Była zima .Biedna mała dziewczynka zmuszona była sprzedawać zapałki żeby zarobić parę groszy na jedzenie. Bardzo marzła i na dodatek zgubiła w śniegu trzewiki, które były o wiele za duże na jej małe stópki. Nogi zsiniały jej z zimna. W fartuszku niosła zapałki, na które nie było chętnych. Nie sprzedała ani jednej i bała się wrócić do domu z obawy przed gniewem ojca. Okna mijanych przez nią domów rozjaśnione były światełkami choinkowymi. Przez uchylone lufciki wydobywał się zapach pieczonych mięs i ciast. Była wigilia Nowego Roku. Mała nieszczęśnica usiadła w kącie między dwoma domami i podkurczyła nóżki, by jej tak strasznie nie marzły. Chcąc się z rozgrzać zapaliła zapałkę . W jej płomieniu pojawił się obraz suto zastawionego stołu , pełnego smakołyków. Druga zapalona przez nią zapałka wyczarowała obraz ślicznie przystrojonej choinki a trzecia ukazała postać ukochanej zmarłej babci. Dziewczynce zdawało się że ramionach babci leci wysoko, tam gdzie nie ma chłodu ani głodu…. Rano w Nowy Rok ludzie znaleźli zamarznięte zwłoki małej dziewczynki, trzymające w dłoni spalone zapałki…
Była sobie biedna dziewczynka. Sprzedawała zapałki by zarobić. Była Wigilia Bożego Narodzenia a ona nie sprzedała ani jednej zapałki. Usiadła w kącie domów i zapaliła jedną zapałkę. Ujrzała Ciepły piec buchający ogniem. Chciała się ogrzać, ale zapałka zgasła. Zapaliła drugą. Ujrzała stół z smakołykami. Chciała zjeść, ale zgasła. Zapaliła znowu. Ujrzała piękną choinką. Zapałka zgasła. Wtedy ujrzała na niebie spadającą gwiazdę. Babcia mówiła, że wtedy dusza ludzka idzie do Boga. Zapaliła zapałkę i zobaczyła, że to była jej babcia. Zapaliła wszystkie zapałki. Było jasno. Jej babcia była wtedy bardzo piękna. Zawołała, że ona też chcę iść. Rano znaleziono trupa z zapałkami, ale nikt nie wiedział jakich pięknych rzech doznała dziewczynka.