Pociągła twarz i kręcony lok, przejrzysty i szczery wzrok. Ten duży nos jak u orła dziób to nic innego, a jego twarzy wzór. Usta małe, odstające uszy nic innego tak nie ruszy jak popatrzeć na Julka z naszej szkoły choć nie żywy, na pewno wesoły. Po skrzydłem swoim trzyma nas to Juliusz Słowacki, patron nasz ;] moze i bedzie git :)
Julek urodził się na przedmieściach Wa-wy, dając przykład , że nawet nieurodzeni w wielkich dworach mogą daleko zajść. Jego tatuś- Ebi wybrał sobie jeden z najgorszych zawodów jeskie mogą być - był nauczycielem w Liceum i wykładał na uniwersytecie. Jego mamuśka - Salcia wychowywała go (podobno "wśród wysoko postawionych elit" , ale nigdy nic nie wiadomo...). Gdy Edek kopnął w kalendarz, mamcia wyszła za mąż po ra drugi za Augusta Becu (niby Polak, ale wbrew i wrzęs pozorom Francuz). Słowacki jeździł do tylu krai, że nawet Einstain by tego nie policzył. W końcu stwierdził, że Francja mu pasuje, ale i tam narzekał na braki polskiej "kultury". Napisał, ze względu na swój wielki dramat, wiele... dramatów m. in. Balladynę 1834 (była tak dziwna, że wydano ją dopiero w 1839) i Kordiana 1834. W końcu, co obwieszczam z wielkim żalem, umarł w 1809 i zosał pochowany na paryskim cmentarzu Montmartre. Na prośbę (czyt. rozkaz) Józefa Piłsudzkiego jego ciało, wówczas już prochy, zostały przewiezione na Wawel, gdzie śpi obok swego wielkiego "przyjaciela" - Adasia.