•Dzien wszystkich Świętych. Idę z rodzicami na cmentarz. Jest już wieczór, rodzice przystają przy grobie dziadka, a ja postanawiam poprzechadzać się po cmetnarzu. • Przechodzę koło czyjegoś grobu, jest zaniedbany, nie ma nim ani kwiata, ani znicza. Wyjmuję z kieszeni malutką świeczkę, podpalam ją i stawiam na szary, wyblakly granit pomnika. "OD razu lepiej, jak to możliwe, że ktoś nie pamięta o swoich krewnych, spoczywających w wiecznym śnie" - myślę. Nagle dotyka mnie dziwna świadomość, tego jacy ludzie potrafią być okrutni. " Może mieszkają za daleko " - usprawiedliwiam ich w myślach.Potem jednak zmieniam zdanie . " Czy chociaż raz do roku, w ten ważny dzień, nie mogą pofatygować się i przyjechać." Idę dalej i przypominam sobie dziadka, roześmianego staruszka, uwielbiającego krzyżówki, wracają do mnie wspomnienia, "on zawsze przy mnie był, teraz ja jestem przy nim". Nie wyobrażąn sobie, tego, że mógłbym nie przychodzić co tydzień do niego na grób. To okropne, patrzę na kolejne zaniedbane pomniki. • Wracam do rodziców, modlę się przy grobię ukochanego dziadka. Nagle czuję dotyk mamy na ramieniu. Ja nigdy tak nie zrobię, zawsze będę odwiedzał groby bliskich. Z tą świadomością opuszczam cmentarz i patrzę na odznazające się w ciemności, ognię małych zniczy - światełko dla duszy zmarłego.
Mam na jutro ale głowa mnie boli... :D polecenie: ,,Moja przechadzka po cmentarzu", opowiadanie z elementami opisu przeżyć wewnętrznych. Bardzo proszę!!
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź