skąd pochodzi energia potrzebna do przesłania impulsu nerwowego ?

skąd pochodzi energia potrzebna do przesłania impulsu nerwowego ?
Odpowiedź

Jakimi narzędziami dysponuje medycyna? Pigułkami, laserami, skalpelem, zastrzykami, krwią - lista możliwości jest długa. Ostatnio doszedł do niej nowy, ważny element - komórki. Komórki to cegiełki, z jakich zbudowany jest nasz organizm. Podczas choroby niektóre z nich giną lub pracują nie tak jak trzeba. Stąd pomysł, by zamiast serwować kolejne lekarstwa, podać pacjentowi jego własne lub obce, zdrowe komórki, które naprawią szkodę. Źródeł tych leczniczych komórek szuka się intensywnie od lat. Dziś wiemy, że są one nie tylko w ludzkim zarodku czy rozwijającym się płodzie, ale także w dorosłych organizmach każdego z nas. Nadszedł czas by zaprząc je do pracy. Jednym z największych cudów przyrody jest to, że my wszyscy, a także psy, koty, łabędzie, mrówki i wiele innych organizmów wywodzimy się z jednej, jedynej komórki - zygoty. W tej mikroskopijnej strukturze zawarte są wszystkie informacje na temat tego, jak będziemy wyglądali, czy będziemy podatni na konkretne choroby, jaki będzie poziom naszej inteligencji itd. W chwili, gdy przychodzimy na świat, nasze ciało zbudowane jest z miliardów wyspecjalizowanych komórek. Wszystkie one wywodzą się ze wspomnianej zygoty. Można więc nazwać ją komórką macierzystą całego organizmu. Pierwsze pokolenia komórek powstałe w wyniku podziału zygoty są - podobnie jak ona - zupełnie niezróżnicowane. Może z nich powstać wszystko - zarówno komórki oka, wątroby, jak i mięśni. W miarę rozwoju zarodka pole możliwości powoli się jednak zawęża. Na pewnym etapie zapada decyzja - te komórki wejdą w skład układu nerwowego, tamte dadzą początek naczyniom krwionośnym. Im bardziej rozwinięty zarodek, a potem płód, tym specjalizacja posuwa się dalej. Komórki, z których ma powstać wątroba czy serce zachowują co prawda komplet informacji genetycznej, ale ich losy są już określone. Te z nich, które mają wejść w skład wątroby nie mogą wytworzyć części serca i vice versa. Pełna wymiana co 70 godzin Po przyjściu na świat ludzki płód nadal intensywnie rośnie. Proces ten kończy się bezpowrotnie ok. 14-18 roku życia, ale nawet później w naszym ciele trwa intensywna wymiana jednych komórek na inne. W niektórych tkankach obrót komórek jest olbrzymi - np. nabłonek wyściełający jelita odnawia się całkowicie co 70 godzin! W szybkim tempie wymieniają się też komórki skóry, nabłonka wyściełającego oskrzela oraz krwi. A zatem własne komórki macierzyste posiada zarówno ludzki zarodek jak i całkowicie dorosły organizm. Te z zarodka na wczesnym etapie rozwoju nazywamy pluripotencjalnymi (ze względu na ich nieograniczone możliwości różnicowania). Komórki z dorosłego organizmu nazywamy macierzystymi somatycznymi - potrafią bowiem rozwijać się jedynie w określone tkanki. Tak więc komórki macierzyste mięśni mogą przekształcać się w struktury wchodzące w skład mięśni, komórki macierzyste naskórka - w naskórek. Tak przynajmniej jeszcze do niedawna wydawało się uczonym. Ostatnio jednak polskiemu badaczowi pracującemu w Stanach Zjednoczonych - prof. Mariuszowi Ratajczakowi udało się odnaleźć w szpiku młodych myszy (i ludzi) komórki jakby żywcem przeniesione z zarodka, które potrafią rozwinąć się w różne tkanki. Coraz więcej danych wskazuje, że trapiące ludzi (a także naszych zwierzęcych kuzynów) nowotwory to choroba, której źródłem są błędy (mutacje) w komórkach macierzystych. A ponieważ komórek tych bardzo trudno się pozbyć, dlatego też leczenie raka jest tak trudne i skomplikowane. Jak wykorzystać cudowny potencjał Skąd bierze się ogromne zainteresowanie naukowców komórkami macierzystymi? Ponieważ lekarze od lat twierdzą, że moglibyśmy na własną rękę wykorzystać wielkie możliwości naprawcze tych komórek. Skoro organizm "uparł się", by za ich pomocą fizjologicznie odnawiać tkanki, my sami moglibyśmy je zaprząc do innej, trudniejszej pracy. Próbować naprawiać nimi np. uszkodzone serce po zawale, mózg dotknięty chorobą Parkinsona, czy wreszcie łatać przerwany rdzeń kręgowy u pacjentów po urazie. O tym, że za pomocą komórek macierzystych można rzeczywiście leczyć, przekonaliśmy się wiele lat temu, kiedy po raz pierwszy przeszczepiono szpiku kostny. Najpierw za pomocą pigułek zniszczono źle funkcjonujący szpik chorego, a następnie podano mu porcję zdrowego szpiku, czyli innymi słowy - zdrowych komórek macierzystych produkujących krew. Pacjent wyzdrowiał. W ten sposób od dawna ratuje się osoby chore na nowotwory krwi. W Polsce pierwszy udany zabieg tego typu przeprowadził 22 lata temu prof. Wiesław Wiktor Jędrzejczak Więcej... http://wyborcza.pl/1,75476,3336004.html#ixzz0q4Az97vP

Z mózgu

Dodaj swoją odpowiedź