"Niezwykła i czarująca przygoda Świętogo , który miał wypadek , gdy pomagał innym" W czasach gdy żył jeszcze święty mikołaj ludzie byli głodni..On był jednym z bogadszysz rodzin. Mikołajowi zrobiło się żal głodnych dzieci i nie chciał patrzeć jak ich rodzice ciężko pracują na kawałek chleba.Postanowił im pomuc. Pomagał im bardzo dzielnie , lecz gdyjuż wszyscy coś mięli , mikołaj dowiedział się że , obok w wiosce ludzie umierają z głody . Postaniowił tam pojechać, i tak też zrobił. Lecz nie poszło tak gładko jak myślał .W połowie drogii odpadło mu koło , próbował je przymocomać lecz nie bardzo mu to "szło" . Wkońcu po godzinie czasu umocował koło. I pojechał dalej . Ujechał dosłownie kawałek gdy jakieś duże zwierzę być może niedźwiedź wyszedł i renifery musiały zahamować. Koło znuw odpadło. Lecz mikołaj nie poddawał się i naprawił koło . Po 4 godzinach dotarł na miejsce. Ludzie bardzo się cieszyli.
Pewnej nocy usłyszałem jakieś dziwne szmery w kuchni,zaniepokoiło mnie to,lecz przemogłem się i poszedłem to sprawdzić.Kiedy powolutku uchyliłem drzwi nie wierzyłem własnym oczom , ujrzałem świętego Mikołaja. Stanąłem jak słup soli.Otworzyłem drzwi szeroko i odezwałem się.Mikołaj stał cicho i nie odzywał się ,był bardzo zdziwiony podobnie jak i ja.Po chwili milczenia odezwał się mówiąc jeszcze żadne dziecko mnie nigdy nie przyłapało,uśmiechając się spojrzał na swój magiczny zegarek i ze strachem na twarzy powiedział nie zdążę rozwieść wszystkich prezentów. Ja widząc strach na twarzy mikołaja zrobiło mi się go żal i zapytałem się go czy mogę mu pomóc w rozwożeniu prezentów.Mikołaj po chwili myślenia odpowiedział że: jeżeli byśmy po cichu wyszli to może we dwoje byśmy zdążyli.Od razu popędziłem po buty.Kiedy już wyszliśmy z domu ujrzałem renifery, wśród nich ujrzałem z niedowierzaniem prawdziwego Rudolfa, myślałem że to tylko bajka lecz to na prawdę była prawda.Wtedy wsiadłem z mikołajem do sań i ruszyliśmy.Wznieśliśmy się wysoko w powietrze i lataliśmy od domu do domu, pomagałem Mikołajowi jak tylko mogłem najczęściej podkładałem prezenty pod choinkę lub trzymałem worek z prezentami.W końcu po ciężkiej długiej pracy przed świtem mikołaj przywiózł mnie na swoich saniach do domu i szepną mi do ucha żebym nikomu nie zdradzał że się spotkaliśmy i podziękował mi za pomoc i odleciał. Tego zdarzenia nigdy nie zapomnę i zawsze będę wiedział że Mikołaj na prawdę istnieję.