Ja i mój ojciec Dedal pragnęliśmy za pomocą jego wynalazku dolecieć do miejsca, będącego naszym celem. Wynalazek ów to niezwykła rzecz pozwalająca latać tuż pod niebiosami niczym wolny ptak ! Są to mianowicie pióra umocowane na wosku, tworzące skrzydła, dzięki którym mamy unieść się w przestworza... Ojciec leci pierwszy. Ostrzega mnie, żebym nie frunął zbyt wysoko, ani zbyt nisko, ponieważ może się to skończyć tragedią. Mówi coś jeszcze, ale ja nie słucham go, zafascynowany wspaniałością czekającej mnie przygody. Wzbijam się. Nie czuję już żadnego gruntu pod nogami. Poruszam się swobodnie w tej powietrznej przestrzeni, adrenalina nabiera maksymalnych rozmiarów. Nagle czuję potrzebę pofrunięcie wyżej, chcę z bliska zobaczyć słońce ! O jak cudownie, zbliżam się do niego, do tej niesamowitej, nieosiągalnej, pięknej gwiazdy ! Ale moment... Coś się dzieje... Chyba wosk się topi... Nagle zaczynam spadać w dół z taką prędkością, że nie słyszę nic opócz świstu powietrza...
opisz przygodę Ikara w pierwszej osobie, nie za długo
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź