Oooo moje spotkanie z bogiem greckim bylo niesamowite. bylo to na wakacjach w 902 roku gdy wyjechalem z rodzina do grecji. byl on w szarym stroju z jakims krzakiem na glowie.wszyscy mu sie klanaialii to i my tez. bardzo sie cieszylem ze poznalem tak wielkiego czlowieka myslelem ze jest milym i uprzejmym bogiem jednak sie mulile bym wredny i nieprzyjemyy wszystkimi pomiatal i rzadzil nie masz wogole szacunku do mniejszosci. nie nawidzilem go po tej jednej rozmowie.
To było niesamowite przeżycie. Idąc drogą w stronę Aten napotkałem boga wina i urodzaju - Dionizosa. Gdy dowiedział się, że zmierzamy ku temu samemu celu, zapytał się czy może dołączyc i tak oto razem wędrowaliśmy ku słóńcu. Dionizos to bardzo miła i mądra osoba. Wyglądał nieco zabawne, otóż ubrany był w niebieska szate i sandały a w ręku trzymał amforę z winem. BYł nieco przy kości i z siwą brodą. Poczęstował mnie winem, które bardzo mi smakowało, ale trochę bolała mnie po nim głowa.. Dionizos opowiedział mi o swoich zadaniach, ulubionych zajęciach i przygodach. Ja wzamian za to dałem mu moja bransoletke, którą obiecął nosic i tak sie rozstaliśmy. :)