Puszka pandory. Kilka tygodni temu mój dzień z pozoru wydawał się być spokojnym dniem, bez żadnych szaleństw. Jednak gdybym wiedziała, że tak się skończy, to cofnęłabym swoje wcześniejsze myśli. W szkole umówiłam się z moją najlepszą przyjaciółką Anią, że po zajęciach pójdziemy do Marysi i porozmawiamy, ponieważ dawno się nie widziałyśmy, bo Marysia zmieniła szkołę. Siedząc na nudnej lekcji historii nagle zadźwięczał ostatni dzwonek w tym tygodniu. Szybko spakowałyśmy książki i pobiegłyśmy na przystanek autobusowy, skąd miałyśmy ruszyć do koleżanki. Jednak nie miałyśmy pojęcia, że droga do jej domu prowadzi przez długi, ciemny las, ale nie myślałyśmy o tym i szłyśmy przed siebie stawiając krok po kroku swoje nogi. Nagle usłyszałyśmy jakieś krzyki i piski, jakby słychać było małą dziewczynkę. Nie zwróciłyśmy na to szczególnie uwagi. Klaudia szturchnęła mnie lekko i powiedziała, że powinnyśmy wracać, ponieważ nie podobają się jej te krzyki dochodzące z głębi lasu. Nie chciałam jej słuchać, obiecałyśmy przecież Marysi, że ją odwiedzimy i wspólnie poplotkujemy. Później wszystko ucichło... Powiedziałam Klaudii, że jak zwykle miałam rację i dobrze, że się nie zawróciłyśmy, niechętnie przyznała mi rację. Po przejściu kilku metrów znów usłyszałyśmy te dziwne odgłosy. Chciałyśmy to sprawdzić, ale Klaudię pochłaniał strach i przerażenie, widziałam to w jej dużych oczach. Szłyśmy dalej i dalej... Nagle zrobiło się zupełnie ciemno, nie widziałyśmy nawet siebie nawzajem. Powoli poruszałyśmy się do przodu, żeby jak najszybciej wyjść z tego okropnego lasu. W krzakach coś się poruszało. Wiedziałam do samego początku, że to nie jest nic strasznego, że to jakiś zając czy wiewiórka, Klaudia mi nie wierzyła. Mówiła, że powinnyśmy stąd uciekać, ale ja uważałam, że za bardzo się tym wszystkim przejmuje. Nagle złapało nas coś od tyłu, nic nie widziałyśmy, nie wiedziałyśmy kim jest ta osoba. Nie mogłyśmy krzyczeć ani wezwać pomocy... Przestraszyłam się. Potem już nic nie pamiętałam, obudziłam się w szpitalu słysząc najgorsze słowa w moim życiu: "uraz kręgosłupa". Kompletnie nie wiedziałam jak to mogło się stać! Przecież byłyśmy tylko w lesie, co mogłam tam sobie zrobić? Myślałam, że to tylko zły sen, że niebawem się obudzę cała i zdrowa. Jednak dni i noce mijały, a ja dalej się nie budziłam z tego koszmaru... Straciłam nadzieję, że coś kiedyś będzie dobrze. Mogłam posłuchać Klaudii, mogłyśmy wyjść z tego lasu.
Opowiadanie pt. puszka pandory Chodzi o jakąś złą historie wymyśloną przez siebie ; ) prosze pomóżcie ; )
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź