W poniedziałkowy poranek słońce wlewające się przez okno do pokoju rzucało straszny cień na ścianę. Przypominał on wściekłego psa z piłką w pyszczku. Mimo, iż na pierwszy rzut oka sparaliżował mnie strach, wstałem i poszedłem do kuchni zjeść niewielkie śniadanie przed pójściem do szkoły. Dom okazał się być pusty. Ze zniesmaczoną miną skonsumowałem posiłek, umyłem się, ubrałem i wyszedłem na zewnątrz. Okazało się, że jest bardzo zimno. Drzewo rosnące obok chodnika pokryte było szronem. Kwiaty coraz bardziej pochylały się ku ziemi. Pies sąsiada nie wyściubił nawet nosa poza swoją budę. Wsiadłem na rower i popędziłem w kierunku wyznaczonego celu. - Siemka, wiesz, że mamy zastępstwo na pierwszej lekcji? – powitał mnie Kuba. - Poważnie? – zdziwiłem się. – nie ma polonistki? - Nie ma. Czad, co nie? - Niby tak… Chodźmy do biblioteki. Kuba popatrzył na mnie z dość dziwna miną, ale nie opierał się. Biblioteka była dość pusta, gdzieniegdzie siedziały pojedyncze osoby. Bez namysłu wziąłem kredę i zacząłem rysować na tablicy wielkiego słonia z kokardą w groszki na ogonie. Kuba łypał na mnie spode łba mrucząc coś o biologii. Fakt faktem, po tej godzinie mamy ten oto przedmiot. Czyżby było zadanie, o którym znów zapomniałem? Jeśli tak, to mówi się trudno. Zaglądanie do książek to nie jest moja specjalność. Gdy tylko zadzwonił dzwonek, szturchnąłem towarzysza w ramię. Coś w jego zachowaniu wskazywało na to, iż jakaś sprawa układa się nie po jego myśli. - Coś ty taki drętwy? – zagadałem. - Pamiętasz, jak ostatnio gość od biologii mówił, że będziemy dzisiaj obserwować zwierzęta? - Pamiętam. Myślałem, ze sobie żartuje i odpuści sobie ten Discovery Channel. - On nie żartował. Będziemy musieli patrzeć na chomika.- I królika… - dodałem. Resztę drogi do klasy znów spędziliśmy w milczeniu. Nie uśmiechało mi się patrzeć na krewnego myszy błąkającego się po klatce wypełnionej trocinami i odchodami. No cóż, przeżyję. Po wejściu do sali wyciągnąłem na stół zeszyt, pióro i gumkę, gdybym musiał w razie czegoś pilnie w kogoś czymś rzucić. Niespodziewanie nauczyciel zastukał długopisem w blat swojego stołu i poprosił o uwagę. Następnie położył szeroką deskę na krzesełku, a na niej postawił klatkę z futrzanym stworzeniem. Było małe, grube i rude. Przypominało starą kulkę wełny. Nagle coś runęło na podłogę. Szafka zaskrzypiała, a nauczyciel stanął zdębiały. Wszyscy popatrzyli w kierunku drzwi do Sali – mały, biały kotek drapał drzwi i próbował uciec. - Skąd on się tutaj wziął? – zapytała Kasia. - Nie mam pojęcia. – odpowiedział zdziwiony nauczyciel. – zanieśmy go do pani dyrektor. Pani dyrektor, mając oczywiście wielkie serce, zorganizowała nowemu przyjacielowi posłanie koło kaloryfera, a nad nim przybiła tabliczkę z napisem ‘Legowisko kota Filemona’.
napisz opowiadanie ,wykorzystując podane wyrazy
drzewo,młotek,tablica,kwiatek,ściana,dom,rower, pióro,piłka,pies,gumka,deska,zeszyt,książka,kot, długopis,chomik,szkoła,królik,szawka,krzesło, ławka,kaloryfer
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź