Napisz opowiadanie o zdarzeniu, prawdziwym lub zmyślonym, które miało miejsce latem, w słoneczny dzień.Postaraj się, żeby Twoja wypowiedźbyła barwna i interesująca.

Napisz opowiadanie o zdarzeniu, prawdziwym lub zmyślonym, które miało miejsce latem, w słoneczny dzień.Postaraj się, żeby Twoja wypowiedźbyła barwna i interesująca.
Odpowiedź

ROZDZIAŁ I Idąc przez ciemny las oświetlony jedynie słabym światłem księżyca przenikającego przez jesienne chmury okryta tylko brązowym, lnianym płaszczem kobieta nagle upadła. Potknęła się o wystający korzeń jednego z drzew, których pełno w tym miejscu. Ich gałęzie uginają się od silnego, wschodniego wiatru, wyglądają jak ramiona umarłych pragnące dosięgnąć Boga. Wydawać by się mogło, że starają się dotknąć, złapać samotną dziewczynę. Na tle bladego księżyca wyglądają naprawdę upiornie. Jednak ona nie przejmuje się tym i brnie w głąb lasu, choć wiatr nie daje jej spokoju. Zdążyła już przemarznąć, ale nie zwolniła ani trochę. Nagle z boku słyszy coś jakby łamanie gałązek. Z walącym sercem odwraca się w tamtą stronę, jednak przez tak głęboką czerń nie sposób nic dostrzec. Stanęła na chwilę nasłuchując odgłosów lasu. Dźwięk nie powtórzył się. Słychać było tylko pohukiwanie sowy, cykanie jakiś robaków lub świerszczy i inne odgłosy nocy, więc kobieta znów ruszyła, lecz teraz już szybciej. Nie bała się, ale śpieszyła. Pragnęła jak najszybciej? ROZDZIAŁ II ? wypełnić misję. Ruszyła biegiem, by zdążyć na czas. W końcu zauważyła, że dotąd gęsty i ciemny las zaczyna przeradzać się w pojedyncze badyle i wysokie trawy o srebrnym kolorze zabarwione przez ten sam księżyc, który w lesie wydawał się być wybawieniem od wszechogarniającego mroku. Teraz jednak wszystko sprawiało wrażenie obcego, wręcz nie z tej planety. Dziewczyna była jednak owładnięta całkiem innymi myślami i pragnieniem by tym razem nie zawieść, żeby zauważać takie szczegóły. Postanowiła, że moment odpocznie, bo bieg przez ciemny las osłabił ją. W takim stanie może jej się nie powieść? Lepiej nie ryzykować kolejnej porażki. Nadrobiła tyle czasu, że mogła sobie pozwolić na krótką przerwę. Usiadła więc na wielkim, szarym kamieniu porośniętym z jednej strony mchem. Zaczęła wpatrywać się w wielki księżyc, który wydawał się być nienaturalny. Bił od niego chłód, jakby był wielką, zamrożoną kulą, a nie ogromną skałą. Przeszedł ją dreszcz, a po kręgosłupie spłynęła pojedyncza kropla zimnego potu. ?To pewnie ze zmęczenia? ? pomyślała. Po jakiś trzech minutach wstała i zaczęła szybko iść przez suchą trawę, która głośno łamała się pod jej stopami, lecz ona nie zważała na to. ?Na tym pustkowiu i tak nikogo nie ma, a najbliższy dom, to ten, do którego zmierzam, a jest on dopiero za wzgórzem. Zwykły człowiek nie usłyszy tego z takiej odległości.? Idąc rozglądała się na boki i podziwiała ten nocny spokój, miejsce którego ludzka ręka nie zniszczyła. Coraz rzadziej spotyka się tak duże, wolne przestrzenie. Wszędzie tylko centra handlowe? W końcu na horyzoncie pokazał się stary, drewniany domek letniskowy. Wyglądał jakby był wykonany z lodu. Wszystkie światła były pogaszone, co bardzo ucieszyło kobietę, która zwolniła by nie narobić hałasu. Teraz skradała się, przez co wyglądała jak zwinny kot, który wybiera się na polowanie. Była coraz bliżej i bliżej, gdy nagle w jednym z okien zapłonęło światło i wyjrzała przez nie jakaś postać, która na tle jasnego światła wydawała się być zupełnie czarna. Dziewczyna w panice, że zostanie odkryta rzuciła się szybko na trawę. Nie martwiła się, że narobi tym hałasu. Ważniejsze było, aby nikt jej nie zobaczył. Taki był rozkaz. Starała się więc leżeć w bezruchu, wstrzymała nawet oddech. Źdźbła trawy uporczywie kłuły ją w brzuch, ale starała się nie zwracać na to uwagi. W myślach powtarzała sobie: ?nic nie widziałeś, a teraz odejdź od tego okna i wracaj do łóżka?. Wzięła płytki oddech. Po jakimś czasie odważyła się delikatnie podnieść i zobaczyć czy postać nadal stoi w oknie. Odetchnęła z ulgą, gdy zobaczyła jedynie czarny prostokąt. Poleżała wśród traw jeszcze przez jakiś czas, ?lepiej nie kusić losu? ? pomyślała. Jednak nie mogła tak trwać w nieskończoność. Zresztą była zbyt niecierpliwa. Powoli wstała, lekko się skrzywiła, gdy usłyszała trzask łamanych gałązek. Po za tym czuła, że jakieś źdźbło wbiło jej się w udo. Popatrzyła w to miejsce i zobaczyła malutka plamkę krwi i wystający patyk. Szybkim ruchem wyrwała go ze swojej nogi. Żeby nie krzyknąć zacisnęła zęby. Dobrze, że rana nie była głęboka. Lekko kulejąc ruszyła wprost do domu, który był jakieś sto metrów przed nią. Miała nadzieję, że nie będzie więcej takich niespodzianek. Miała już dość dzisiejszej nocy, chociaż to dopiero początek? ROZDZIAŁ III Stojąc pod drzwiami starego, spróchniałego domku kobieta nasłuchiwała odgłosów z niego dochodzących. Równy rytm serca, płytki oddech, a więc wszystko wskazuję na to, że mężczyzna śpi. Szybkim krokiem, nadal przyciśnięta do ściany podeszła do okna. Delikatnie zajrzała przez nie do środka. Pomimo panującej tam ciemności rozpoznała zarysy mebli. Skradając się ruszyła do kolejnego, za którym była sypialnia. Piękna, wystrojona głowami zwierząt. Na łożu leżał starszy mężczyzna. Kobieta rozpromieniła się, ale jej uśmiech nie był prawdziwy. Wyrażał szyderstwo, a także odrazę. Ona, jedna z Największych ma? Na samą myśl robiło jej się niedobrze. Jednak musi postępować zgodnie z planem, aby wykonać misję. Inaczej się nie da. Taka jest wola Najwyższego. No ale po co mu taki stary dziad? Ma na pęczki takich, powinien rekrutować zdrową młodzież, a nie rozsypujących się dziadków! Przerwała te rozmyślania i wróciła do drzwi wejściowych. Wcześniej dostała informację od zwiadowcy, że zapasowy klucz jest schowany w sęku tuż pod dachem, zakryty jedynie jakąś rośliną. Wyciągnęła po niego rękę, skrzywiła się, bo coś przebiegło jej po dłoni, jednak szybkim ruchem wyjęła klucz z dziury. Dokładnie go oglądnęła. Typowy, stary, zardzewiały klucz. Starając się nie narobić hałasu wsunęła go do zamka. Zaczęła przekręcać go, czemu towarzyszył okropny zgrzyt. Niezbyt głośny, ale niebezpieczny dla jej misji. W końcu udało jej się otworzyć drzwi, które oczywiście także skrzypiały niemiłosiernie. Z jeszcze większym grymasem na twarzy weszła do środka, ale nie zamknęła ich za sobą, by znów nie robiły rabanu. Cicho stąpając dotarła wreszcie do pokoju starca. Delikatnie otworzyła drzwi i zajrzała przez szparkę. Nic się nie zmieniło. Mężczyzna leżał spokojnie w łóżku lekko pochrapując. Wślizgnęła się więc do pokoju, uważając by na nic po drodze nie wpaść. Gdy dotarła, pochyliła się odrobinę nad leżącym by lepiej się mu przyjrzeć, lecz właśnie w tym momencie odwrócił się na bok. Dziewczyna wystraszona rzuciła się do tyłu, mało nie wpadła na stojące obok krzesło. Uspokoiła oddech i po chwili znów znajdowała się tam, skąd wcześniej odskoczyła. Tym razem jednak nie starała się zobaczyć jak wygląda ta osoba. Po prostu zatopiła swoje zęby w odkrytej szyi leżącego. Jej tęczówki nagle zmieniły barwę na krwistoczerwoną, zmarszczyło się czoło, a skóra pobladła. Trwało to kilka sekund, ale dziewczynie wydawało się, że minęła już wieczność. Wolała się nie spieszyć, aby dostarczyć odpowiednią ilość jadu. Zdziwiło ją tylko to, że śpiący nie obudził się. Zamyślona, właśnie podnosiła głowę i miała się oddalić, gdy zza swoich pleców usłyszała głośny, basowy krzyk: - Nie! Ty podła wampirzyco! Zostaw go! Dziewczyna w ostatniej chwili uniknęła lecącego na nią żelazka. Była tak zdziwiona, że musiała się upewnić. Odwróciła się więc. I zobaczyła coś, co zaparło jej dech w piersiach. Staruch, którego miała przemienić stał za nią w drzwiach do ciemnego pokoju. Wyglądał na równie przerażonego i zdezorientowanego co ona, jednak nie wahał się walczyć. Kobieta szybko odwróciła leżącą na łóżku osobę. Ku jej wielkiemu zaskoczeniu był to młodzieniec, swoją droga bardzo ładny, lecz dziewczyna nie zwróciła na to uwagi, po niecałej sekundzie była już po drugiej stronie pokoju z nim na plecach. Szybkim ruchem odepchnęła staruszka niezbyt mocno, bo nie chciała połamać mu wszystkich kości. Nie odwracając się popędziła niespotykanym tempem w głąb lasu. Po kilku sekundach byli już tak daleko, że dziewczyna odważyła się trochę zwolnić. Jako młody wampir nie posiadała jeszcze wszystkich umiejętności w pełni rozwiniętych, więc szybko się męczyła. Przemiana jeszcze się nie dokonała, jednak już wiele umiała i po tym poziomie, jaki teraz reprezentowała wiadome było, że kiedyś będzie jednym z najpotężniejszych wampirów. Po chwili byli już daleko za lasem. Dziewczyna stanęła więc, by nadmiernie się nie przeciążać. Położyła chłopca na trawie, a sama usiadła z boku. Myślała nad tym, czemu gdy ugryzła go nie obudził się. Pewnie po prostu ma bardzo mocny sen. A teraz to przed jad. Na każdego działa inaczej. Jednych pobudza, innych otumania. Nawet dobrze, że jego uśpił. Ciężko byłoby go zaprowadzić do zamku, gdyby wierzgał jak opętany. Pewnie w początkowym stadium nie spodoba mu się to, czym się stał. Ale trudno. Bardziej teraz ją martwiło to, co powie jej ojciec. Znowu zepsuła misję. Znowu! Jak mogła tak się pomylić i zmienić nie tą osobę?! Oczywiście po części była to wina zwiadowcy. Mówił, że w domu jest tylko jedna osoba, a mianowicie staruch. Ojciec będzie wściekły?

Pewnego, słonecznego dnia, latem gdy słońce wyłaniało się zza gór i liście lśniły rosą Ania obudziła się i ubrała jak najprędzej aby nie stracić dnia. Wyszła do lasu, ponieważ uwielbiała patrzeć jak rosa błyszczy za pomocą wschodu słońca i  uwielbiała również obserwować jak na nowo życie odradza się z rana. Zapatrzona na piękne jak dla niej widoki zapomniała ,że czas na śniadanie.Wbiegła do kuchni , w której czekali na nią mama, młodszy brat,Stefan i tata .Mama nie była zadowolona ze spóźnienia ale jej mina się rozpogodziła gdy zobaczyła,że córka zerwała dla niej bukiet leśnych kwiatów.PO śniadaniu dziewczynka spotkała się z Norbertem i Alą . Szli właśnie do swojej kryjówki, gdy nagle usłyszeli piskliwe miałczenie. To były małe kociaczki. Najwidoczniej ktoś je zostawił.Ania wzięła te kotki do domu.Dziewczynka opiekowała się nimi dwa tygodnie , kiedy musiała iść do szkoły, bała się o Alise, Maćkai pipi(tak nazwała koty) bo nie wiedziała kto się nimi zajmie.Tata  pracuje, mama tez , brat chodzi do przedszkola a sąsiadki na wakacjach . Kotki zostały  w domu razem z 3 letnim psem, Suzi.Po szkole Ania pobiegła do domu i nagle zobaczyła , że suczka bawi się z kotkami, daje im jesc i pić z miski. Tego dnia Ania za jeszcze jedno zaczęła  podziwiać naturę a za co, to się domyślcie sami.   Jakby co to możesz trochę pozmieniac i podo dawać błedy.  

Dodaj swoją odpowiedź