Potrzebuje dwa fragmenty z ksiazki pt."Magiczne Drzewo". Spotkanie z Benem i Pierwsza rozmowa z Marthą.

Potrzebuje dwa fragmenty z ksiazki pt."Magiczne Drzewo". Spotkanie z Benem i Pierwsza rozmowa z Marthą.
Odpowiedź

Czerwony autobus linii numer siedem był zatłoczony. Rodzeństwo stanęło na tylnej platformie. Mała ciotka trzymała się w pewnej odległości od nich i spoglądała wrogo. - O której odlatuje samolot? - spytał Kuki. - Sprawdziłam wszystko w Internecie. - Tosia spojrzała na kartkę. - Samolot do Kopenhagi odlatuje o dwunastej pięć, ale musimy być na lotnisku najpóźniej o jedenastej. - Jeszcze pół godziny. Zdążymy. - Raczej nie zdążycie - odezwała się ciotka. - Dlaczego? - Bo ten autobus nie jedzie na lotnisko. On jedzie w przeciwnym kierunku. - Skąd ciocia to wie? - Bo jestem od was starsza i mądrzejsza - burknęła siedmiolatka. - A poza tym tam jest rozkład jazdy. Rodzeństwo podbiegło do tablicy, na której wyświetlano trasę. - Ona ma rację! Jedziemy w złą stronę - zawołała Tosia. - Musimy wysiąść! - Nie musimy. Filip usiadł na krześle i spokojnie powiedział: - Chcę, żeby ten autobus jechał p r o s t o na lotnisko. I wtedy się zaczęło. Autobus zahamował tak gwałtownie, że kilku pasażerów przewróciło się na podłogę. A potem zawrócił z piskiem opon i ruszył w przeciwnym kierunku. Zdumieni pasażerowie wołali: - Co się dzieje? Czy on zwariował? Dokąd on jedzie? Rodzeństwo spojrzało na siebie z satysfakcją. I w tym momencie stało się coś niesamowitego. Ulica skręcała w prawo. Ale autobus, zamiast skręcić, pojechał prosto! Uderzył w barierkę, roztrzaskał ją i popędził prosto przez park. PasaŜerowie zaczęli wrzeszczeć. Pojazd skakał jak oszalały na nierównym trawniku, tratując klomby i kosze na śmieci. - Co ten kierowca robi? - Pijany! - Zwariował! Przy kolejnym podskoku Filip zleciał z czerwonego krzesła na podłogę, a jakaś gruba kobieta upadła na nie, histerycznie krzycząc. Oszalały autobus minął park i wjechał w wąską ulicę prowadzącą do rynku. Jechał pod prąd, zrywając reklamy i ścinając znaki drogowe. Samochody jadące z naprzeciwka uciekały na chodnik lub, rozbijając wystawy, wpadały do sklepów. - Co on robi? - krzyczał przerażony Filip. - Jedzie p r o s t o! Kazałeś mu jechać p r os t o! - zawołała przerażona Tośka. Autobus wjechał w środek ulicznej kawiarni. Na szczęście wszyscy ludzie zdołali uciec, z wyjątkiem kelnera, który umykał z tacą pełną szklanek. W końcu skoczył szczupakiem przez bar, wpadając do pojemnika z lodami. Autobus stratował wiklinowe stoliki i wjechał na rynek. - Filip, zatrzymaj go, bo kogoś zabijemy! - krzyczała Tosia. - Odwołaj ten czar! Filip z Kukim próbowali właśnie to zrobić, ale na „ich krześle” wciąż siedziała kobieta, która histerycznie krzyczała i nie dawała się zepchnąć. Autobus pędził przez rynek, jadąc dokładnie po linii prostej. Tłum widzów przed sceną rozbiegł się we wszystkie strony. Na scenie stał Max na swoich sprężynowych butach. Obrócił się i zobaczył pędzący wprost na niego autobus. Gdy pojazd uderzył w scenę, Max wykonał rozpaczliwy skok i znalazł się na jego dachu. Autobus rozgniótł scenę i popędził w stronę dmuchanej bramy z napisem: "Wielka atrakcja! Wystawa krokodyli i piranii". - Filip! Zatrzymaj ten autobus! - krzyczała Tosia. Filip zaparł się z całych sił, próbując ściągnąć z magicznego krzesła wrzeszczącą kobietę. - Niech pani wstanie! W tym momencie autobus wjechał do oceanarium. Wielkie akwaria pękały jedno po drugim i setki litrów wody wylewały się wraz z krokodylami i piraniami.

Dodaj swoją odpowiedź