Pomożecie mi napisać kabaret pt. Balladyna? Chciałabym żeby kabaret obejmował scenę w której Alina, Balladyna i wdowa wchodzą do swojej chaty. Zakończy się ma na scenie gdzie dziewczyny idą do lasu zbiera maliny. Proszę na jutro, pilne!!!

Pomożecie mi napisać kabaret pt. Balladyna? Chciałabym żeby kabaret obejmował scenę w której Alina, Balladyna i wdowa wchodzą do swojej chaty. Zakończy się ma na scenie gdzie dziewczyny idą do lasu zbiera maliny. Proszę na jutro, pilne!!!
Odpowiedź

Wdowa: Skończona robota,  Balladyno, idźże w kimono, A my z Aliną  Ściągniemy dzwonek mono. Alina: Ja i siostra ściągniemy Dzwonek nowy, A ty odpocznij popijając Soczek bananowy. Wdowa: Dzięki, moje dobre córki. Idę odpocząć  I wyciąć sobie skórki. (rozmarzona) Ach, gdyby tak kiedyś biznesmen jakiś młody, Docenił walory waszej urody,  Za żonę wziął jedną z was I w podróż daleką zabrał nas… Balladyna: O, słychać ryk silnika! Pewnie jakiś meno zza rogu pomyka! Zaraz może tędy przejdzie, Trzepnie swą grzywą, I pokaże twarz swą urodziwą! Alina: Ciemno już, słońce zachodzi,  A kolo ze swej fury wychodzi. Balladyna: Zapalcie światła, włączcie lampy! Gdzie się podziały moje super trampy? Wdowa: Słychać dzwonek!  Otwórzcie drzwi! Czyjaś biżuteria zza progu lśni! Balladyna: Niech ktoś się w końcu ruszy! Wdowa: Wiecie, że mam delikatne uszy! Alina: O nie! Mam cykora. To nie na odwiedziny pora. Wdowa: Kto to idzie z tą wizytą? Czy to może akwizytor? Kirkor: Zasłońcie zasłony i bijcie pokłony,  Bo to ja, Kirkor, przez laski wielbiony. Wdowa: Chodźcie moje córeczki śliczne, Niech gwiazdor pozna zalety wasze liczne! Balladyna: Czego od nas chcesz tu stara? W kuchni nam się budyń jara! Kirkor: Och, cóż to za dzieweczki? Wdowa: To moje córeczki. Poznaj Alinę – naiwną odrobinę, Lecz cudna to dziewczyna, Jak i jej siostra Balladyna. Mają talent kucharski – olbrzymi! Choć teraz akurat budyń coś się dymi… Balladyna: No nie wyszło nam ździebeczko: Spaliłyśmy garnek razem z pokryweczką. Skierka: (niezauważony przez nikogo) Moja królowa Goplana,  Kazała dzisiaj z samego rana,  Aby ten Kirkor - gwiazda popu, Wbrew prawom wszelkiego roztropku,  Zakochał się w córkach obu tej wdowy, A jego życie miało przebieg kolorowy. (schodzi na bok nuci piosenkę) Wdowa: Może gość nasz się ździebko przekima, A my pójdziemy po dzbanuszek wina!? Kirkor: (zdziwiony, jako jedyny słyszy muzykę Skierki) Co to za głosy słyszę od chwili? Czy to wy śpiewacie, moi mili? Alina: Panie kochany, nic nie słychać tutaj. To raczej w kuchni budyń nasz bucha. (siostry idą do kuchni i Macarena =]) Kirkor: Ach, jakże mi nudne wspomnienie willi z basenem, Gdy tu dziewki nad budyniem tańczą macarenę! Skierka: (zadowolony) O, zadziałał mój czar mały: Obie laski się w nim zabujały. Kirkor: Co to za woń waniliowa me nozdrza rozpiera? To zapewne wasz budyń Doktora Oetkera. Balladyna: Lecz nasz budyń jeszcze nie gotowy… A nawet, gdy się ugotuje, To cię nim nie poczęstuję! Sługa: Twój sługa uniżony, Kirkorze, Pyta, jeśli pytać może: Czemu Kirkor tutaj stoi? Gdy za rogiem jest „Statoil”? Do stacyjki dojedziemy I paliwa dolejemy. Kirkor: Ja zostaję! Zaparkuj mój samochód, A ja ci zapewnię wieloletni dochód! Wdowa: (szykuje miejsce do spania) Gościu kochany, to twoje łóżko,  A prześcieradło masz pod poduszką. Kirkor: (poprawiając poduszkę mówi sam do siebie) Dobrze wróżyła mi wróżka z tarota, Że znajdę dwie dziewki bez krztyny złota. Skierka: Moje czary zakończyłem, Ich miłością połączyłem. Kirkor: Dwie foczki dzisiaj poznałem I dziwnym trafem dwie pokochałem. Którą wziąć za żonę, którą zaś porzucić? Którą