To, że odrodzone państwo polskie będzie krajem wielonarodowościowym stało się oczywiste jeszcze przed wybuchem I wojny światowej, która przyniosła nam niepodległość. Wywołane było to przede wszystkim wykształceniem się w II poł. XIX w. świadomości narodowej ludów zamieszkujących terytorium przedrozbiorowej RP (Ukraińców, Litwinów, w niewielkim stopniu także Białorusinów), a także polityką zaborców (germanizacja w zaborze pruski, rusyfikacja w rosyjskim), mającą na celu ograniczenie w jak największym stopniu polskości tych ziem. Naród polski oparł się w większości tym zamierzeniom, nie pozostały one jednak bez wpływu na strukturę narodowościową tych terenów. Nie należy również zapominać o wydanym przez władze carskie po rewolucji 1905-07 nakazie osiedlania się ludności żydowskiej w zachodnich guberniach cesarstwa (czyli po części na terenach przyszłej Polski). Rezultatem powyższych czynników było ograniczenie zasięgu "żywiołu polskiego" (czyli ogółu osób mówiących po polsku, związanych z naszą tradycją i kulturą, gotowych poprzeć próby odrodzenia państwowości polskiej). Przed I wojną światową na terenie dawnej I RP zamieszkiwało ok. 20 mln. Polaków: - w Wielkopolsce, na Pomorzu, Warmii, Mazurach i Górnym Śląsku obok Polaków zamieszkiwały liczne grupy Niemców. - w dawnym Królestwie Polskim, Polacy dominowali, jednakże w miastach występowały silne mniejszości: żydowska i niemiecka. - podobnie sytuacja przedstawiała się w Galicji Zachodniej (Małopolska). Na Śląsku Cieszyńskim, Spiszu i Orawie ludność polska mieszała się z czeską i słowacką. - w Galicji Wschodniej Polacy dominowali w miastach (min. Lwowie) jednakże na wsi przeważała ludność ukraińska. - na terenach bezpośrednio włączonych do Rosji sytuacja była jeszcze bardziej skomplikowana, występował tu prawdziwy "tygiel" narodowościowy: mieszkali tu zarówno Polacy, Litwini (Wileńszczyzna i Kowieńszczyzna), Ukraińcy (Wołyń), Białorusini (Polesie), tzw. "tutejsi" (osoby bez wykształconej tożsamości narodowej) jak i Żydzi (głównie w miastach). Skupiska Polaków sięgały aż po rejon Mińska. Już to uproszczone wyliczenie wystarczy, aby przekonać się, że sytuacja narodowościowa na tych terenach była nadzwyczaj trudna, szczególnie biorąc pod uwagę dążenia poszczególnych narodów do stworzenia swoich własnych państw. Stąd też źródło swe brały konflikty o poszczególne ziemie, które każda ze stron uważała, za "odwiecznie" swoje. Po ustaleniu ostatecznego (1922 r.) kształtu granic II RP stosunki narodowościowe przedstawiały się następująco: - Polacy - około 65 % ogółu ludności kraju. - Ukraińcy - ok. 16 % - Żydzi - ok. 10 % - Białorusini - ok. 5 % - Niemcy - ok. 4 % - pozostali (w tej liczbie: Rosjanie, Litwini, Czesi) - ok. 1 %. Do statystyk tych należy podchodzić bardzo ostrożnie. Wyliczeni dokonywane przez różne "ośrodki" bardzo się od siebie różnią, co wynikało głównie z powodów politycznych (Polacy zazwyczaj zawyżali liczbę swoich rodaków, podobnie postępowali Ukraińcy, Niemcy itd.). Starałem się podać tu najbardziej (moim zdaniem) obiektywne i zgodne z prawdą dane. Należy również pamiętać, że w przypadku ludności o słabo lub w ogóle nie wykształconej świadomości narodowej (chodzi tu o Kresy Wschodnie) stosowano kryterium wyznaniowe, wg zasady: katolik - Polak, unita (greko katolik) - Ukrainiec, prawosławny - Białorusin. Nie trzeba tłumaczyć, że było to badanie bardzo uproszczone. Bez względu na to, kto jakie dane uznaje za prawdziwe, musi przyznać, że II RP była państwem niejednolitym narodowościowo, co nieuchronnie prowadziło do konfliktów na tym tle z mniejszościami przejawiającymi największe ambicje w kierunku posiadania własnego państwa (bądź powrotu do macierzy, jak w przypadku Niemców). Spory te, nie dość, że destabilizowały sytuację wewnętrzną, to nierzadko miały duży wpływ (zazwyczaj negatywny) na polskie stosunki zagraniczne. Problemy narodowościowe RP próbowały rozwiązać za nas mocarstwa Ententy podczas konferencji pokojowej w Wersalu. Do postanowień końcowych tej konferencji dołączony został "Traktat o ochronie mniejszości narodowych i wyznaniowych" (zwany też "Małym traktatem wersalskim"), który miał zostać ratyfikowany przez niektóre państwa Europy Środkowo-Wschodniej (min. Polskę, Czechosłowację, SHS, Grecję itd.). Traktat ten nie tylko nie rozwiązał sporów narodowościowych, ale nawet je zaostrzył. Strony traktatu (w tym Polska) uważały go za twór "narzucony" przez mocarstwa Ententy i przykład nierówności na arenie międzynarodowej (do jego ratyfikacji nie zostały zmuszone Niemcy, co powodowało, że np.: mniejszość niemiecka w Polsce mogła skarżyć rząd polski do Ligi Narodów za nieprzestrzeganie postanowień traktatu, a mniejszość polska w Niemczech nie miała tego prawa). Ostatecznie "traktat mniejszościowy" nie odegrał większej roli, został wypowiedziany przez polskiego ministra spraw zagranicznych J. Becka w 1934 r. Problemu niejednolitości narodowościowej państwa polskiego nie mogli zlekceważyć również polscy politycy. Jeśli chodzi o stosunek poszczególnych partii do mniejszości to podział w tej kwestii przebiegał w tym samym miejscu co rozróżnienie na lewicę i prawicę. Upraszczając nieco tę sprawę, partie lewicowe (głównie PPS) opowiadały się za przyznaniem mniejszościom pewnej autonomii, prawica zaś (przede wszystkim endecja), stojąc na gruncie nacjonalizmu, domagała się ograniczenia praw i polonizacji mniejszości narodowych, zaś za pełnoprawnego obywatela państwa uważała wyłącznie Polaka-katolika. (jeden z jej głównych ideologów S. Głąbiński pisał: "stronnictwa [...] grupy i całe narodowości, oddane innej idei państwowej poza ideą polską, nie mogą rościć sobie pretensji do pełni praw politycznych, tj. do udziału w prawodawstwie, zarządzie i budowie państwa polskiego", Głąbiński dążył do zapewnienia "charakteru narodowego Sejmu".) Wyrazem kompromisu między tymi dwoma opcjami były zapisy konstytucji marcowej. W artykule 95. ustęp 1. mówiła ona: "RP zapewnia na swoim obszarze zupełną ochronę życia, wolności i mienia wszystkim bez różnicy pochodzenia, narodowości, języka, rasy lub religii". Ustawa zasadnicza proklamowała również równość wszystkich obywateli (a więc bez względu na narodowość) wobec prawa. W artykule 109. ustęp 1. gwarantowała że: "Każdy obywatel ma prawo zachowania swej narodowości i pielęgnowania swej mowy i właściwości narodowych". Jednakże i te zapisy nie rozwiązały kwestii narodowościowych, jako że z jednej strony nie zawsze były respektowane przez stronę polską, z drugiej zaś nie zaspakajały ambicji poszczególnych mniejszości do (co najmniej) szerokiej autonomii. Napięcia narodowościowe ujawniły się niedługo po wejściu w życie wspomnianej konstytucji, w sprawie wyboru Prezydenta G. Narutowicza (która zostanie omówiona przy innej okazji), a był to dopiero początek... Stosunek mniejszości narodowych do odrodzonego państwa polskiego również był niejednolity (co zostanie omówione poniżej). Wybory do Sejmu Ustawodawczego zostały przez polityków "mniejszościowych" w zdecydowanej większości zbojkotowane (liczyli oni zapewne na upadek młodego państwa polskiego), co spowodowało, że nie mieli oni wpływu na kształt ustawy zasadniczej II RP. W wyborach do sejmu i senatu I kadencji wystartował tzw. "Blok Mniejszości Narodowych" (z inicjatywy I. Gruenbauma) , skupiający przedstawicieli wszystkich mniejszości narodowych. Uzyskał on ok. 16% głosów, co znacznie utrudniło próby utworzenia koalicji rządzącej (ugrupowania inne niż polskie nie były w nich brane pod uwagę, co wynikało po pierwsze z często niechętnego Polakom nastawienia tych partii, po drugie z obawy przed endeckim oskarżeniem o "zdradę interesów narodowych"). Próbę kompromisowego rozwiązania sporów narodowościowych, podjął w 1924 r. premier W. Grabski. Dążył on do wytworzenia jednolitego stanowiska w tej sprawie wszystkich liczących się stronnictw politycznych., w tym celu powołał tzw. "Komisję Czterech" (endecję reprezentował w niej S. Grabski, lewicę S. Thugutt). Dzięki jej pracy doszło do uchwalenia kilku ustaw, stanowiących maksymalne ustępstwa dla mniejszości jakie można było osiągnąć w ówczesnym polskim sejmie. Była to min. ustawa o szkolnictwie (zapewniająca możliwość tworzenia szkół z dwoma językami wykładowymi - polskim i innym) i ustawa o języku w administracji (zapewniała prawo do posługiwania się językiem ojczystym w kontaktach z administracją państwową i otrzymywania odpowiedzi urzędowych w tym języku). W praktyce obie te ustawy były sabotowane przez polską administrację, szczególnie na Kresach Wschodnich.
Oceń wpływ kształtu granic II rzeczpospolitej na obronność państwa polskiego. Proszę troche dłuższe.
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź