Od dawna marzłem o podróży kosmicznej. Chciałem polecieć na "psią planetę" czyli Syriusza. Pewnego dnia bawiąc się z moim psem na podwórzu doznałem wrażenia, że rozumiem jego szczekanie. Nagle z góry pojawił się fioletowo-złoty promień i uniósł mnie do pojazdu kosmicznego. Nie wiem jakiego był kształtu zewnątrz, ale w środku wszystko miało kształty kości.Przyciski, światełak różnokolorowe i inne urządzenia, a nawet fotele były w kształcie kości. Po kilku chwilach pojawiła się załoga tego pojazdu. Dwa bardzo fajne kundelki w dziwnych kostiumach, ale "mówiące" po ludzku. Powiedziały, że w nagrodę za bardzo dobrą opiekę nad moim psem władca planety zaprosił mnie na Syriusza. Kiedy wylądowaliśmy okazało się, że wszystko na tej planecie miało kształt kości. Na audiencji u władcy, którym okazał się piękny doberman o imieniu Zorga, było też kilkoro dzieci z innych krajów. Zostaliśmy poczęstowani Coca-Colą i serdelkami. Było miło i wesoło. Inagle mama zawołała bym przyszedł na obiad. Nawet nie wiem czy to był sen czy rzeczywistość, ale było fajnie i miło.
Napisz w zeszycie opowiadanie ,,Moja kosmiczna przygoda" Mozesz zacząć tak: Od dawna marzłem o podróży kosmicznej. Chciałem polecieć na... Pewnego dnia...
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź