15 czerwca 2010 roku Ostatnio, gdy znowu szedłem do szkoły załamany i zestresowany tym, jaką ocenę otrzymałem z mojego testu poprawkowego, który pisałem kilka dni temu napotkałem moją koleżankę. Jest ona bardzo miła i uprzejma, dobrze mi się z nią rozmawia. Gdy zaczęła się pierwsza lekcja matematyki podszedłem do biurka pani i zapytałem się jaką ocenę dostałem. Ona odparła, iż nie zdałem. Słysząc to byłem załamany, prosiłem panią o jeszcze jedną szansę. Wówczas ona dała mi gotowe sprawdziany, których miałem się wyuczyć na dwójkę. Wziąłem je do domu i uczyłem się. Wiedziałem jakie są wyniki, bo były napisane na testach. Ja tylko musiałem obliczać i sprawdzać. Niestety ani jedno nie było dobrze. Popadłem w skrajną rozpacz. Następnego dnia w szkole powiedziałem pani, że mogę nie dać sobie z tym wszystkim rady, jednak usłyszała to moja miła koleżanka. Wtedy powiedziała mi, że nie mam się niczym martwić, ponieważ to ona mi pomoże. Zadowolony, poszedłem z nią po lekcjach do swojego domu. Ona zaczęła mnie wszystkiego wyuczać po kolei. Szło nam wprost idealnie. Z jej punktu widzenia mogłem dostać 3+. Gdy nadszedł dzień pisania sprawdzianu usiadłem w pierwszej ławce i pewny siebie zacząłem pisać. Wszystko szło jak po maśle. Pani od razu sprawdziła mi ten sprawdzian, ponieważ dość szybko go skończyłem, bo zaledwie w 25 minut, zatem starczyło jej trochę czasu na sprawdzenie. Otóż okazało się, iż zdałem! Na koniec roku dostałem 2. Byłem niezmiernie wdzięczny mojej koleżance. Dzięki niej zdam do następnej klasy! Zaprosiłem ją na pizzę i innych, ponieważ na to zasłużyła. Wzniosłem za nią toast, bo jest tego warta. Jeśli odpowiedź Ci się podoba, to za równą godzinę od czasu dodania odpowiedzi, nad moim rozwiązaniem pojawi się napis "najlepsza". Wtedy wciśnij a otrzymasz zwrot 15% punktów ;) ®
"Dziennik pisany na biwaku" 10 maja 2003 r. - wtorek Godzina 18:30 Do leśniczówki dojechaliśmy na rowerach ok. godz. 16:00. Wszyscy byli zmęczeni pedałowaniem (to w końcu 6km!) w taki upał, a jednocześnie bardzo podekscytowani tym wszystkim co przed nami. Będziemy nocować w namiotach. Z tego powodu wywiązało się od razu spore zamieszanie, bo trzeba było dobrać się w grupy i ustalić miejsca poszczególnych namiotów. Opiekunowie kazali wszystkim ustawić się w grupkach maksymalnie pięcioosobowych w ciągu 1 min. Niektórzy dobrali się wcześniej, ale byli i tacy, którzy biegali od jednej grupki do drugiej. Jakoś się udało. Zaczęło się więc wybieranie miejsc na namioty. No, tu nie poszło tak szybko. Wiadomo, każdy chciał być jak najdalej od namiotów wychowawców, a jednocześnie jak najbliżej tych, z którymi byli w układach. Moja grupa, czyli Paweł, Marek, Piotr, Adrian, dostała całkiem nie złe miejsce, prawie na końcu. Po prawej mamy dziewczyny z mojej klasy, a po lewej chłopaków, ale akurat tych, z którymi się przyjaźnimy. Niestety muszę kończyć, bo wychowawcy wołają wszystkich chłopaków. Pewnie chodzi o to kto będzie zbierał chrust na ognisko.