Czy otwarcie polskiego rynku pracy dla obcokrajowców ma kożstny wpływ na polską gospodarkę?

Coraz bardziej zauważamy że nasze społeczeństwo się starzeje. Oznacza to, że przybywa ludzi w wieku po produkcyjnym, a liczba osób aktywnych zawodowo stale spada, co ma niekorzystny wpływ n naszą gospodarkę. Oznacza to także to, że coraz mniejsza grupa osób będzie pracować na coraz większą grupę emerytów, co na dłuższą skalę spowoduje ruinę finansową, gdyż w naszym państwie na utrzymanie osób, które osiągnęły wiek emerytalny pracują aktywnie zawodowo ludzie. Według niektórych prognoz liczba emerytów w roku 2010 wyniesie około 3 mln osób, a do 2025 wyniesie około 9 mln osób pobierających świadczenia emerytalne przy ogólnym stanie populacji w wysokości 33 mln osób. Jak więc widzimy nasz system emerytalny, który już dziś jest nie wydajny może sie porostu rozlecieć, a osoby, które miały pobierać świadczenia zostaną bez środków do życia. Otwarcie rynków pracy to nie tylko problem dotyczący Polski, to jeden z najpoważniejszych tematów rozmów w wielu państwach Europejskich, w których grono emerytów stanowi coraz większy procent, a ludzi młodych jest coraz mniej. Już dziś w wielu krajach naszego kontynentu toczą się dyskusje o otwarciu rynków pracy i umożliwieniu legalnego zatrudnienia pracowników z innych państw czy też kontynentów. Ujawnia się przy tym wielo wymiarowy charakter problemu nie tylko ekonomiczny, ale także kulturowy, etniczny, religijny i moralny. W krajach, do których imigranci przyjeżdżają chętnie takich jak Francja i Wielka Brytania często dają o sobie znać konflikty pomiędzy ludnością przybyłą, która nie chce się zasymilować, a ludnością miejscową, która przybyłych imigrantów traktuje jako ?natręty? odbierające pracę ich dzieciom. Po zaistniałych incydentach niektórzy politycy za czeli postulować o ograniczenie napływu obcokrajowców prze ustanawianie prawnych procedur. Przeciwni temu są ekonomiści którzy apelują, że takie kroki spowodują zniszczenie gospodarki przez brak rąk do pracy. Ze względu na brak konfliktów etnicznych w dzisiejszej Polsce ekonomiści problem otwarcia granic rozpatrują głównie w kontekście ekonomicznym. Pokazują przykład Wielkiej Brytanii, w której duży napływ siły roboczej spowodował dynamiczny wzrost gospodarczy i zwiększone przychody do budżetu Zjednoczonego Królestwa, ale też niestety spowodował wzrost bezrobocia w śród brytyjskiej młodzieży i wzrost napięć w społeczeństwie.

PRZYCZYNY EMIGRACJI

Główną przyczyną, dla której Polacy postanawiają wyjechać z kraju do pracy na zachodzie są względy finansowe. Niemal od początku, gdy Polska weszła do Unii Europejskiej, a miało to miejsce 1 maja 2004 roku Wielka Brytania, która brykała się z olbrzymim niedostatkiem dobrze wykwalifikowanej kadry pracowniczej postanowiła otworzyć swój rynek pracy na pracowników z nowych państw członkowskich w tym na pracowników z nad Wisły. Praca na Wyspach Brytyjskich i w Irlandii jest dużo korzystniejsza i bardziej opłacalna, ponieważ zarobki tam są o wiele wyższe niż w Polsce. Tak więc Polski lekarz z trzecim stopniem specjalizacji i piętnastoletnim stażem w kraju zarabia 2,5 tysiąca złotych, natomiast na wyspach zarabia od 20 do 40 tysięcy ? i gdy podpisuje ze szpitalem kontrakt pracodawca zapewnia mu służbowe mieszkanie. Na podobne warunki mogą liczyć polscy informatycy i przedstawiciele branży handlowej jak i nauczyciele. Także czas pracy na wyspach jest krótszy gdyż w Polsce tydzień pracy lekarza wynosi 72 godziny i dyżury, w Anglii jest to tylko maksymalnie 48 godzin z dyżurami. Znacznie więcej zarabiają także polskie pielęgniarki, budowlańcy, stoczniowcy oraz osoby z innych cenionych na wyspach brytyjskich zawodów, które nie są tak wyskok opłacane w Polsce, jak tam. Tak więc na pracowników z Polski czekają na wyspach duże zarobki, które czasami są pięciokrotnie wyższe niż to co im oferują polscy pracodawcy.

