15 lipiec Jestem zmęczony. I wściekły. To już 85 dni jak nic porządnego niezłowiłem. Ile jeszcze mogę próbować, ile czekać... Wszyscy uważają mnie za pechowca, za wariata... może faktycznie nim jestem? Jutro wypływam, raz jeszcze. To już ostatnia moja podróż, jestem zmęczony... 16 lipiec Znalazłem się na napełnym morzu. Słońce w czasie dnia świeciło niemiłosiernie. Myślałem, że jak poprzednio nic nie uda mi się złapać. A jednak udało się!! Boże, udało mi się. Złapał się wielki marlin. Na początku zwodził mnie, udawał, że odpływa, że nie w smak mu moja sardynka... Ale w końcu chwycił przynętę... Musi być ogromny, musi ważyć chyba... Mam nadzieję, że szybko się zmęczy. Chociaż to mądre zwierze, może tak ze mną się bawić jeszcze długo... Muszę wytrwać, muszę zwyciężyć, musze go zabić. 17 lipiec Już świt. Marlin jest na linie... W nocy widziałem chyba przy łodzi dwa delfiny, to dobry znak... Marlin ciągnie mnie w morze, na północ... Ale nie poddam się, wytrwam... Chociaż będzie ciężko... - Rybo szanuję cię, kocham cię, ale zabiję cie, nim ten dzień się skończy...
Tzy wpisy z dziennika z lektury pt."Stary człowiek i morze"... nie z inetrentu
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź