Drogi Przyjacielu! Dawno nie pisaliśmy, prawda? Wiem, że jesteś bardzo zajęty, dlatego nie chciałem zawracać Ci wcześniej głowy. Kiedyś pewnie spotkamy się i szczerze porozmawiamy. Jestem szalenie ciekaw, co nowego u Ciebie. Napisałeś może jakiś nowy wiersz? Mam nadzieję, że Duch Święty niesie Ci natchnienie. Nie uwierzysz, jaka historia wydarzyła się w Weronie. Byłem świadkiem tak głębokiego, czystego, tak niewiarygodnie pięknego uczucia, że aż trudno w to uwierzyć. Żadna książka o miłości, żaden wiersz nie jest w stanie oddać tego, co działo się na moich oczach. Pewnie znasz rodzinę Kapulet. Ich córkę, Julię, rodzice planowali wydać za mąż. Upatrzyli Parysa, uważali go za idealnego kandydata dla swej córki. Pannie jednak nie śpieszyło się do ślubu, a już na pewno nie z człowiekiem, którego nie kocha. Pomyśl, jacy są ci ludzie... Zmuszać dziecko do ślubu? Tak bez miłości? Ech... na szczęście nie doszło do tego. Znasz także rodzinę Monteki. Kapulet i Monteki - co to za połączenie! Pozabijaliby się prędko, tak się nienawidzą! A tu proszę - Julia i syn Montekich Romeo zakochali się w sobie! Serce się radowało, gdy mogłem patrzeć na tak młodą kochającą się parę. Chcieli wziąć ślub w ukryciu, ich rodziny nigdy by się na to nie zgodziły. Potem rozlew krwi... Mój Przyjacielu, Merkucjo i Tybalt padli w kałużach czerwonej mazi. Nie pamiętam, dlaczego do tego doszło, nie słyszałem wystarczająco wiarygodnej wersji wydarzeń. Romeo walczył z Tybaltem, który zabił jego przyjaciela Merkucja. Potem Parys skazał młodzieńca na banicję. Ach, dopiero co po ślubie, a oni już musieli się rozstać! Wyobraź sobie, co czuła Julia, co czuł Romeo! Chciałem im pomóc, nie mogłem pozwolić, by taka piękna miłość przepadła. Znajdując dziwny eliksir, dałem go Julii. Dzięki niemu dziewczyna miała usnąć, przypominać martwą. Rodzice uznaliby, że zmarła, zorganizowano by pogrzeb, a ja wywiózłbym ją po kryjomu do Romea, tam obudzilibyśmy ją i wszystko dobrze by się skończyło. Och, jakie zrządzenie losu, że było inaczej! Rodzice Julii myśleli, że ich córka zmarła. Ja od razu posłałem brata do Romea, by go poinformować, że jego ukochana żyje. Nie dotarł na czas! Cóż za pech! Niech Bóg mi wybaczy! Romeo myślał, że jego młoda żona nie żyje! Pojawił się w Weronie, był przy Julii. Pojawił się Parys, walczyli, Romeo wygrał. Monteki zabił się! Życie sobie odebrał, umarł przy Julii, myśląc, ze w ten sposób na wieki połączy się ze swoją ukochaną. Wtem Julia się obudziła, a zobaczywszy martwego Romea, popełniła samobójstwo. Niech Bóg wybaczy mi moje grzechy. Toż przecież przez mój plan ci młodzi zmarli. Może ich rodziny w końcu by się pogodziły? Drogi przyjacielu, to najpiękniejsza historia miłosna, o jakiej kiedykolwiek słyszałem. Chcę, żebyś też o niej wiedział. Cały świat powinien dowiedzieć się o tym, jak wyjątkowym uczuciem darzyli się Ci młodzi... Pozdrawiam, Laurenty
Werona, 16 kwietnia 1594r. Drogi bracie Piotrze ! Na początku mojego listu pozdrawiam Cię serdecznie. Chciałbym opowiedzieć Ci o tym, dlaczego Romeo i Julię spotkała śmierć. Otóż wszystko zaczęło się od balu w domu Kapuletów na którym para spotkała się po raz pierwszy. W ich sercach urodziła się wtedy gwałtowna, wielka i wzajemna miłość. Nocą po balu Romeo i Julia ujawnili przed sobą wzajemne uczucie. Pod wpływem łączącej ich miłości, oboje dojrzali emocjonalnie. Uświadomiwszy sobie, że wzajemnie się kochają, postanowili się pobrać. Sam udzieliłem im pośpiesznego ślubu, potajemnie, bez zapowiedzi i świadków. Wyznanie wszystkiego rodzicom ani przez chwilę nie było brane pod uwagę. Romeo i Julia ani przez moment nie liczyli na akceptację ich związku. Dobrze wiedzieli, że oba rody, Kapuletów i Montekich, szczerze się nienawidzili. I właśnie wtedy Kapuleci zażądali, aby Julia poślubiła Parysa. Zdesperowana dziewczyna poprosiła mnie o radę. Dałem jej więc środek nasenny, który pozwolił jej udawać śmierć, by nie dopuścić do wyjścia za mąż za Parysa. Przecież ślubowała przed Bogiem miłość dla Romea! Później, po przebudzeniu wezwany Romeo miał ją wykraść żywą z grobowca i razem z nią opuścić Weronę. Wydarzenia potoczyły się jednak inaczej i w konsekwencji oboje wybrali śmierć niż życie bez ukochanej osoby. Chciałem Ci to wszystko opowiedzieć, abyś znał prawdę i mógł opowiedzieć to innym pokoleniom. Jak wiesz, starzeje się i mało już zostało mi czasu na tym świecie. Mam nadzieję, że prawdę, którą poznałeś, będziesz przekazywał innym, aby każdy wiedział jak silne może być uczucie miłości. Niech Bóg będzie z Tobą ! Ojciec Laurenty Już kiedyś pisałam ten list .. Mam nadzieję, że się spodoba ;)