Narrator: Dawnymi czasy żył król Midas. Miał on skarby niezliczone w podziemiu swojego pałacu. Codziennie rano i wieczorem król Midas oglądał swoje bogactwo i myślał tylko o tym, jakby je powiększyć. A głodni poddani próżno pukali do wrót swego władcy. Wtedy Dionizos, grecki bóg, postanowił ukarać go za chciwość. Na drugim planie siedzi Midas za stołem, na którym stoją szkatułki i naczynia pełne kosztowności. Otwiera je i przelicza skarby. Midas: O , moje kochane złoto, moje skarby najdroższe!- całuje je i układa znów w szkatułkach. Nagle pojawia się Dionizos. Dionizos: Midasie, chcę coś dla ciebie uczynić. Od dziś każde twoje życzenie się spełni. Powiedz tylko , czego pragniesz. Midas: Spraw, wielki Dionizosie, synu Gromowładnego Zeusa, by od dziś wszystko, czegokolwiek dotknę , zamieniało się w złoto! Dionizos: Niech się stanie twoja wola, Midasie! - z powagą skłania głowę i wolno odchodzi. Midas: skacze z radości, zaciera ręce, śmieje się, dotyka różnych przedmiotów - Złoto, złoto, to wszystko jest ze złota! Po chwili : - Zgłodniałem. Pora już najwyższa na jakiś królewski posiłek. -Klaszcze w ręce. Służba wnosi na tacy winogrona, dzban, mięso. Midas próbuje ugryźć winogrona, lecz one twardnieją w jego ustach, zmieniając się w złoto. Podobnie inne pokarmy. Król łapie się za głowę, zrywa się z krzesła. Midas : Co ja zrobiłem? Jak mogłem być taki głupi! Jedzenie też zamieniło się w złoto! Muszę iść do świątyni i błagać Dionizosa o łaskę! Podchodzi do miejsca, gdzie na postumencie stoi Dionizos (wygląda jak rzeźba) Upada przed nim na kolana. Midas: Dionizosie, boski synu Zeusa, zlituj się nade mną! Odmień swoje postanowienie, bo inaczej umrę z głodu! Dionizos: Midasie, żądny złota, spotkała cię zasłużona kara. Lecz tym razem jeszcze ci przebaczę. Narrator: I uwolnił Dionizos Midasa od kary, którą sam sobie naznaczył. Upłynęło niewiele czasu. Król Midas przechadzał się w zielonych gajach Arkadii. Szumiały liście, rwące strumyki spadały kaskadami z gór, ptaki słodko śpiewały. Lecz uszy Midasa były głuche na muzykę leśną, a oczy nie widziały piękna, gdyż chciwy król myślał nadal tylko o swoich bogactwach. Pewnego razu bóg muzyki, Apollo zastąpił drogę królowi. Uderzając w struny harfy, wygrywał przecudną melodię. Na drugim planie Apollo przechadza się z harfą w ręce. Midas mija go obojętnie przeliczając monety w szkatułce. Apollo (rozgniewany krzyczy): Nie dla twoich oślich uszu, Midasie, głupi skąpcze, moje pieśni! Nakłada Midasowi na głowę ośle uszy. Midas ( zaskoczony dotyka uszu, klęka przed Apollem) : Wybacz mi , Apollinie! Błagam cię, odmień swoją wolę ! Stanę się przecież pośmiewiskiem dla wszystkich! Apollo: Precz! (odtrąca go i odchodzi) Midas klęcząc, chowa głowę w dłoniach. Narrator: Tak oto bogowie ukarali bogatego króla Midasa, który ponad wszystko na świecie ukochał złoto i nieczuły był na piękno otaczającego go świata i muzyki.
Opisz dowolny mit w formie dialogu i przedstaw go w parach
czyli np. ja jestem osobą z mitu i kolega inna i rozmawiamy pomiędzy sobą.
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź