: Niech mi pani proszę, Nie stawia tej pały Bo mam innych zmartwień Arsenał nie mały. Nauczycielka: Jak mam jej nie wstawić Skoro nie umiałeś, Bo ty się do lekcji Nie przygotowałeś. Rafał: To nie moja wina Powiem pani szczerze. To wszystko jest przez to, Że we wróżby wierzę. Na lekcje chodziłem, Spokojnie siedziałem Ale mówiąc prawdę, To nie uważałem. Gwiazdka już się zbliża Więc się zakochałem I na wszystkich lekcjach Wciąż o niej myślałem. I jeszcze Cyganka Wróżyła mi wczoraj, Że na miłość zima To najlepsza pora I że dziś zdobędę Serce swojej damy A w szkole przez miesiąc Nie będę pytany. Nauczycielka: Chyba ci daruję, Nie wstawię jedynki. Teraz biegnij prędko Do swojej dziewczynki. Lecz w cygańskie wróżby Nie wierz całkowicie. Czy będziesz pytany? Jutro zobaczycie.
Potrzebuję scenariusz do przedstawienia teatralnego pt. ,, Matematyka się liczy "
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź