Na podstawie korespondencji Ojca Pio dowiadujemy się, że już na początku kapłaństwa doświadczał on mniej widzialnych stygmatów[10]. W roku 1911, Ojciec Pio napisał list do ojca Benedetto z San Marco in Lamis, swego doradcy duchowego, w którym opisuje, czego od roku doświadcza: "Ostatniej nocy stało się coś, czego nie potrafię ani wyjaśnić, ani zrozumieć. W połowie mych dłoni pojawiły się czerwone znaki o wielkości grosza. Towarzyszył mi przy tym ostry ból w środku czerwonych znaków. Ból był bardziej odczuwalny w środku lewej dłoni. Był tak wielki, że jeszcze go czuję. Pod stopami również czuję ból"[10]. W roku 1915, ojciec Augustyn da San Marco, bliski przyjaciel Ojca Pio, napisał do niego list, zadając szczegółowe pytania dotyczące jego stygmatów. Pytał, kiedy pierwszy raz otrzymał wizje, czy otrzymał stygmaty, czy czuł cierpienia towarzyszące Jezusowi Chrystusowi podczas Jego męki, czy doświadcza cierpienia powodowanego koroną cierniową i biczowaniem. Ojciec Pio odpowiedział, że otrzymywał dary wizji już od swojego nowicjatu (od 1903 do 1904 roku). Napisał również, że otrzymał stygmaty, lecz był tak przerażony tym zjawiskiem, ze błagał Pana, aby mu je zabrał. Chciał on nadal cierpieć z miłości do Jezusa, lecz prosił o zabranie widzialnych ran, gdyż w tym czasie uważał je za nieopisane upokorzenie[10]. Widoczne rany zniknęły, lecz pojawiły się znowu we wrześniu 1918 roku[10]. Ojciec Pio napisał, że ból w miejscu po ranach pozostał i był bardziej odczuwalny w określonych dniach i okolicznościach. Napisał ponadto, że dołączyły do tego cierpienia powodowanego koroną cierniową i biczowaniem. Nie był w stanie jednoznacznie wskazać częstotliwości tych przeżyć, ale powiedział, że towarzyszyły mu one co najmniej raz na tydzień, przez kilka lat[10]. Te doświadczenia spowodowały pogorszenie się stanu zdrowia Ojca Pio, dlatego też dostał pozwolenie na pobyt w domu. W tym czasie, nie będąc w klasztorze, kontynuował swoje życie religijne, ucząc w szkole i codziennie odprawiając Mszę świętą. Święty Jan od Krzyża w następujący sposób opisuje zjawisko stygmatyzacji: "Dusza rozpalona miłością Boga, która jest wewnętrznie przekłuwana przez Serafina, który przebija ją rozgrzanym do czerwoności prętem. To pozostawia rany na duszy powodujące, że cierpi ona z nadmiaru miłości Bożej"[2]. W lipcu 1918 roku, podczas trwania I Wojny Światowej, papież Benedykt XV, który nazwał Wojnę Światową „samobójstwem Europy”, zaapelował do wszystkich chrześcijan, aby modli się o jej koniec. W dniu 27 lipca tego samego roku, Ojciec Pio złożył samego siebie w ofierze za zakończenie wojny. Pomiędzy 5 a 7 sierpnia otrzymał on wizję, w której ukazał mu się Chrystus i przebił mu bok[7][2]. W wyniku tego doświadczenia Ojciec Pio otrzymał fizyczną ranę na boku. Doświadczenie tego typu nosi nazwę stygmatyzacji lub przebicia serca. Wskazuje ono na jedność miłości z Bogiem. Relikwia Ojca Pio, która zawiera duży, obramowany wycinek płótna noszącego plamę krwi z „rany przebitego serca”, jest wystawiona na widok publiczny w kościele św. Jana Kantego w Chicago[11]. Następstwem stygmatyzacji był nowy, siedmiotygodniowy, okres duchowych cierpień Ojca Pio. Jeden z braci kapucynów tak opisuje ten okres: "W tym czasie jego wygląd znacznie się postarzał. Wyglądał tak jakby był martwy. Ciągle płakał i wzdychał, mówiąc, że Bóg go opuścił"[2]. W swym liście do ojca Benedetto, z dnia 21 sierpnia 1918 roku, Ojciec Pio opisuje swe doświadczenia podczas stygmatyzacji: "Wieczorem 5 sierpnia, kiedy słuchałem spowiedzi chłopców, zostałem nagle zaskoczony widokiem niebiańskiej osoby, którą zobaczyłem oczami duszy. Miał w swej ręce rodzaj broni, jakby bardzo długi i ostro zaostrzony stalowy miecz emitujący płomienie ognia. W chwili, gdy to wszystko dotarło do mnie, dostrzegłem, że ta osoba z całą swą mocą ciska broń w moją duszę. Płakałem z trudnością i czułem, że umieram. Poprosiłem chłopca przystępującego do spowiedzi, by odszedł, ponieważ poczułem się chory i nie miałem siły, by dalej spowiadać. Ta agonia trwała nieprzerwanie aż do ranka 7 sierpnia. Nie mogę powiedzieć ci, jak bardzo cierpiałem przez ten okres męki. Nawet moje wnętrzności zostały rozszarpane przez broń. W tym dniu zostałem śmiertelnie ranny. W głębi swej duszy czuję ranę, która jest zawsze otwarta i która sprawia mi nieustany ból"[11]. Ojciec Pio ukazujący stygmaty. Zapis z 20 września 1918 roku stwierdza, że bóle stygmatyzacji ustały i że Ojciec Pio był w "głębokim pokoju"[2]. W tym samym dniu, Ojciec Pio modlił się w kościelnym chórze w kościele Matki Bożej Łaskawej. Ta sama Istota, która ukazała mu się i dokonała na jego duszy stygmatyzacji, i która uważana jest za Ukrzyżowanego Chrystusa, pojawiła się znowu i Ojciec Pio kolejny raz doświadczył stygmatyzacji[7]. Po tym jak stygmatyzacja dokonała się, Ojciec Pio otrzymał widoczne stygmaty, pięć ran Chrystusa. Tym razem jednak stygmaty zostały na jego ciele przez następne 50 lat jego życia, aż do śmierci[7][2]. W swym liście do ojca Benedetto z San Marco in Limas, z dnia 22 października 1918 roku, Ojciec Pio tak opisuje doświadczenie otrzymania tych stygmatów: "Rankiem 20 dnia ostatniego miesiąca, w chórze, po tym jak odprawiłem Mszę świętą, uległem drzemce podobnej do słodkiego snu. [...] Zobaczyłem przed sobą tajemniczą osobę, podobną do tej, którą widziałem wieczorem 5 sierpnia. Jedyną różnicą było to, że z jej dłoni, nóg i boku kapała krew. Ten widok przeraził mnie i poczułem, że ta chwila jest nie do opisania. Myślałem, że umrę, jeżeli Pan nie zainterweniuje i nie wzmocni mojego serca, które było blisko pęknięcia. Wizja zniknęła i zdałem sobie sprawę z tego, że moje ręce, nogi i bok ociekały krwią. Wyobraź sobie agonię, jaką przeszedłem i przechodzę praktycznie codziennie. Serce nieustannie krwawi, zwłaszcza od czwartkowego wieczoru do soboty. Drogi ojcze, umieram z bólu, z powodu ran i z wynikającego z tego wstydu, który czuję głęboko w mojej duszy. Boję się, że wykrwawię się na śmierć, jeżeli Pan nie wysłucha mojego szczerego błagania i nie uwolni mnie z tego stanu. Czy Jezus, który jest dobry, udzieli mi tej łaski? Czy On przynajmniej uwolni mnie ze wstydu spowodowanego przez te zewnętrzne znaki? Będę wznosił swe modlitwy i nie przestanę Go błagać, póki w Swym miłosierdziu nie zabierze go, nie ran, ani cierpienia, co jest niemożliwym, ponieważ chcę być zjednoczony z bólem, lecz te zewnętrzne znaki, które powodują mi tak wielki wstyd i upokorzenie nie do zniesienia"[11]. Mimo że Ojciec Pio chciał cierpieć w ukryciu, na początku 1919 roku wiadomość o zakonniku, który otrzymał stygmaty, zaczęła się szerzyć w świecie świeckim. Jego rany były badane przez wielu ludzi, w tym i lekarzy[2]. Dla ludzi, którzy starali się odbudować życie po I wojnie światowej, Ojciec Pio stał się symbolem nadziei[7]. Osoby, które żyły blisko niego, twierdzą, że po stygmatyzacji otrzymał wiele darów duchowych. Wśród nich wymieniają dar uleczania chorych, bilokację, lewitację, dar proroctwa, dar czynienia cudów, zdolność do abstynencji od snu i pokarmów (w jednej z relacji, czytamy, że ojciec Augustyn da San Marco zaobserwował przypadek, gdy Ojciec Pio był w stanie żywić się jedynie samą Eucharystią przez przynajmniej 20 dni), zdolność do czytania w ludzkich sercach, dar mówienia w nieznanych mu językach, dar nawracania i zapach perfum lub kwiatów wydobywający się z ran po stygmatach
wpływ charyzmatów na życie Ojca Pio
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź