"Największ jest miłość" Kartka z pamiętnika osoby zakochanej. Prosze o pomoc bo nie wiem co tu mam napisać a zdanie mam na jutro

"Największ jest miłość" Kartka z pamiętnika osoby zakochanej. Prosze o pomoc bo nie wiem co tu mam napisać a zdanie mam na jutro
Odpowiedź

26 czerwca 2001roku. Pewnego dnia spotkałam chłopaka, który jest ode mnie sześć lat starszy. Nazywa się Andrzej. Przy naszych spotkaniach rozmawialiśmy, śmialiśmy się i poznawaliśmy się coraz lepiej. Pewnego razu urwał nam się kontakt na ponad pół roku. Nie wiedziałam co się z nim dzieje, ani czym się zajmuje. Właśnie w tym roku stwierdziłam, że dawno go nie widziałam, ani z nim nie rozmawiałam. Zapragnęłam się z nim spotkać, więc napisałam mu wiadomość, iż fajnie byłoby się zobaczyć. Zgodził się. W ciągu dziesięciu minut wyszykowałam się i poszłam z nim na spotkanie. Było bardzo wesoło. Zabrał mnie na przejażdżkę. Na początku naszej znajomości bałam się wsiąść do niego do samochody, dlatego też był on bardzo zdziwiony, że się zgodziłam. Spóźniłam się do domu, ponieważ chciałam z nim rozmawiać jak najdłużej. Na pożegnanie stwierdził, że się coś należy ;p. Wiedziałam o co mu chodzi, więc go pocałowałam. To był nasz pierwszy pocałunek... Spotykaliśmy się prawie codziennie. Poczułam do niego coś, czego nie umiem określić. Ponieważ nie miałam odwagi mu tego powiedzieć prosto w oczy, napisałam mu sms-a. W którym powiedziałam: "Muszę się Ciebie coś zapytać, ale nie wiem jak... Czy ty masz coś więcej do mnie, czy tylko się za mną spotykasz dla zabicia czasu?" (Teraz żałuję że zadałam mu to pytanie). Odpowiedział, że ma coś do mnie, ale także że to nie jest rozmowa na telefon. Wiem że myślał długo nad odpowiedziami moich sms-ów, ponieważ między naszymi wiadomościami mijało sporo czasu. Zaproponował mi spotkanie, aby o tym porozmawiać. Gdy nadchodziła godzina naszego spotkania, bałam się coraz bardziej tej rozmowy. Było już ciemno, czekałam na niego z mocno bijącym sercem. Kiedy podjechał, powiedział abym wsiadła. Zabrał mnie w ciche i ciemne miejsce. On zaczął tę rozmowę, gdyż ja się nie umiałam zdobyć na odwagę. Rozmawialiśmy o tym bardzo długo. To była moja pierwsza taka rozmowa z chłopakiem, dlatego też nogi miałam miękkie ze stresu, a z rękami nie wiedziałam co zrobić. Andrzej musiał to zauważyć, chociaż starałam się to ukryć. Przytulił mnie i powiedział, żebym się nie denerwowała, bo nic mi się nie stanie. Wierzyłam mu, ale tak bardzo się bałam, w końcu on jest pięć lat starszy ode mnie. Powiedział mi jeszcze, że gdybym była troszkę starsza to z pewnością by ze mną chodził. Próbowałam mu wytłumaczyć, że mnie nie obchodzi co by sobie ludzie pomyśleli. Przecież niektórzy ludzie są ze sobą z dużymi różnicami wieku. Nie dowiedziałam się wtedy czy będziemy razem chodzić... Przy kolejnych naszych spotkaniach drążyliśmy ten temat. Gdy z nim rozmawiałam patrzyłam mu w oczy tylko wtedy, gdy on się nie patrzył. Zabrał on mnie do lasu, gdzie żeśmy rozmawiali, ale również milczeli. On się czasem zastanawiał co robi z taką małolatą w ciemnym lesie. Za każdym razem, gdy o tym wspominał zaczynałam się śmiać. Nie chciałam wtedy wracać do domu… Jestem tego pewna, że nie zapomnę tego wieczoru do końca życia. Chciałam z nim pozostać jak najdłużej, lecz nie mogłam. Po paru miesiącach zrozumiałam, że to nie ma sensu. Napisałam mu to w nocy poprzez sms-a. Na drugi dzień dostałam odpowiedź, że nie ma sprawy. Nie rozmawialiśmy kilka dni, więc zapytałam się go czy jest na mnie zły, że z nim nie porozmawiałam w cztery oczy. On odpisał, że trudno byłoby się nie obrazić, gdyż ani mu tego nie wytłumaczyłam. Dzisiaj piszę to, aby powspominać. Chciałabym się z nim spotkać, żeby mu to wytłumaczyć. Już się nie boję tej rozmowy, bo o niej przez cały czas myślę. Obawiam się tego, że mogłabym się rozpłakać. Bardzo żałuję tego, że mu to napisałam, ale serce mi podpowiadało, iż to będzie dobre rozwiązanie. Chcę bardzo, ale to bardzo go spotkać niespodziewanie i mu wytłumaczyć to co się wydarzyło. Wspominając te wydarzenia łza kręci mi się w oku, serce bije jak szalone, a ręce mi drżą. Był on pierwszym, na którym mi tak bardzo zależało. Pamiętam jak się o mnie troszczył. Nazwałam go, trochę żartobliwie, swoim „tatuśkiem”, gdyż był on bardzo opiekuńczy...

Dodaj swoją odpowiedź