"Najważniejsze technologie XXI wieku- robotyka, inżynieria genetyczna i nanotechnologia- mogą uczynić z ludzi gatunek zagrożony" -Bill Joy Ludzkość wkroczyła w XXI wiek z bardzo dobrym nastawieniem do postępu technologicznego. Coraz to szybsze procesory w komputerach, coraz wydajniejsze i oszczędniejsze silniki w samochodach, postęp w dziedzinie elektroniki itd. Wszystko to daje ludziom olbrzymie możliwości pokazania swoich umiejętności. Tutaj jednak powstaje pytanie- czy we własnym postępie nie zajdziemy tak daleko, że aby zwolnić tempo, trzeba będzie się cofnąć daleko w przeszłość? Znany fizyk, Albert Einstein, powiedział kiedyś: „Nie wiem, jaka broń będzie użyta w III wojnie światowej, ale w VI, na pewno będzie na maczugi”. Po przeczytaniu książki Glenn Yeffeth pt. „Wybierz czerwona pigułkę- nauka, filozofia i religia w Matrix’ie” stwierdziłem, że postęp technologiczny może mieć tragiczne skutki. Większość osób oglądających film „Matrix”, fragment, w którym Morfeusz tłumaczył Neo, co stało się z ludźmi i dlaczego roboty przejęły kontrolę nad światem, uważa go za wierutną bzdurę. Fakt, że maszyny nie mogły pracować bez źródła energii, a ludzie nie byliby wystarczającym jej źródłem, jest tutaj bardzo istotny. Jednak już teraz ludzie (zwłaszcza w Japonii, gdzie produkuje się prawie wszystkie nowe urządzenia, oparte na najnowocześniejszych technologiach) starają się budować coraz mądrzejsze roboty. Gdy jeden robot będzie zdolny do wykonania pracy dziesięciu ludzi, to prawdopodobnie 10 robotów pracujących w grupie, będzie w stanie wykonać pracę przeznaczoną dla tysiąca osób. Zrobotyzowane przemysły będą zaciekle konkurować z ludźmi o: energię, materię i przestrzeń. Dobrym przykładem może być fragment książki Hansa Moraveca, „Robot: Mere Machine to Transcendent Mind”: „Biologiczny gatunek na ogół nie potrafi przetrwać spotkań z silniejszymi konkurentami. Dziesięć milionów lat temu zatopiony Przesmyk Panamski rozdzielał Amerykę Południową i Północną. Amerykę Południową, podobnie jak dziś Australię, zamieszkiwały torbacze, łącznie z workowatymi odpowiednikami szczurów, jeleni i tygrysów. Po wypiętrzeniu się przesmyku pomiędzy obu Amerykami wystarczyło zaledwie kilka tysięcy lat, by północne ssaki łożyskowe z nieco bardziej efektywnymi układami metabolicznymi, rozrodczymi i nerwowymi wyparły i zastąpiły niemal wszystkie południowoamerykańskie torbacze. Na całkowicie wolnym rynku, roboty na pewno wywrą presję na ludzi, podobnie jak ssaki łożyskowe z Ameryki Północnej na torbacze z Ameryki Południowej (albo ludzie na niezliczone gatunki zwierząt, które zaczęły wymierać wraz z rozpoczęciem przez człowieka wyniszczającej gospodarki). Prawdopodobnie wciąż możemy złapać oddech, ponieważ nie żyjemy na całkowicie wolnym rynku. Rząd ma instrumenty pozarynkowe, zwłaszcza w postaci podatków. Rozważnie stosowane instrumenty rządowe mogą zapewne przez dłuższy czas utrzymać ludzkie populacje na wysokim poziomie życia z pracy robotów.” Jest to podręcznikowy przykład antyutopii. Jednak Moravec dopiero się rozkręca. W dalszej części omawia inne cele naszego życia, m.in. ‘zapewnienie ciągłej współpracy ludzi ze zrobotyzowanym przemysłem’. Zdaniem Moraveca, ludzie bez wątpienia skazani są na wymarcie. Pytanie tylko, czy nastąpi to za 10, 100 lat czy może 100 tysięcy lat? Kolejnym przykładem uświadamiającym, iż człowiek zmierza do samozagłady, niech będzie przypomnienie coraz bardziej zaawansowanej technologicznie broni. Amerykanie zrobili rakiety dalekiego zasięgu i te naprowadzane satelitarnie (Tomahawk). Koszt wyprodukowania jednej sztuki tego pocisku, to bagatela... 1,4 mln. dolarów amerykańskich. Pomijając fakt, że zamiast konstruowania jednej z tych rakiet (wojsko USA na pewno by na tym ucierpiało), pieniądze można byłoby przekazać na cele charytatywne, należy wspomnieć, że są one po to, aby nieść śmierć. Stanowią, więc kolejną drogę do zagłady ludzkości. Ludzie od początku swojego istnienia zajmowali terytoria o warunkach dla nich odpowiednich i tam żyli dopóty, dopóki nie wykorzystali wszystkich dobrodziejstw natury- roślinności i zwierząt. Potem przemieszczali się w inne miejsce, a wyniszczona przez nich natura, w końcu odzyskiwała swoją siłę. „Wszystkie ssaki na Ziemi instynktownie zachowują równowagę z otoczeniem, a ludzie nie. Ludzie zajmują pewien teren i rozmnażają się na nim aż wykorzystają wszystkie dobra naturalne, po czym muszą zwiększyć terytorium. Podobnie bytują jeszcze inne organizmy- wirusy. Ludzkość jest, zatem chorobą Ziemi.” Podobnie jak ludzie znaleźli sposoby na przezwyciężenie wirusów, tak postęp technologiczny może znaleźć metody na wyniszczenie rodzaju ludzkiego, bądź przekształcenie nas w super inteligentnych post-ludzi. W powieści Williama Gibsona „Neuromancer” znajdziemy wiele wzmianek o błędach popełnionych przez zbyt ludzi dążących do podnoszenia poziomu technologii. Myślę o błędach popełnionych przez rosyjskich lekarzy, którzy zmienili układ nerwowy głównego bohatera, czyniąc z niego maszynę do cybernetycznych kradzieży. Człowiek, okaleczony przez rosyjską mykotoksynę, z małymi woreczkami zawierającymi amfetaminę i chip stymulujący pracę trzustki, stał się kaleką. Postęp wymusza postęp. Zawsze, gdy pojawia się coś nowego, trzeba zbudować, co najmniej kilka innych produktów, które będą kompatybilne z nowym tworem. Często jednak te dodatki są niewskazane do użytku. Po prostu mają zły wpływ na ludzi i środowisko. Np. gdy produkuje się coraz to lepsze telefony komórkowe, muszą mieć one bardzo silne antenki. Te antenki z kolei źle działają na organizm człowieka. Po piętnastu minutach rozmowy przez telefon komórkowy, temperatura mózgu wzrasta o 1 stopień. Oczywiście nie jest to możliwe przez dwugodzinną rozmowę, ale niewielu wie, że gdy temperatura ludzkiego mózgu przekroczy ok. 43 stopnie C, człowiek zamienia się w „warzywo”. Częste i długie rozmowy przez telefony komórkowe mogą prowadzić nawet do raka mózgu. Jak więc widać postęp, pomimo dobrodziejstw jakie za sobą niesie, ma też tyle samo, jeśli nie więcej, cech negatywnych prowadzi, albo do wyginięcia ludzkości, albo do całkowitego uzależnienia nas od zmechanizowanego przemysłu. Obyśmy nigdy nie stworzyli całkowicie świadomej maszyny…
Zagrożenia ekologiczne naszej planety: zjawisko wzrostu efektu cieplarnianego, dziura ozonowa, kwaśne deszcze.Wzrost efektu cieplarnianegoAtmosfera zawiera duże ilości dwutlenku węgla, pary wodnej i innych gazów cieplarnianych. Promieniowanie słoneczne bez problemu przenika przez atmosferę i jest pochłaniane przez powierzchnię Ziemi. Tam zamieniane na ciepło (jest to zupełnie inny rodzaj promieniowania) powraca do atmosfery. Ciepło, inaczej niż promieniowanie słoneczne, jest zatrzymywane przez gazy cieplarniane, co przyczynia się do podwyższania temperatury powietrza. Zjawisko to nazywa się efektem cieplarnianym i jest niezbędne do życia na Ziemi. Sprawia, że średnia temperatura powietrza na naszej planecie wynosi +15oC (gdyby nie efekt, byłaby o 30oC niższa!!!). Gdzie zatem jest problem? Nadmierna produkcja gazów cieplarnianych w wyniku działalności człowieka przyczynia się do niekontrolowanego wzrostu efektu cieplarnianego, a tym samym wzrostu temperatury – grozi to stopnieniem lodowców na Antarktydzie oraz podniesieniem się poziomu mórz i oceanów.Dziura ozonowa Występująca w atmosferze warstwa ozonu, pochłania tę część promieniowania słonecznego, która jest bardzo niebezpieczna dla życia na Ziemi (tzw. promieniowanie ultrafioletowe). Nadmierne wytwarzanie freonów (przy produkcji lodówek, dezodorantów) przyczynia się do niszczenia tej warstwy. Zjawisko to nazwano obrazowo tworzeniem się dziury ozonowej. W jej wyniku na powierzchnię Ziemi przedostaje się niebezpieczne promieniowanie ultrafioletowe, powodujące u ludzi nowotwory skóry, a nawet utratę wzroku.Kwaśne deszczeProdukowane przez przemysł zanieczyszczenia (tlenek węgla, siarki, azotu) dostają się do atmosfery, gdzie łączą się z wodą, w wyniku czego powstają (bardzo rozcieńczone) kwasy. Kwaśne deszcze powodują ogromne straty w rolnictwie, prowadzą do degradacji gleb, wpływają także na przyspieszenie procesów niszczenia zabytków