rozradować, a którą zasmucić? Wdowa: Kirkor, ja nie kumam tego. Masz jakiś problem, kolego? Kirkor: Problemu żadnego nie posiadam,  Lecz innych rzeczy cała gromada. Mam AGD, RTV, TVN i DVD, Więc daj mi jedną z lasek twych. Bo ja jestem Kirkor, sławna gwiazda, Wrażliwy mężczyzna, lecz nie mazgaj, Więc jedną z córek mi daj, A ja z jej życia uczynię raj. Wdowa: Me córki: Starsza Balladyna, młodsza Alina, Jedna buntownica, druga anielica, Kirkor: (zastanawia się na głos) Lepsza Alina słodka jak malina, Czy może Balladyna – śniegowa dziewczyna? Która pokochać mnie dzisiaj spróbuje? Która tylko lubi, a która miłuje? Balladyna: Och, ja ci nie powiem, Kirkorze, kochanie, Lecz zrobię ci jutro budyń na śniadanie. Kirkor: (do Aliny) A ty, kotek? Alina: Kocham… Kirkor: Dwie lasencje się zabujały, Obydwie serca mi swoje oddały. Wdowa: Pewnie! Muszą kochać ciebie, Bo tyś jak gwiazdka na niebie. Kirkor: (do dziewcząt) Która z was, dziewoje,  Przyjmie dziś zalety moje? Która z was moje kicie, Będzie kochać mnie nad życie? Balladyna: Gdy będziesz na tourne I za mną stęsknisz się, Zadzwoń – ja przybędę, I choć hen daleko będziesz,  Ja dla ciebie pójdę wszędzie I budyniu ze sobą dużo zabiorę, Byś był najedzony w koncertową porę. Kirkor: (do Aliny) A ty, Alineczko? Kochasz mnie, chociaż zdeczko? Alina: Kocham i przyrzekam całe życie kochać,  Nigdy się na ciebie za bardzo nie fochać, Cerować twoje dziurawe skarpetki I od T-shirtów twoich odrywać metki. Kirkor: Cóż ja mam zrobić teraz? Me serce na dwoje się rozdziera. Balladyna: Proste! Mnie weź za żonę… Alina: Takie ciele nieuczone!? Balladyna: Ty nie lepsza moja miła! Tabliczki mnożenia się nie wyuczyłaś. Alina: A ty nawet nie wiesz, co to metafory! Wdowa: (zła) CISZA! Po co nam te spory?! Ta decyzja nie wasza, lecz jego! Idźcie posłuchać Arki Noego! (foch dziewcząt) Alina: Chodź, przejdziemy kawałeczek dalej! Balladyna: Ok, tylko budyniu troszeczke mi nalej. Skierka: (chodzi dokoła Wdowy) Na targu, na targu sprzedają maliny, Poślij, więc po nie obie dziewczyny, A ta, która wcześniej wróci z malinami Dostanie męża i willę z wygodami! Wdowa: Przyszedł mi do głowy, Pomysł odlotowy, Wyślemy córki moje dwie, Na targ po malin łubiankę. Która pierwsza wróci, Ta swe panieństwo ukróci. Kirkor: Mądrą dałaś radę, czyli ruszasz głową, Będziesz zapewne doskonałą teściową. (Alina i Balladyna wychodzą na zakupy) Alina: Idziemy szybko kupować malinki, Bo w końcu grzeczne są z nas dziewczynki. Balladyna: Wiesz, siostrzyczko, ja to raczej nie… Popatrz! Kto tu idzie? Czy ja śnię? Alina: Gdzie? Kto? Nie uciekaj, Balladynooooooo… Balladyna: (biegnie do Grabka) Grabek, cukiereczku! Ale się stęskniłam, Ach Grabeczku! Alina: (idzie dalej, kupuje maliny) I uciekła znów siostrzyczka, Więc dostanie w nosa pstryczka. (idzie z malinami w stronę domu, spotyka Balladynę) Balladyno! Ty…! Ty…! Balladyna: O, malin masz dwa kilogramy, Odstąp siostrze z pół łubiany. Alina: Nie dam! Trzeba było nie lecieć Na powabność grabcową, Teraz ja będę bogaczką A ty, babką klozetową. Balladyna: (wyjmuje nóż) No to zawieść ciebie musze. Alina: (kona) Czemu wbiłaś to w moje podbrzusze? Balladyna: 0ddasz teraz łubianeczkę siostrze? Alina: (kona) Coraz głębiej czuje ostrze… Balladyna: Nie dramatu tutaj młoda, Oddasz malinki i znów będzie zgoda. Alina: Ej… Ty we mnie noża nie wbiłaś! Ty… haha, siostrzyczko, chybiłaś! Hahaha… Balladyna: Uch… no ślepa jestem… Alina: Hahaha… Balladyna: Lecz mam coś w zanadrzu jeszcze, (wyjmuje pistolet) Hasta la wista, bejbe, (tratatatata… Alina martwa, Balladyna odchodzi wesoła z malinami.)

Dodaj swoją odpowiedź