13 - demony - Co więcej - mówił wyspiarz - napadały nas i usiłują wciąż napadać plemiona, które odczuwają wobec nas śmiertelny strach. Zaledwie uważają nas za ludzi, chętniej przyjmują, że pod postacią ludzką jesteśmy demonami, które zstąpiły na świat. Przypisują nam moce w ich rozumieniu nieczyste, władztwo nad wszystkim, co żywe i martwe, a jednak to ich nie odstrasza. Trzeba podziwiać ich odwagę. Ta nieustępliwość może w końcu okazać się groźną. My jesteśmy już zbyt pewni swej siły, oni nie mają nic do stracenia. Próbują raz po raz i kto wie, czy kiedyś ta zaciekłość nie trafi na chwilę naszej słabości lub nieuwagi. Wtedy będziemy zgubieni. Boję się, że wyspa, która jest najbardziej niedosiężną fortecą, nie oprze się pewnego dnia nagim kijom i kamieniom młodych plemion. 12 - loki Mają imiona jak wszyscy, ale niechętnie ich używają, występują najczęściej pod wspólnym mianem loki. Zazwyczaj są to mężczyźni, chociaż trafiają się wśród nich i kobiety. Zajmują się badaniem ludzkich myśli i duszy. W tym celu zadręczają ludzi pytaniami, których nikt poza nimi nie jest w mocy zrozumieć. Nikt im w tym nie przeszkadza, ponieważ każdy w tym kraju robi, co mu się podoba, ale też nie są lubiani i zwykłą jest rzeczą unikanie spotkania z loki. Stąd też bierze się ich natarczywość. Nad wszystkim, czego dowiedzą się, przemyśliwają głęboko, a potem prowadzą dysputy w innymi loki. 11 - spisek Gdy rządy nad plemieniem obejmował ojciec Awaru, sprzeciwił się temu jeden z rodów i podjął podstępna walkę o obalenie władcy. Spisek zmierzający do otrucia króla i wycięcia straży przybocznej nie powiódł się. Jego przywódca, Wanyangeri, ujęty, miał być sądzony surowo, lecz z pomocą rodziny zdołał umknąć. Nie mogąc znaleźć innego odwetu przeszedł na stronę wrogiego plemienia. Odtąd niewiele o nim słyszano, mówiono nawet, iż ów zacięty wróg zginął. 10 - oczy Miał przed sobą twarz mężczyzny patrzącego weń z natężeniem. Zdawało się, że w tej twarzy istnieją tylko oczy. Cofnięte pod okap wypukłego czoła, skryte pod potężnymi łukami brwi, wpadnięte wgłąb czaszki. Płonęły i przewiercały Awaru na wylot. 9 - kobieca pierś Położył się na brzuchu, na gładkiej płycie w cieniu skały i oparłszy głowę na ramieniu udawał śpiącego. Spod przymkniętych powiek obejrzał najbliższe otoczenie. W odległości dziesięciu kroków siedziała na trawie kobieta. Była zwrócona do Awaru bokiem. Kiedy pojawił się, spojrzała na niego przelotnie. Na ręku trzymała niemowlę karmiąc je piersią. Palcami drugiej ręki zdzierała łupinę z leżącego na ziemi żółtego owocu. Dalej, na środku trawiastego siodła, spoczywał głaz podobny do stołu. Zza niego wystawały nogi i dobiegały niewyraźne odgłosy rozmowy. 8 - władca "Pójdziesz między ludzi, Awaru. Im prędzej to zrobisz, tym lepiej. Jeśli zbyt długo pozostaniesz w ukryciu, będzie ci coraz trudniej wyjść i zacząć rozmawiać. Zrób to, zanim samotność i ciągły lęk nie skłonią cię do nieobliczalnych czynów. Potem dowiesz się, w czym leży ich siła, jak są uzbrojeni, dotrzesz w pobliże władcy, postarasz się o rozmowę z nim, aby dowiedzieć się, jakim jest przeciwnikiem, godnym czy też lękliwym i głupim, i jacy są jego ludzie..." 7 - chłodne słońce Odpoczywał siedząc na ziemi, nadsłuchując, czy nie rozlegnie się stąpanie człowieka lub zwierzęcia, ale nic nie zakłócało spokoju nocy, droga wciąż była otwarta. Tak nadszedł świt poprzedzony przebudzeniem się ptaków. Zaśpiewały w koronie lasu i przywołały pierwszy brzask. Awaru nie ustawał w marszu, dopóki purpurowy skrawek chłodnego słońca nie ukazał się na niebie. 6 - skalne osy Trzymając owoc oburącz, Awaru odgryzł kilka płatów żółtej skórki, wypluł je, a potem zagłębił zęby w mięsistym wnętrzu, które trysnęło sokiem. Owoc był miękki, ale spoisty, przesycony płynem o zapachu, który przypominał zapach miodu skalnych os. W głębi ukazały się czarne pestki. Zdołał zjeść zaledwie połowę, gdy poczuł, że jest nasycony. 5 - las Jest to las złożony z jednego drzewa. Wiele pni wyrasta z ziemi i każdy dzieli się na liczne gałęzie, ale każda z odrośli łączy się z inną, wrastając do niej tak, jakby tworzyły jedną całość. Żaden konar nie ma tu swojego końca, gdyż z obu stron wrasta do sąsiednich pni, cieńsze zaś gałęzie rozpięte są pomiędzy dwoma konarami. Aby wyrwać z ziemi jedno drzewo, trzeba by wyrwać cały las powiązany w nierozłączną całość. 4 - nadzieja Każde poruszenie rozlegało się tłustym mlaśnięciem półpłynnej masy. Szamotał się, tracił siły, pozbywał się resztek nadziei. Znieruchomiał na koniec. Leżał na boku, już tylko głowę i jedno ramię mając na powierzchni. 3 - gromada zwierzątek Miękkie łapki muskały jego stopy, kolana, boki, ramiona. Nie było to już jedno tylko zwierzątko, ale cała ich gromada. Coraz śmielsze, opierały się o Awaru i przeskakiwały przez jego wyciągnięte nogi. Czuł już nie tylko muśnięcia, ale nieustający ciepły dotyk wielu drobnych ciał, które otaczały go ze wszystkich stron, próbowały wciskać się pod leżącego, a wreszcie zaczęły przebiegać mu po plecach i wzdłuż nóg. Lekkie stąpania były coraz bliższe głowy, aż wreszcie któreś ze zwierzątek dotarło do karku i węsząc zblizyło nos do ucha Awaru. 2 - nóż "Teraz!" - powiedział sobie Awaru, ale nim zdołał zanurkować, otrzymał ogłuszające uderzenie w głowę i w kark. Krzyknął i ze straszliwym wstrząsem zatrzymał się na miejscu. "Ma mnie!" - błysnęła mu myśl, ale w następnej chwili zrozumiał, że to nie ryba. Wydymająca się fala przyciskała go i tłoczyła do twardej skały. Chwycił dłonią jakiś ostry występ i krztusząc się wodą próbował wyjść na suchy ląd. Wydało mu się, że w następnym mgnieniu oka musi nastąpić atak rekina. Sięgnął ręką do pasa, ale noża nie było od dawna za plecioną przepaską. Ryba nie zjawiła się już. Ostatkiem sił Awaru wypełzł na postrzępioną skałę i upadł bezwładnie. 1 - rekin Pod nim, w szklistym przestworzu, unosiły się ryby. Poznawał je po wybuchach światła i rozjarzonych smugach, którymi znaczyły się szlaki.Potężne olbrzymy przesuwały się zmieniając kierunek szerokimi łukami. Morski drobiazg pływał stadami, dokonując gwałtownych zwrotów i ciągłych zmian szyku. Nagle zobaczył rekina. Ryba wyszła z głębiny i ukosem przecinała tor, jakim płynął Awaru. Była tak wielka, że jej cielsko rysowało się ogromnym cieniem na tle obłoku świecących żyjątek. Płynęła pewnie i bez zatrzymań, prosto jak strzała, a sprzed jej ostrego nosa śmigały spłoszonym błyskiem małe rybki. "Usłyszała mnie - pomyślał Awaru i serce przestało mu bić w piersiach. - Usłyszała, ale nie wie jeszcze dokładnie, gdzie jestem."
muszę mieć streszczenie każdego rozdziału "Atlantyda wyspa ognia"
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź