a) To miała być wspaniała, trzydniowa wycieczka do Zakopanego. I była, ale tylko przez jeden dzień. Bo już drugiego dnia poznaliśmy po minie naszej pani że coś nie gra. I mieliśmy rację. Zaraz po śniadaniu zarządziła zbiórkę całej grupy. Smutnym głosem oznajmiła nam że jednej z naszych koleżanek zginęły pieniądze i to na pewno ktoś z naszej grupy 'ma długie ręce'. Dodała że jeśli nie zostaną zwrócone cała grupa poniesie konsekwencje i jeszcze wieczorem wróci do domu. Wszyscy mieli smętne miny, ale nikt się nie przyznał, tylko jeden kolega wybiegł natychmiast jak oparzony. Okazało sie że 'na złodzieju czapka gore'. Po chwili wrócił i przyznał się do kradzieży a my odetchnęliśmy z ulgą że wzystko się wyjaśniło i nie musimy wracac do domu. b)To były lata okupacji niemieckiej. Byłem wtedy małym, może 6 letnim chłopcem. Nie wspominam tego okresu źle, ponieważ przebywałem wtedy u mojej babci na wsi wraz z mamą i starszym rodzeństwem. To co działo sie wtedy w kraju znałem tylko z krótkich rozmów podsłuchiwanych pod drzwiami starszego rodzeństwa. Niczego mi nie brakowalo i myślałem że tak będzie zawsze, przestraszyłem sie więc kiedy przypadkiem podsłuchałem jak babcia mówi że nadeszła ' czarna godzina' i trzeba zacząć działać.Popłakałem się wtedy a mama starała się mnie uspokoić , tłumacząc że musimy sie wziąść do pracy . Ja potraktowałem to bardzo poważnie. Kiedy mama pracowała w mieście ja z rodzeństwem w 'pocie czoła' pomagaliśmy babci w polu i w gospodarstwie . Czułem sie wtedy taki potrzebny i dorosły!
