Kiedy siedzę tak sobie przy morzu na bezludnej wyspie i rozmyślam co się ze mną stanie, nie wiem nawet co się za mną dzieje.... Nagle patrzę do tyłu i widzę wspaniały świat... Tyle zwierząt, kwiatów i drzew. Myślę sobie - pewnie na tej wyspie jest także jakieś jedzenie, w końcu jak te zwierzęta mogą tu żyć? Postanawiam wejść w głąb dżungli i poszukać pożywienia, lecz kiedy wychodzę z niej drugą stroną, pełny różnorodności, które postanawiam zjeść widzę statki, płynące ku mnie.... Okazuje się, że ta wysepka, jest małym parkiem przy pobrzeżu miasta, w którym się znajdowałem. Dlatego właśnie na początku myślałem, że to bezludna wyspa, ponieważ gdy kąpałem się w morzu gdy rodzice byli wraz z innymi na statku ktoś całkowicie o mnie zapomniał, a teraz wracają po mnie... NA SZCZĘŚCIE!
Pewnego dnia płynąc statkiem dopadł mnie ogromny sztorm. Nad ranem, gdy otworzyłem oczy ujrzałem las i wielki wulkan. Znalazłem się na wyspie. Gdy tylko przeszłem po wyspie zobaczyłem, że jest bezludna. Nie było tam nikogo oprócz mnie, zwierząt wodnych i lotnych. Po kilku dniach spania w lesie, gdy kończyło mi się jedzenie chciałem odbydować swoją łódź, aby wrócić do domu. Niestety, gdy zobaczyłem moją łódź była ona rozwalona na kawałki, których nie dało się odbudować. Zartwiłem się, poniewaź miałem do okoła siebie do jedzenia tylko robaki, bądź zwierzęta. Gdy zaprzyjaźniłem się ze zwierzętami postanowiłem ponownie spróbowac odbudować mój statek. Po wielu męczeniach zbudowałem tratwę, którą mogłem wrócić do domu. Pożegnanie ze zwierzętami było bolesne, lecz daliśmy radę. Na falach odpłynąłem do domu. Po kilku tygodniach szczęśliwie dotarłem do domu. Ciągle wspominam moich przyjaciół z bezludnej wyspy na środku oceanu. mysślę , że pomogłam :)