Wypracowanie na temat: "Stan wojenny w oczach moich bliskich" wiadomo ze moze byc zmyslane na 1 kartke A5

Wypracowanie na temat: "Stan wojenny w oczach moich bliskich" wiadomo ze moze byc zmyslane na 1 kartke A5
Odpowiedź

Pamiętam, że to była niedziela, włączyłam telewizor, a tam, zamiast teleranka - nic! Myślałam, że popsuł nam się telewizor - tak zaczyna swoje wspomnienia moja ciocia, która miała 11 lat, gdy wprowadzono stan wojenny. Wybieraliśmy się do kina, więc trzeba było zadzwonić i spytać, o której są seanse i jakie filmy grają, ale telefon był całkiem głuchy. Czyżby i telefon się zepsuł? Zapukałam do sąsiadki i spytałam, czy u niej działa telefon, a sąsiadka zaczęła krzyczeć - "Włączcie telewizor!", to poszłam do domu i włączyłam... - a tam, jakiś poważny pan, w mundurze wojskowym i okularach, mówił o rzeczach, których nie mogłam zrozumieć, ale wiedziałam, że Teleranka, to już na pewno nie będzie i do kina nie pójdziemy... Zewsząd słyszałam słowa „stan wojenny”, a nawet „wojna” i nie bardzo mi się to zgadzało z filmami, które wcześniej oglądałam. Myślałam – jaka wojna, jeśli nikt nie strzela, nie wybuchają bomby? Tego samego dnia (chyba) ogłoszono, że szkoły są zamknięte i mamy wolne – przedłużone ferie to była frajda dla dzieci, szczególnie, że było strasznie dużo śniegu i było jak się bawić. Jednak nie wszystko było takie fajne. Była tzw. godzina milicyjna i nie wolno było wychodzić z domu pomiędzy 22 a 6 rano… - a przecież zbliżały się święta Bożego Narodzenia i Pasterka, która powinna być o północy. Ówczesne władze pozwoliły na uczestnictwo ludzi w Pasterce. Pamiętam, że poszliśmy wszyscy razem – był obowiązek posiadania przy sobie dokumentów. Wszędzie na ulicach było mnóstwo żołnierzy, którzy stali z karabinami i legitymowali niektórych ludzi, niemało było też czołgów i samochodów opancerzonych. Minęły święta i nic już nie było takie jak wcześniej – w sklepach trudno było cokolwiek kupić, puste półki. Na ulicach słyszało się dużo cichych rozmów – kogoś aresztowali, ktoś zaginął… Ludzie przemykali ulicami, jakby wciąż gdzieś się spieszyli i niespokojnie rozglądali się wokół. Później wprowadzili kartki na jedzenie – jednak i tak trzeba było swoje odstać w kolejkach, a i tak rzadko udawało się kupić coś dobrego, a później cokolwiek, bo ceny strasznie wzrosły. Jednak najbardziej pamiętam, że stan wojenny to był czas strachu, strachu o bliskich, bo przecież dorośli musieli pracować, a mogli już nie wrócić do domu. Moja mama pracowała w szpitalu, więc musiała mieć specjalną przepustkę, żeby móc iść na nocną zmianę. Tyle się słyszało od ludzi o tym, że kogoś aresztowali i niewiadomo kiedy wróci i czy wróci… Dorośli starali się chronić dzieci przez najgorszymi informacjami, ale rzadko to się udawało. Wieczorami słuchano radia „Wolna Europa” – tam dowiadywaliśmy się co się działo naprawdę, że polscy żołnierze strzelali do Polaków, że zabito kilku górników, że ktoś zginął w Stoczni Gdańskiej… Pamiętam też, że gdy już włączyli telefony, to co jakiś czas było słychać słowa – „rozmowa kontrolowana, rozmowa kontrolowana”, wprowadzono też cenzurę korespondencji. To chyba tyle, co pamiętam z czasów stanu wojennego…

Dodaj swoją odpowiedź