Dłuższe opowiadanie na temat: W komodzie moich dziadków.

Dłuższe opowiadanie na temat: W komodzie moich dziadków.
Odpowiedź

Pewnego razu wróciłam do domu troche wcześniej ze szkoły. Otwierając drzwi do mieszkania potknęłam się o stertę walizek stojących w przedpokoju. Spojrzałam na nie ze zdziwieniem, kiedy nagle, z kuchni dobiegł mnie łagodny głos mamy: - Nie zdejmuj butów,zaraz wyjeżdżamy. - Wyjeżdżamy? - zapytałam z niedowierzaniem - dokąd wyjeżdżamy? - Do dziadków na wieś. W naszym bloku pękła rura od instalacji wodnej. Nie będzie wody przez całe wakacje - wytłamaczyła mi mama. - Świetnie - pomyśłałam - całe wakacje spędze z kurkami, krówkami i innymi wesołymi zwięrzątkami. Świetnie! Nie zdąrzyłam pozbierać myśli, aby pobiec do Oli i Kaśki - moich koleżanek, żeby się z nimi pożegnać. Po dziesięciu minutach już siedziałam w samochodzie. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, było już późno. Babcia i dziadek przywitali nas gorącymi uściskami. Z drugiej strony trochę się ucieszyłam, że znowu ich widze, ale nadal żałowałam, że nie spędzam tych wakacji tak, jak planowałam - z koleżankami. Babcia zabrała nas na pyszną kolację, po której zaraz położyłam się spać. Nazajutrz obudziło mnie wschodzące słońce, które przez szyby i nieskazitelnie białe firanki, nie proszone zawitało do mojego pokoju - poczułam się jak Ania Shirley, brakowało tylko okwieconego drzewa za oknem. Pokój, który na czas mojego pobytu u dziadków służył jako mój własny znajdował się na poddaszu. Był mały i trochę zagracony meblami: duża dębową szafą, toaletką z ogromnym lusterm i niewielką, niepozorną komodą. Ściany tego pokoju pomalowane były na liliowy róż, co nadawało temu wnętrzu trochę nowoczesności. Postanowiłam zabrać się za rozpakowywanie swoich rzeczy. Najpierw wypełniłam nimi całą szafę, kiedy skończyłam, usiadłam na podłodze przy komodzie, aby poukładać tam resztę rzeczy, odsunęłam dolną szufladę i wtedy usłyszałam jakby szelest gniecionego papieru. wsunęłam ją z powrotem i odgłos był taki sam. Znowu wysunęłam i wsadziłam rękę za szufladę. Niestety, nie było tam zbyt wiele miejsca, wię mogłam manewrować tylko palcami. Uchwyciłam kawałek papieru i wyciągnęłam go. Był to jakiś dokument, zszarzały i pogniecony. Pewnie wyrzuciłabym go, gdyby nie rzucił mi się w oczy nagłówek tego dokumentu: "akt własności". Rozprostowałam stary dokument i przeczytałam go. Wynikało z niego, że moja babcia jest właścicilką dziesięciohektarowej działki, znajdującej się na terenie Włoch. Pobiegłam na dól pokazać, co znalazłam. Myslałam, że to jakaś pomyłka. Nikt by przecież nie położył tak ważnego pisma w takim miejscu. Kiedy podałam ten papier babci, pobladła i usiadła w fotelu. - Wody, wody - zawołała, rozwiązując czarną apaszkę zawiązaną wokół szyi. - To coś waznego? - zapytałam Babcia westchnęła i zaczęła opowiadać: - Pięćdziesiąt lat temu, mój ojciec, a Twój pradziadek na łożu śmierci przepisał ki łaśnie tę ziemię. Był Włochem i te grunty należały kiedyś do jego matki. Tyle tylko, że zaraz po pogrzebie w naszym domu wybuchł pożar. Spłonęło wiele dokumentów, myśleliśmy, że ten również, a bez aktu własności nie mieliśmy praw do tej ziemi. - Czyli to oznacza...- zaczęłam - Czyli to oznacza, że jako moja jedyna wnuczka, jesteś właścicielką działki we Włoszech. Oniemiałam. Jeszcze w te wakacje wybraliśmy się, aby obejrzeć odzyskaną ziemię. Od tej pory komoda moich dziadków stoi w moim pokoju i jest najcenniejszą pamiątką mojej rodziny.

Dodaj swoją odpowiedź