Październik, rok 1997. Pewien gimnazjalista z Zielonej Góry obchodzi swoje urodziny. Nasz bohater, Bartek Flip obchodzi swoje 13 urodziny. Wszyscy się wspaniale bawią! Oj, chyba coś się potłukło. No pięknie, Maciek zbił właśnie szklankę. A tutaj co? Ania - cicha, nieśmiała przyjaciółka Bartka wyprawia jakieś skoki, fikołki i tańczy tak, gdyby miała na głowie pająka. Bartek Mieszka w Zielonej Górze. Ma dużo przyjaciół, liczną rodzinę i kochającego pieska. Ma duży dom jednorodzinny na obrzeżach miasta, nie daleko rzeki. Na dworze, tuż za jego domem jest piękny ogród, w który wkładał większość swojego wolnego czasu aby był najokazalszy ze wszystkich innych. Dzień po jego urodzinach. Bartek wstaje z bólem głowy. -Ała! Mamo! Są jakieś tabletki na ból głowy? - pyta krzycząc nasz bohater.-Mamo? Jesteś? Zdziwiony wyraźną ciszą w domu wyszedł z łóżka, porozglądał się po wszystkich pokojach, zajrzawszy także do łazienki stwierdził że nikogo nie ma. -No to chata wolna. - pomyślał.- Co już wpół do ósmej? Spóźnię się do szkoły. O nie, a pierwsza matematyka. Ale co tam. W sumie, to wszystko rozumiem z tej i pozostałych lekcji. Ale, chwileczkę. A no tak. Mama pojechała z tatą na konferencję a Weronikę, Kasię, Piotrka i Łukasza zawieźli do dziadków. Hmm... A gdybym tak opuścił jeden dzień w szkole. Cóż, dzisiaj jest wuef. Ale co tam. Jeden dzień, to nie jest tydzień. Mylił się. Już na matematyce pani miała zamiar wziąć go na konkurs, w którym reprezentowałby swoją szkołę. A był jednym z najlepszych uczniów w klasie. Niestety, jego kolega, który także był równie dobry zachorował. Dzięki mądremu zachowaniu naszego bohatera szkoła po raz pierwszy w historii zajęła ostatnie miejsce w konkursie matematycznym. Później na lekcji języka angielskiego nauczyciel miał zamiar pogratulować mu zajęcia pierwszego miejsca w konkursie anglojęzycznym i wręczenia mu dyplomu. Po szkole koleżanka (w której się kochał) miała zamiar mu powiedzieć że go kocha. Ale Bartek grał sobie na komputerze i nie przejmował się tym, co dzieję się w około. Gdy do drzwi zadzwonił dzwonek, oczywiście go nie słyszał bo miał na uszach słuchawki i głośno słuchał muzyki. A to właśnie sam dyrektor chciał do niego iść i porozmawiać o wyższym stypendium na koniec roku, pod warunkiem że dalej będzie utrzymywał tak doskonałe wyniki w nauce. Jego rodzice wrócili wieczorem. Po zjedzeniu kolacji rodzice postanowili porozmawiać z synem. -Jak było dzisiaj w szkole? - pytała matka. -Dobrze. - odpowiedział Bartek. -A co dzisiaj robiliście? - próbował dowiedzieć się ojciec. -No, to co zwykle. Kontynuowaliśmy tematy z poprzednich lekcji. - kłamał rodziców aby za wszelką cenę nie dowiedzieli się że nie było go w szkole. -Na pewno? -Na pewno. Następnego dnia Bartek szybko przepisywał lekcję na przerwach i był zasypywany pytaniami dlaczego go nie było w szkole. I właśnie. Julia zawiodła się na nim. Pani z matmy też, a i był u Dyrektora potwierdzić że był na wagarach i zadzwonił po jego rodziców. Gdy chłopiec smutny wrócił do domu dopiero wtedy zdał sobie sprawę z tego, że jeden dzień nieobecności w szkole równa się tysiącom niespodzianek w późniejszym czasie.
Napisz opowiadanie, w którym bohater zbyt późno zrozumiał, że zmarnował dany mu czas. Musi byc 10 zdań. Prosze o szybka pomoc.
Napisz opowiadanie, w którym bohater zbyt późno zrozumiał, że zmarnował dany mu czas. Musi byc 10 zdań. Prosze o szybka pomoc....