,,Gadający bałwan" Pewnego ranka Natalka jak zwykle obudziła się i wyjrzała za okno. Nie mogła w to uwierzyć, przetarła oczy ze zdumienia, był środek jesieni a tutaj nagle gruba warstwa śniegu leżała w całym ogrodzie i jeszcze sypało. Natychmiast pobiegła do mamy i powiedziała: - Mamusiu, czy mogłabym wyjść do ogrodu? Jest tak pięknie biało. - No dobrze ale ubierz się ciepło bo jest bardzo zimno na dworzu. - odpowiedziała mama. Natalia szybko się ubrała, wzięła marchewkę, i dwa czarne guziki. Wybiegła do ogródka, zaczęła toczyć ogromną kulę śnieżna później drugą i trzecią. W końcu zaczęła wkładać marchewkę jako nos i guziki jako oczy. Ale pomyślała że bałwanowi jednak czegoś brakuje, ulepiła mu ręce i wsadziła mu patyka do ręki. Nagle usłyszała jak ktoś do niej mówił: - Natalio, Natalio. Pomyślała że to mama ją wołała i spojrzała w stronę okna ale nikogo przy nim nie było. Dalej dokańczała bałwana ale znów usłyszała: - Natalio Spojrzała się na bałwana i powiedziała: - Czy to ty do mnie mówisz? - Taak, to ja. Dziękuję ci że mnie ulepiłaś, ale nie mów nikomu o mnie ponieważ ciebie wyśmieją i powiedzą: co ty gadasz? jak możliwe jest to że bałwany rozmawiają! Natalka otworzyła szeroko oczy, najpierw się przestraszyła ale później kontynuowała rozmowę: - No właśnie, jak to możliwe że ty ze mną rozmawiasz? - spytała - Kiedyś zła czarownica mnie zaczarowała w bałwana, a kiedyś byłem zwykłym człowiekiem tak jak ty teraz. Ale że nie spełniłem jej życzenia które polegało na tym abym zabił jedną kobietę która była taka śliczna i miła że nie mogłem tego zrobić, no i teraz wyglądam tak. - odpowiedział. - Rozumiem, ale gdy stopnieje śnieg roztopisz się, prawda? - Tak, niestety tak. Ale chciałbym cię o jedno prosić, aby gdy tylko pojawi się śnieg żebyś lepiła mnie. I obiecuję ci że będziemy zawsze ze sobą rozmawiać. Dziewczynka niepewnie ale przyrzekła i odpowiedziała: - Dobrze. I zawsze gdy spadła gruba warstwa śniegu lepiła bałwana i rozmawiała z nim, bawiła się. Wszystko dobrze się skończyło. Oczywiście nikomu o tym nie powiedziała, bo pomyślała, że gdyby to zrobiła to by wtedy już nigdy nie mogła z nim gadać. To moje własne autorstwo z nikąd go nie wzięłam tylko sama wymyśliłam. Mam nadzieję że dasz mi najlepszą ocene. Pozdrawiam Kamila.
Może nikt mi nie uwierzy, ale niedawno zdarzyło się coś niepowtarzalnie wspaniałego! Wydarzenie miało miejsce w zimę u moich dziadków. Usiadźcie wygodnie w fotelach i proszę posłuchajcie. Działo się to w ferie tego roku. Pojechałam do rodzinnego miasteczka gdzie mieszkają moi dziadkowie. Mam tam wielu przyjaciół i miałam zamiar się z nimi spotykać jak najczęściej ponieważ rzadko kiedy mam możliwość przyjazdu. Mama wybrała się ze mną, bo chciała zobaczyć swoich rodziców. Ostatnio była bardzo zapracowana i praktycznie nie miała na nic czasu. Osobiście ucieszyłam się, bo przynajmniej podczas podróży miałam ją tylko dla siebie i mogłam z nią porozmawiać. Więc jak już mówiłam dojechałyśmy do domku, w którym kiedyś się wychowywałam. Prawie nic się tam nie zmieniło, a nawet mój pokój został nienaruszony. Jedynie tyle tam się działo, że babunia sprzątała od czasu do czasu i ścierała kurze. Na miejscu czekał na nas ciepły obiad, a chwilę po tym jak już go zjadłam wybiegłam na spotkanie z przyjaciółką Asią ( czy tam jakie chcesz imię ). Umówiłam się z nią o 17.00 na przystanku autobusowym. Dziewczyna owszem zmieniła się, bo kiedy ostatnio ją widziałam miała dłuższe włosy, ale nadal wyglądała świetnie. Rozmawiałyśmy ze sobą jak to stare przyjaciółki i wpadłyśmy na świetny pomysł. Postanowiłyśmy, że urządzimy bitwę na śnieżki i ulepimy bałwany z moimi kolegami i koleżankami z poprzedniej szkoły. Obdzwoniłyśmy wszystkich z książki telefonicznej, którzy mieszkali niedaleko i otrzymaliśmy same potwierdzenia przyjazdu. Spotkanie miało odbyć się następnego dnia o godzinie 15.00. Szczęśliwa wróciłam do domu, bo zaczynało się ściemniać, a mama nie lubi kiedy wracam późno do domu. Po prostu zaczyna się martwić jak to zatroskany rodzic. Opowiedziałam jej o pomyśle moim i Asi, a ona tylko pokiwała głową. Babcia okazała się tak miła i obiecała nam wszystkim gorącą czekoladę po zabawie na śniegu. Wszystko miało odbyć się w moim ogródku. Wykąpałam się, poszłam do łóżka, ale byłam taka podekscytowana, że późno zasnęłam rozmyślając o wszystkim i o niczym. Nazajutrz wstałam bardzo wcześnie. Zjadłam śniadanie, które zrobiła dla mnie babcia. Kręciłam się po domu bez określonego celu nie mogąc doczekać się przyjazdu dawnych kolegów. Naprawdę za nimi tęskniłam. Zadzwoniłam do Asi, żeby czas szybciej zaczął płynąć, ale po chwili rozmowy ona musiała iść do sklepu, więc się rozłączyłam. Uznałam, że oglądanie telewizji to będzie jak na razie najlepsze co mogę zrobić, więc położyłam się na kanapie z pilotem w ręku i włączyłam mój ulubiony serial. Później pomagałam babci robić obiad. Tłukłam mięso na schabowe, a babcia obierała ziemniaki. Co dziwne usłyszałam dzwonek do drzwi, a nie spodziewałam się gości o godzinie 13.00. Wyszłam z kuchni, przeszłam przez korytarz i otworzyłam drzwi. Za nimi stała moja bardzo dobra koleżanka z dawnej szkoły Marta. Zaprosiłam ją do środka. Powiedziała mi, że o innej porze nie dałaby rady przyjechać więc musiała zajść do mnie wcześniej i zostać do późniejszej godziny. Nie było sprawy dla mnie to nawet lepiej. Dokończyłam kotlety i poszłam z nią do salonu. O dziwo rozmawiając z nią o tak ważnych tematach jak chłopcy czas upłynął jak woda. Zaczęli się schodzić goście i nadeszła godzina zero, a mianowicie 15.00. Wyszliśmy na dwór. Pierwszym punktem była bitwa na śnieżki. Podzieleni na grupy dziewczyny na chłopaki zbudowaliśmy mury ze śniegu i wojna się zaczęła. Dostałam parę razy, ale nie dawałam za wygraną. Co prawda zmęczeni, ale też weseli po około 10 minutach walki postanowiliśmy ulepić bałwany. Mój i Asi miał nos i miotłę ze znalezionych patyków. Nie postały za długo, ponieważ moi koledzy a dokładniej Fabian i Kuba zaczęli go rozwalać. W końcu babunia zawołała nas na wyczekiwaną przeze mnie gorącą czekoladę. Obawiała się, że zabraknie kubków, ale było w sam raz. Rozgrzałam się przysmakiem babuni jak i inni, ale robiło się już późno i trzeba było się zbierać. Jako ostatnia wyszła Marta tak jak mówiła, a przyjechali po nią rodzice. Tak zakończył się ten dzień. Nasze spotkanie było wspaniałe! Nigdy się tak dobrze nie wybawiłam jak wtedy. Czekam już na następne ferie, żeby powtórzyć to zdarzenie. Mam nadzieję, że się podoba I nie martw się nie ma błędów ortograficznych ; dd liczę na naj x D