Drugim powodem, dla którego niektórzy wyjeżdżają jest chęć zwiedzenia świata oraz dorobienia sobie kilku groszy potrzebnych na studia jak i pod szlifowanie języka. Takich osób jest jednak znacznie mniej niż tych, którzy wyjeżdżają, aby poprawić swoją sytuację finansową, a są nimi głównie studenci, którzy traktują te wyjazdy jako formę usamodzielniania się. Chcą oni także poznać nową kulturę i zwiedzić ciekawe miejsca. W mniejszym stopniu ci ludzie wyjeżdżają, aby zbadać rynek pracy i ocenić swoje możliwości, co do dalszego rozwoju przyszłej kariery zawodowej.

KTO WYJECHAŁ?

Według niektórych szacunków z Polski po naszym wejściu do Unii Europejskiej za pracą na zachód wyjechało ponad milion osób. Już dziś w polskich szpitalach brakuje około 60 tysięcy pielęgniarek i około 40 tysięcy lekarzy. Opuszczają oni rodzimą służbę zdrowia, a także po długich przemyśleniach i rozmowach także rodziny i wyjeżdżają do Wielkiej Brytanii i Irlandii gdzie zarobki są pięciokrotnie większe, a czas pracy krótszy niż w Polskich szpitalach. Popycha ich do tego kroku często trudna sytuacja finansowa i chęć poprawy bytu własnej rodziny na który nie ma możliwości pracując w kraju. Dotkliwe braki odczuwają także firmy budowlane, które nie mogą w Polsce znaleźć odpowiednio wykwalifikowanych pracowników zarówno do budowy mieszkań, jak i do późniejszego wykończenia. Brakuje elektryków, hydraulików, tynkarzy i wielu innych, którzy są wykwalifikowaną kadrą w swoich dziedzinach. Jest to szczególnie dotkliwe gdy na polskim rynku budowlanym widzimy ogromne zapotrzebowanie na mieszkania, ale brakuje chętnych do ich budowy. Na zachód wyjeżdżają także Polscy informatycy. Zagraniczne koncerny prowadzą swą rekrutację już wśród studentów w pierwszych latach ich nauki. W taki sposób dokonują rekrutacji pracowników i zapewniają sobie wykwalifikowaną kadrę informatyków mając pewność, że ci młodzi ludzie będą dla nich pracować. Polskie uczelnie nie dostosowały się jeszcze do kształcenia tak dużej liczby informatyków, a rekrutacja prze zagraniczne koncerny powoduję, że polskie firmy informatyczne, czy inne instytucje, a także szkoły mają problem z zatrudnieniem wykwalifikowanej kadry. Oprócz wskazanych przykładów takich jak: lekarze, pielęgniarki, budowlańcy czy informatycy w Polsce brakuje rąk do pracy w takich zawodach jak: stoczniowcy, spawacze, pracownicy fizyczni, nauczyciele, a zwłaszcza języków obcych, hydraulicy, elektrycy i wielu innych zawodach, które w Polsce nie dają takich szans zarobkowych, jak na zachodzie. Jak już pisałem z Polski według różnych szacunków za pracą wyjechało ponad milion osób. Jest to ogromna liczba pracowników, która powoduje olbrzymi nie dobór osób, które trzeba będzie zastąpić. Głównymi kierunkami emigracji zarobkowej z pełni otwartymi rynkami pracy dla wszystkich grup zawodowych stanowią Wielka Brytania i Irlandia. Częściowo rynki pracy otwarły także Niemcy, Francja i Holandia. Pracownicy sezonowi, którzy wyjeżdżają na kilka miesięcy mogą się udawać do Szwecji, Hiszpanii, Portugalii, Włoch, Belgii i Danii. Kolejne całkowite otwarcia granic planują w najbliższym czasie Niemcy, Belgowie, Austriacy i Holendrzy, co spowoduje kolejne odpływy polskich pracowników poszukujących lepszego wynagrodzenia za swoją pracę. Już dziś Polscy pracodawcy starają się podnosić płacę swoim pracownikom, aby zatrzymać ich w kraju. To jest jakieś rozwiązanie problemu, ale trzeba szukać jakich sposobów na załatanie tych dziur po osobach, które już wyjechały pozostawiając wolne etaty, na które brakuje pracowników o odpowiednich kwalifikacjach.

Obecna sytuacja polskiej gospodarki.

Polska gospodarka przeżywa w ostatnim czasie dość intensywny rozwój w porównaniu do w wcześniejszych lat które pod tym względem nie były najlepsze, gdyż nie notowano tak wyraźnego wzrostu gospodarczego jak to ma miejsce dzisiaj. Widzimy także znaczący wzrost PKB na jednego mieszkańca, co przekłada się nie tylko we wzroście dochodów budżetu państwa, ale także wzrostem płac zwykłych obywatel. Dobra koniunktura gospodarcza, silna i w miarę stabilna waluta, dość duży i chłonny rynek zbytu, a także dobre położenie geograficzne (w centralnej europie) to wszystko zachęca przedsiębiorców pomimo skomplikowanych przepisów i biurokracji do inwestowania i rozwijania swoje działalności w naszym kraju, co wiąże się ze wzrostem zapotrzebowania na pracowników, którzy podjedli by pracę w nowo powstałych przedsiębiorstwach. W ostatnich latach (1995 ? 2004) gwałtownie wzrastała w Polsce stopa bezrobocia, która w 2004 roku wynosiła 20,4% to jest około 3,5 mln osób bezrobotnych. Po wstąpieniu polski do Unii Europejskiej w maju 2004 roku liczba bezrobotnych zaczęła spadać i w trzecim kwartale 2007 roku wynosiła ona już 14,4% osób poszukujących pracy. Wiąże sie to ze znaczną emigracją zarobkową Polaków do pracy na zachodzie, co pozwoliło części osób bez pracy podjąć ją w naszym kraju częściowo zajmując miejsca tych, którzy wyjechali. Chociaż w Polsce utrzymuje się nadal wysokie bezrobocie to jednak pracodawcy maja problemy z zatrudnieniem odpowiedni wykwalifikowanej kadry pracowniczej. Powodem takiej sytuacji jest brak odpowiedniego wykształcenia w śród osób bezrobotnych, a to jest decydujący czynnik brany przez pracodawcę przy zatrudnieniu na niektóre stanowiska i miejsca pracy. Jest to poważny kłopot dla gospodarki, która z powodu braku rąk do pracy nie może się właściwie rozwijać. Ekonomiści podpowiadają nam dwa rozwiązania:
1.otwarcie naszego rynku pracy na obcokrajowców;
2.nakłady finansowe zmierzające do przeszkolenia i podniesienia kwalifikacji zawodowych bezrobotnych.
Pierwsze rozwiązanie pozwoli otworzyć granice dla osób głównie za wschodniej granicy. Większość z nich to jednak osoby, które nie posiadają wyższego wykształcenia lecz są dobrymi pracownikami fizycznymi. Brakuje jednak wysoko wykwalifikowanych specjalistów, którzy często Polskę uważają tylko z przystanek w drodze na zachód. Drugie rozwiązanie jest jednak kosztowne i w niektórych przypadkach nie da się wyszkolić bezrobotnego w żądanym kierunku. Jednak jest to dobry pomysł aby dalej walczyć z bezrobociem i zmniejszać stopę bezrobocia w naszym kraju dając możliwość podjęcia pracy osobą, które chciały by pracować. Polskie firmy nie będą w stanie sie rozwijać bez pracowników, co zmniejszy wielkość inwestycji a także pogorszy sytuację gospodarczą. Przed przystąpieniem polski do Unii istniał w naszym kraju aspekt nadmiaru siły roboczej nad oferty pracy i to potencjalni pracownicy musieli zabiegać o zatrudnienie. Dziś sytuacja jest odwrotna. To pracodawcy mają problem ze znalezieniem pracowników o odpowiednich kwalifikacjach, którzy by pracowali i pomagali w dalszym rozwoju gospodarczym.

Dwa aspekty imigracji zarobkowej.

Mówiąc o otwarciu naszego rynku pracy na obcokrajowców mamy na myśli przede wszystkim pracowników ze wschodniej Europy i centralnej Azji. Pracownicy ci w większości są to jednak osoby nie posiadające wyższego wykształcenia. Ci pracownicy głównie przybywają by zająć się pracami fizycznymi i nie wymagającymi wysokich kwalifikacji. Mało jednak przybywa do naszego kraju specjalistów w takich dziedzinach jak: informatyka, pracownicy przemysłu wysokich technologii, lekarze, których w Polsce niestety brakuje. Przeszkodą w otwarciu rynku pracy na tych pracowników jet także to, że nie znają oni języka i mogły by wyniknąć kłopoty w komunikacji pomiędzy pracodawcą , a pracownikiem. Wymagało by to także zatrudnienia tłumaczy, lub opłacenia kursów językowych dla przybyłych pracowników co zwiększyło by koszty. Trzeba jednak podkreślić, że ci pracownicy są nieraz bardziej wydajni w pracy niż Polacy. Na dzień dzisiejszy w Polsce pracuje legalnie około 100 tyś obcokrajowców za wschodniej granicy, a pewnie drugie tyle pracuje nielegalnie zasilając szarą strefę, gdzie nie są ani ubezpieczeni, ani nie odprowadza się ich zarobków składek na emerytury, a pracodawcy nie płacą podatków od zatrudniania osób fizycznych powodując straty dla budżetu państwa. Otwarcie rynku pracy pozwoliło by na legalne zatrudnianie pracowników ze wchodu co by spowodowało zmniejszenie zatrudnienia na ?czarno?.
Drugim kierunkiem skąd do Polski przybywają pracownicy choć w znacznie mniejszym stopniu to rejony zachodniej Europy. Pracujący w Polsce Niemcy, Francuzi, czy Anglicy to brzmi śmiesznie i wielu z nas nie jest w stanie w to uwierzyć. Jednak dobrze wykształceni pracownicy z zachodu przybywają do polski wraz wielkimi firmami, które w Polsce postanawiają założyć swoją działalność, bądź rozwijać swoje struktury. Przybywają oni gdyż w Polsce można by nie znaleźć pracowników z odpowiednim sitarzem i doświadczeniem. Wraz z przybyciem do Polski, aby nie opuszczać swoich rodzin zabierają je z sobą. Miasta do których tacy pracownicy przybywają muszą zapewnić im odpowiednie warunki do mieszkania, zadbać o rozrywki, wykształcenie dzieci. Miasta taki będą musiały wiele inwestować aby zaspokoić potrzeby zachodnich pracowników, co będzie się wiązało z inwestycjami, które zapewnią większy komfort, a także poprawią atrakcyjność miast i będą przyciągały nowych inwestorów.

Finanse publiczne i ubezpieczenia.

Napływ do polski obcokrajowców, których można by zatrudnić legalnie pomogła by w rozwiązaniu problemu utrzymania osuw niepracujących przez osoby aktywne zawodowo. Obecnie współczynnik obciążenia demograficznego (to znaczy liczba osób w wieku produkcyjnym do liczby osób w wieku po produkcyjnym) wynosi około 24%, a za piętnaście do dwudziestu lat ten współczynnik będzie dwa razy wyższy i wyniesie około 46%. Oznacza to, że na coraz większą liczbę osób w wieku po produkcyjnym będzie pracować coraz mniejsza liczba osób aktywnych zawodowo. Z tym problemem już dziś borykają się się kraje wysoko rozwinięte między innymi Japonia i Włochy, w których struktura demograficzna wykazuje dramatyczny spadek liczby urodzeń, a co za tym idzie spadek osób mogących podjąć pracę, a zwiększa się liczba emerytów pobierających świadczenia. W dzisiejszej Polsce ten problem jest rezultatem dwóch czynników. Pierwszy z nich jest niski wskaźnik zatrudnienia, gdyż pracuje tylko około 60% osób aktywnych zawodowo w wieku produkcyjnym. Drugi czynnik to pogarszająca się sytuacja demograficzna, ponieważ obecnie na rynek pracy wchodzi pokolenie wyżu demograficznego z lat 70 i 80 ubiegłego wieku. Szacuje się, że do roku 2010 liczba osób aktywnych zawodowo wyniesie blisko 27 mln osób. Potem jednak ta liczba będzie spadać, aż do poziomu 22 mln w roku 2030. Grupa osób w wieku poprodukcyjnym będzie się dalej zwiększać od około 4 mln w roku 2010 do około 9 mln w 2030. Dane jednak tu pokazane nie biorą pod uwagę emigracji zarobkowej, która rozpoczęła się w 2004 roku. Trzeba tu podkreślić, że polscy pracownicy zatrudnieni zagranicą tam odprowadzają podatki i zasilają swoimi wpłatami tamte systemy emerytalne. Podobną sytuację tworzyć będą z pewnością pracownicy za wschodniej granicy jak i Chińczycy czy mieszkańcy Indii, którzy zapewnią wpływy do budżetu i na składki emerytalne, a także załatają dziurę na rynku pracy.

Wynagrodzenia i Finanse

Skutek wysokiego popytu i niskiej podaży na rynku prasy może być tylko jeden: wzrost płac. Napływ imigrantów zarobkowych, co zwiększyłoby podaż pracy, poskutkowałby zmniejszeniem wynagrodzeń. Średni wzrost płac w grudniu 2006 roku wyniósł 8,5 procent, w styczniu 2007 roku - 7,8 procent, w lutym - 6,4, a w marcu aż 9,1 procent Płace będą rosły. Zwiększenie podaży pracy i obniżenie wynagrodzeń w wyniku napływu obcokrajowców będzie miał skutki. Z jednej strony presja inflacyjna, a kasz w kredytów będą nadal mogły być utrzymane na niskim poziomie, Z drugiej strony, niskie wynagrodzenia zniechęcą Polaków do pracy we własnym kraju. Szansę na zatrzymanie emigracji, a nawet, zdaniem niektórych, na powrót części emigrantów do Polski, zostaną zaprzepaszczone. Presja inflacyjna i związana z nią szkodliwego dla wzrostu cen jest skutkiem dużej ilości pieniądza w gospodarce i wysokiego popyta konsumpcyjnego. Jest to wynikiem właśnie wzrostu i wynagrodzeń.. Same przedsiębiorstwa, które coraz bardziej odczuwają obciążenie narzuconymi przez niedobór pracowników wypłatami wysokich pensji, mogą zdecydować się na podniesienie cen. Oliwy do inflacyjnego ognia dolewają niskie stopy procentowe. Przez ostatni rok główna stopa NBP była najniższa w historii i wynosiła 4 procent. Niskie kredytu sprzyjają inwestycjom i rozwojowi gospodarki A trzymanie pieniędzy w bankach stało się prawie nieopłacalne. Inflacja najbardziej rujnuje działalność gospodarczą. Jeżeli wymknie się spod kontroli, może być niszcząca. Ekonomiści uważają, że kolejne podniesienie stóp będzie konieczne. Podwyższenie kosztów kredytu może na dłuższą metę spowolnić rozwój gospodarki. Przedsiębiorcy generalnie nie lubią, kiedy koszty kredytu, się zwiększają. Rada, dokonując podwyżki, dałaby sygnał, że czuwa nad inflacją. Otwarcie rynku pracy dla obcokrajowców może być czynnikiem ograniczającym inflację i umożliwiającym Radzie Polityki Pieniężnej pozostawienie stóp na niskim, korzystnym dla gospodarki poziomie. Czy dopuszczenie cudzoziemców do polskiego rynku pracy zniechęci Polaków do pracy we własnym kraju? Z badania przeprowadzonego przez Stowarzyszenie studentów BEST na polskich uczelniach wynika, że przy wyborze miejsca pracy dla młodych polskich inżynierów najważniejsza, oprócz możliwości rozwoju zawodowego, jest wysokość proponowanego wynagrodzenia. Jeśli jednak skutkiem wzrostu wynagrodzeń będzie inflacja, to wartość wyższych gaż zmaleje. Płace w budownictwie wzrosły w 2006 roku o 30-40 procent, a mimo to nie udaje się powstrzymać emigracji ani tym bardziej jej zawrócić. Nie jestem pewien, czy ci pracownicy, którzy wyjechali do pracy za granicę, postanowią teraz wrócić do kraju. Co prawda pensje wzrosną, ale nadal będą niższe od oferowanych w Londynie czy Dublinie.

Zagrożenia płynące z otwarcia rynku pracy.

Duża część Polaków obawia się, że napływ taniej siły roboczej zwiększy bezrobocie, że pracodawcy zwolnią polskich pracowników na rzecz mniej wymagających obcokrajowców. Obawy te są uzasadnione, co widzimy na przykładzie Wielkiej Brytanii. Tam, od czasu otwarcia rynku pracy, bezrobocie, które dotychczas zmniejszało się, zaczęło rosnąć. Wywołuje to liczne napięcia pomiędzy Brytyjczykami i przybyłymi imigrantami. Niedawno polski bramkarz drużyny Leviticus Glasgow Artur Boruc pospieszył na pomoc Polce, którą zaczęli bić szkoccy chuligani za ?odbieranie im pracy". Liczba imigrantów, jaka w najbliższych latach przybędzie do Polski, będzie jednak nieporównywalnie mniejsza od 600 tysięcznej fali, która nawiedziła Wielką Brytanię. Napływ takiej masy imigrantów jest raczej niemożliwy, gdyż dostęp do naszego rynku pracy jest na razie ograniczony, a po drugie, polski rynek pracy nie jest tak atrakcyjny jak brytyjski i będzie zapewne przegrywać konkurencję o pracowników z silnymi gospodarkami. Obcokrajowcy nie będą w stanie zaspokoić popytu, nie mówiąc już o rywalizacji z polskimi pracownikami.

Czy Istnieje alternatywa na otwarcie rynku pracy dla obco krajowców?

W obliczu problemu otwarcia rynku pracy dla obcokrajowców trzeba postawić pytanie: czy w kontekście dużego bezrobocia otwarcie dla nich rynku pracy to realna korzyść? Zasadniczy problem z tym związany to rozmijanie się popytu z podażą. Bezrobotni nie są przygotowani do wykonywania zawodów, na które jest zapotrzebowanie. Koreańscy inwestorzy, którzy pod Wrocławiem otwierają fabryki, mają problemy ze znalezieniem pracowników, pomimo 190 tysięcy bezrobotnych na Dolnym Śląsku. Sposobem na rozwiązanie tego problemu może być szkolenie bezrobotnych. Czy państwo polskie stać na wyedukowanie 150 - 200 tysięcy bezrobotnych, bo na tyle szacuje się deficyt pracowników? Oczywiste jest, że skala niedoboru będzie wciąż rosła. Drugą przyczyną utrzymywania się wysokiego bezrobocia przy dużym popycie na pracę jest niechęć bezrobotnych do nabywania nowych kwalifikacji i ich niska mobilność, czyli brak gotowości do zmiany miejsca zamieszkania w celu podjęcia pracy w innym rejonie kraju. Napływ imigrantów mógłby z motywować miejscowych bezrobotnych do większych starań o znalezienie pracy. Zdaniem niektórych naukowców spadek stopy bezrobocia jest hamowany przez restrykcyjne prawo. Jeśli zatrudnienie nowego pracownika kosztuje przedsiębiorcę zbyt dużo i w razie zwolnienia musi wypłacić mu wysoką odprawę, to pracodawca rezygnuje z zatrudniania pracowników, którzy nie gwarantują mu wysokiej jakości i efektywności pracy. Polska gospodarka stoi przed ważnym wyzwaniem podtrzymania swojego rozwoju. Przedsiębiorstwa, aby się rozwijać, potrzebują pracowników jak ryby wody. W obecnej sytuacji otwarcie rynku pracy dla obcokrajowców wydaje się po prostu nieuniknione. Porównując polską sytuację z brytyjską trzeba być natomiast ostrożnym, gdyż ta druga jest lepiej rozwinięta i ma większy potencjał. Można jednak skorzystać z jej doświadczenia. Widząc wysoki wzrost brytyjskiej gospodarki, niskie bezrobocie i niskie koszty kredytu, bilans otwarcia rynku pracy jest zdecydowanie korzystny. Imigranci wypełnili w dużym procencie luki na rynku pracy, przyczynili się do zwiększenia produkcji, a także stali się nowymi podatnikami. W październiku 2006 roku brytyjski magazyn ekonomiczny opublikował raport dotyczący wpływu imigracji na brytyjską gospodarkę. Czytamy w nim, że finanse publiczne zyskały, gdyż nowi pracownicy, edukowani za granicą, w większości przyczynili się do zwiększenia wpływów z podatków, a nie do wzrostu wydatków socjalnych. Szkoda, że własnym kosztem staliśmy się ofiarodawcami cennego prezentu dla Wielkiej Brytanii. Od ponad pół wieku Polska jest krajem jednolitym etnicznie. Nie ma w Polsce takich dużych grup imigrantów jak w Niemczech, Wielkiej Brytanii lub Francji. Stąd Polacy mają lęk przed obcowaniem z innością. Wielu z nas nie chce spotykać na przystankach autobusowych, w pubach i miejscach pracy Ukraińców, Rosjan, Wietnamczyków. Warto jednak pamiętać o sympatii okazanej przez większość Brytyjczyków polskim emigrantom. Otwarcie rynku pracy na początku XXI wieku staje się koniecznością. Nawet jeżeli przyniesie ono nie tylko korzyści, to bez niego sytuacja byłaby jeszcze trudniejsza.

Zakończenie.

Moim zdaniem konieczne będzie w najbliższym czasie otwarcie konieczne będzie otwarcie polskiego rynku pracy przynajmniej częściowo, aby zmniejszyć niedobór pracowników na polskim rynku. Nie będzie to jednak łatwe po nie warz w naszym kraju ciągle dosyć wysoki jest odsetek osób bez pracy, a otwarcie rynków pracy na obcokrajowców mogło by pogorszyć i tak trudną sytuację. Konieczne jednak będzie otwarcie polskiego rynku ponieważ bez pracowników gospodarka nie może się rozwijać. Tracą na tym nie tylko przedsiębiorcy, ale także państwo, które będzie pozbawione podatków zarówno od osób fizycznych jak i działalności gospodarczej. Tak więc będzie to konieczne posunięcie mimo porów i sprzeciwu obywateli.

Dodaj swoją odpowiedź