wiesz ja nie byłam takim siwiadkiem , ale wiem jak to jest ... Ale jest to tak że jest bardzo trudno z tego wyjść . Trzeba się leczyć. chodzić na terapie. Bo z tym nie jest tak łatwo skoniczyć . :) Maam nadzijeje że pomogłam . <3 ;*
Jeśli może byc takie coś to : „… chciałem zobaczyć, jak to jest i się przekonałem.”- mówi Damian - 20 latek, który dziś żałuje, że zaczął swoją przygodę z marihuaną i amfetaminą. Po ostatnio głośnych sprawach o szkodliwości dopalaczy, zgodził się odpowiedzieć mi na kilka pytań, aby być może pomóc i przestrzec innych. Ania.: Zdecydowałeś się udzielić wywiadu. Może na początek powiedz mi, jak wyglądało Twoje dzieciństwo? Czy czułeś się kochanym dzieckiem? Byłeś grzecznym nastolatkiem? Damian.: Kochanym to na pewno, a nawet aż za bardzo przez moje babcie (śmiech). Nie powiem, że mi się nie podobało, bo wszystko było wręcz wypasione, że tak to ujmę. Co do nastolatka - byłem bardzo zbuntowanym nastolatkiem. Co chwilę coś musiałem „narobić”, jak większość. Nie pomyśl, że byłem wandalem, czy nie wiem złodziejem, to nigdy mnie nie ciągnęło, ale lubiłem i nadal lubię poszaleć na motorze, zrobić coś, co podnosi adrenalinę. A.: Masz niespełna 20 lat, a za sobą już dość sporo przygód i młodzieńczych wybryków. W swoim nastoletnim życiu próbowałeś m.in. marihuany. Kiedy zacząłeś brać/palić i dlaczego? D.: Zaczęło się niewinnie na urodzinach u kolegi, było "weź spróbuj nic ci się nie stanie", no i się zaczęła moja przygoda z „marią”. Tak czasem przypalałem sobie. Wracając do sedna sprawy, to chciałem w sumie zobaczyć jak to jest no i się przekonałem. A.: Jakie to jest uczucie, jak już zażyjesz ten środek? Pomagała Ci w czymś ta chwila ekstazy i "własnego szczęścia"? D.: Jak dla mnie to była chwila wyluzowania, gdy zajarałem to wszystko mi jakoś łatwiej przychodziło byłem bardziej otwarty na ludzi no i o wiele weselszy, ale nie zawsze było tak kolorowo, niekiedy dopadała mnie (jak wszystkich) "zamułka". A.: Jak dużo i jak często stosowałeś takie "ulepszacze humoru"? D.: Raczej niedużo. W miesiącu brałem z 6g i wystarczało mi to na weekendy w danym miesiącu, w ciągu tygodnia nie jarałem. A.: Jaki wpływ miało na Ciebie, na Twoje kontakty z rówieśnikami i rodziną zażywanie tej substancji? D.: Jak już wcześniej pisałem stawałem się bardziej otwarty na ludzi i miałem jakoś lepszy kontakt z nimi. A.: Próbowałeś czegoś poza "maryśką"? D.: Przyznam się, że tak. Raz, czy dwa spróbowałem amfetaminy. A.: Skąd brałeś towar? Miałeś trudności z zaopatrzeniem się w używki? D.: Tak oficjalnie to nie ujawnię skąd. Mogę tylko powiedzieć, że od lokalnego zielarza, trudności nigdy nie miałem ze zdobyciem „maryśki” . A.: Miałeś kiedykolwiek jakieś problemy spowodowane zażywaniem tych środków? D.: Nie przypominam sobie abym miał jakieś problemy. A.: Teraz możesz już powiedzieć, że jesteś od tego czysty. Skończyłeś z tym. Co Tobą kierowało? Skąd w Tobie nagle zebrało się tyle silnej woli? D.: Tak. Teraz już mogę powiedzieć, że jestem czysty, bo poznałem miłość mojego życia no i to mnie zmotywowało by przestać palić. A.: Teraz jesteś już odpowiedzialnym mężczyzną. Masz rodzinę i plany na przyszłość. Spełniasz się jako ojciec. Czy to wszystko też daje Ci siły do codziennego działania, tak jak kiedyś robiła to "gandzia"? Myślisz teraz, że mógłbyś do tego wrócić? D.: Tak, daje mi to siły i motywację do działania, gdy patrzę na moją dziewczynę i jej syna którego akceptuje bez dwóch zdań, motywuje mnie to bardzo, bo nie chcę stracić ich przez „gandzie”... Wrócić? Nie ma mowy bym kiedykolwiek wrócił do palenia... A.: Dziękuję Ci za udzielenie wywiadu i życzę powodzenia i wytrwałości. Mam nadzieję, że Twoja historia będzie ostrzeżeniem i swoistym „czerwonym światłem” dla wielu osób, które zechcą sięgnąć po substancje odurzające.