Wyszliśmy o 5 nad ranem słonce świciło było zimno.Szliśmy i szliśmy nie było końci widać zatrzymaliśmy się przed wąwozem nie było mostu ani żadnej i nnej trogi. Ja i kilku i nnych poszliśmy sprawdzićczy nie ma innego przejścia szukaliśmy 2 dni nie stety niec nie znależliśmy.Musieliśmy iśc inną trogą dłuższą cięższą i trudniejszą do pokonania. Przechodziliśmy przez las za drzew wyskoczyli złodzieje z bronią. pokonaliśmy ich i wzbogaciliśmy się i ch złotem.Zatrzymaliśmy się na postój sjedliśmy odpoczeliśmy pzrez 1 godzine i dalej w drogę bo przeciesz nie była ona krótka. RZeka przecieła nam drogę o słabym prądzie ale za to była szeroka . wraz z moimi przyjaciółmi zaczeliśmy bódować tratwy by móc przepłynąc ją spokojnie i bez żadnych problemów.Było tak gorąco że nikt nie dawał już rady iśc dalej.zaczeli padać upadać wody nie było a wracać sięnie będziemy po wode .wszyscy myśleli że to już koniec ale nie doszliśmy do miasta gdzie dostałiśmy wodę na polanie założyliśmy obóz wszyscy usneli jak niemowlęta i nikt sięniczym nie przejmował.
