Ania W to studentka ,,Dziennikartwa i komunikacji społecznej' na Uniwersytecie Warszawskim. Jak co dnia wybrała się na zajęcia z wielką ochotą i ciekawością. Bardzo szybko dotarła na zajęcia. Dzisiejsze wykłady skończyły się dość wcześnie więc Ania pomyślała, że wybierze się na dyskotekę ze znajomymi aby się rozerwać. Wróciła do domu, przebrała się, przygotowała i była gotowa do wyjścia. Już po kilku minutach wyszła z domu. Robiło się ciemno, a Ania szła sama.... Nagle ktoś ją zaatakował! Rzucił się na nią , obszukiwał jej kieszenie i wyrwał torebkę. Zaczynał już ją rozbierać, chciał ją zgwałcić gdy w pobliżu pojawił się jakiś chłopak , który ją uratował. To dzięki Niemu Ania wyszła z tego cała i nic jej się nie stało. Podziekowała chłopakowi za pomoc i zabrała na imprezę. Cały czas rozmawiali z sobą i tańczyli. Chłopak- Kamil codziennie przychodził po Anię i spędzali razem czas. Już po kilku dniach zostali parą. Po kilku miesiącach Kamil oświadczył się, a Ania zgodziła się na ślub. Zostali małżeństwem, które bardzo się kocha
Mieszkaniec Mińska Mazowieckiego, pan Grzegorz Lewicki zgłosił się do nas, z chęcią opowiedzenia nam swojej nieszczęśliwej historii: Miałem o wykształconą żonę ze znakomoita pracą. Wiodło nam się naprawdę bardzo dobrze. Nie brakowało nam niczego. Pewnego dnia zadecydowaliśmy się na dziecko. Adoptowanie nie wchodziło w grę. W niedługim czasie Paula, bo tak mi ała na mię moja żona, zaszła w ciążę. Nasze życie nabrało jeszcze większej radości. Poczuliśmy, że jest to dla nas przeszczęśliwy okres życia. Zaczęliśmy zastanwiać się nad naszą przyszłością, nad dzieckiem. Zrobiliśmy remon, choć mieliśmy wcześniej zankomite warunki. Planowaliśmy już jak będzie nazywać się dziecko, co będzie robić w przyszłości, czy chcielibyśmy dziewczynkę, czy chłopca, a może bliźniaczki.Dwa miesiące przed planowanym porodem moja żona została odwieziona do szpitala z powodu komplikacji. W tym czasie okradli nasz dom, całe szczęście, że większość pieniędzy trzymałem w banku, choć i tak dużo ukradli. Policja nic nie była w stanie zrobić. Nikt nic nie widział, nie słyszał. Żeby nie martwić żony, nie powiedziałem jej o tym, co się wydarzyło. Kiedy pojechałem do szpitala, żeby odwiedzić Paulę, dowiedziałem się, że moja żona poroniła ! Moje zycie runęło przed oczami. Doktor oddziałowy powiedział, że to nie wszystko.. Paula nie żyje, dziecko udało się uratować, choć jego zdrowie, jest bardzo ciężkie. Nie wiedziałem co powiedzieć, czułem się słabo, myślałem, że zemdleję. Dali mi środek uspakakający, gdyby nie moja rodzina, nie dałbym rady. Dziecko miało poważną, śmiertelną chorobę serca. Po trzech dniach zmarło. Nie mogłem sobie z tym poradzić. Zacząłem nałogowo pić, palić. Wcześniej nigdy tego nie robiłem. Zdałem sobie sprawę, że pieniądze nie dają wszystkiego. Wolałbym mieć kochającą żonę, dzieci, niż duzo pieniędzy, willę i dobry samochód. Natychmiast straciłem pracę, pieniądze zaczęły umukać z konta, aż nagle zrobiło się zero ! Zbankrutowałem, zbanktrutowało moje życie! Nie widziałem sensu swojego życia. Jednak kolejny raz moja rodzina mi pomogła `wygrzebać się z tego bagna`. Zgłosiełem się do poradni dla anonimowych alkoholików, rzuciłem palenie. Sprzedałem samochód, dom, żeby spóbować zapomnieć o tym co się stało. Kupiłem za nie nowy dom w innym mieście i właśnie zaczynam nowe życie, nową pracę. Przekonałem się na własnej skórze, że pieniądze są niczym w porówaniu do ciepła rodzinnego. Myślę, że każdemu z was, ta historia da lekcję dobrego wychowania, między innym o alkoholu, czy paleniu. Historia Grzegorza Lewickiego jest bardzo nieszczęśliwa. Dziękujemy mu za odwagę, że chciał przedstawić wątek swojego życia. W imieniu całej redakcji, Grzegorzu, życzymy Ci szczęscia no nowej drodze swojego życia.