Daniel defoe zamieścił elementy humorystyczne z nastepujących powodów:

Daniel defoe zamieścił elementy humorystyczne z nastepujących powodów:
Odpowiedź

Żyjący na przełomie XVII i XVIII wieku angielski pisarz Daniel Defoe najczęściej kojarzony jest jako autor powieści Robinson Crusoe. Rzadziej pamiętamy, że to również on napisał Moll Flanders, mimo że w świecie filmu cieszy się ona takim samym wzięciem jak Robinson. Na rok 2010 planowana jest kolejna adaptacja. Wyjątkowym rokiem w historii przenoszenia tej książki na ekran był 1996, gdyż wtedy ukazały się dwie produkcje skrajnie od siebie różne Amerykański film Moll Flanders w reżyserii Pena Denshama z Robin Wright Penn w roli tytułowej oraz udziałem Morgana Freemana z powieścią zasadniczo nie miał nic wspólnego. Postać Moll wykorzystano do opowiedzenia zupełnie innej historii. Drugim projektem był wierny literackiemu pierwowzorowi brytyjski serial telewizyjny Burzliwe życie Moll Flanders, któremu z prawdziwą przyjemnością poświęcam niniejszą recenzję. Akcja serialu rozpoczyna się w tym samym więzieniu, w którym Moll przyszła na świat. Jej życie zatoczyło koło. Teraz czeka tam na powieszenie. Codziennie strażnik więzienny przyprowadza do niej wycieczki arystokratów chcących zobaczyć ‘najbardziej nikczemną kobietę na świecie’. Moll rozpoczyna swoją opowieść i tym samym rusza właściwa akcja serialu. Ciekawostką jest fakt, że każdy z 4 odcinków rozpoczyna się właśnie sekwencją takich ‘odwiedzin’. Za każdym razem strażnik przedstawiając sylwetkę Moll podaje o niej więcej informacji – tym samym bardzo zwięźle … streszczając poprzedni odcinek. Bardzo sprytne posunięcie kompozycyjne. Serial rozbroił mnie lekkością stylu, w którym został nakręcony. Akcja toczy się szybko i zgrabnie, perypetie Moll wciągają od pierwszych minut. Dość powiedzieć, że sam planowałem obejrzeć wieczorem tylko jeden odcinek, a skończyło się na wszystkich czterech i ciężkim wstawaniu na rano do pracy. Obfituje w zwroty akcji oraz elementy humorystyczne, które nie są wciskane siłę, lecz pojawiają się naturalnie, przez co widzowi gęba się uśmiecha automatycznie, sam nawet nie wie kiedy. Jedynie ostatni, czwarty epizod jest utrzymany (zresztą słusznie) w znacznie poważniejszym tonie, lecz bynajmniej nie ogląda się go gorzej niż poprzednich. Aktorskie pierwsze skrzypce gra wcielająca się rolę główną Alex Kingston. Wiadomość dla fanów serialu Ostry dyżur – to ta sama Pani, która po wyjeździe z Wielkiej Brytanii wcieliła się w nim w dr Elizabeth Corday. Ona nie zagrała Moll, ona się nią stała. Udało się jej zachować ducha książki. Tak jak u Defoe, od samego początku zyskuje ogromną sympatię widza, niezależnie od swoich nazwijmy to ‘nie do końca szlachetnych’ uczynków. Kingston wybornie sprawdza się również jako głos z offu, – jej narracja uzupełnia błyskotliwe dialogi. Dzielnie sekunduje jej Daniel Craig, jedyny oprócz niej aktor, który wystąpił we wszystkich odcinkach, choć w pierwszym zaledwie … 3 sekundy. Cechą charakterystyczną produkcji jest częste łamanie czwartej ściany. Zabieg ryzykowny, często irytujący lub wręcz wybijający z rytmu tutaj się sprawdził. Krótkie komentarze Moll skierowane bezpośrednio do widza pojawiają się w odpowiednich miejscach.. Nadają serialowi indywidualny rys a sposób ich wypowiadania przez Kingston jest tak uroczy, że gdyby je chirurgicznie wyciąć, serial straciłby dużo ze swojego czaru. Na uwagę zasługują też ponadprzeciętne jak na produkcję telewizyjną, nowoczesne zdjęcia, oraz wpadająca w ucho muzyka. Od powstania omawianej produkcji do pojawienia się w Polsce (2007) minęło 11 lat. Późno, lecz dobrze, że się w końcu ukazała i to o dziwo po niskiej cenie. Warto po ten tytuł sięgnąć. Jeśli chodzi serialowe adaptacje literatury dawnych epok Brytyjczycy są nie do pobicia. Potwierdzili to m.in. ze wszech miar udaną ekranizacją Moll Flanders coś ty znajdziesz ^^

Dodaj swoją odpowiedź