Nie tak znowu dawno temu, w małym warszawskim mieszkanku, którego otoczenie było stylizowane na przedwojenną kamienicę, mieszkał pewien dość dziwny, starszy człowiek. Rzadko wychodził z domu, ponieważ był niewidomy. Cudem było, że jeszcze nikt na niego nie napadł, bo dzielnica, w której mieszkał nie należała do najbezpieczniejszych. Trzy razy dziennie (rano, po południu i wieczorem) wychodził ze swoim psem przewodnikiem na spacer. Był to równie stary jak on, doświadczony i wierny swojemu panu owczarek niemiecki. Zakupy robiła mu sąsiadka, również nadgryziona zębem czasu. Mężczyźnie nie żyło się szczęśliwie, ani nieszczęśliwie. Jedyną jego podpora był pies. Pewnego dnia starszy pan nie wyszedł na dwór. Była to sobota. W niedzielę również nie było go widać. W poniedziałek, sąsiadka zaalarmowana żałosnym jazgotem psa, postanowiła, by sprawdzić co się stało. Nikt nie odpowiadał na stukanie do drzwi, oprócz drapania psa. Starsza kobieta zadzwoniła po policję. Niedługo po tym, z mieszkania wyniesiono zafoliowane w czarny materiał bezwładne ciało. Zawał serca. Nikt, oprócz dwóch istot nie zauważył odejścia tego człowieka. Był to stary pies i sąsiadka, która niebawem się nim zajęła. Codziennie chodzili na grób, a pies patrzył mądrymi oczami na o, czego już jego pan nie mógł ujrzeć. Podobnie jesienią kwiaty niezauważalnie umierają przysypywane kolorowymi liśćmi. Jedynie nieliczni potrafią to dostrzec i podumać.
Napisz opowiadanie o człowieku i psie ,opowiec dowolną historię Proszęę!!!
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź