Podróż z Duchem Przyszłych Wigilii: Mam nadzieję, że nie zobaczę już nic gorszego, niż przedtem. Jak mniemam to teraz zobaczę przyszłość. Skoro miałem do czynienia już z przeszłością i teraźniejszością? Widzę go! Jest tajemniczy, groźny i przerażający. A zarazem pełen uroku. Odziany w ciemną, zakrywającą go zupełnie szatą, kroczy w ciemności. Spod połów odzienia wystawała tylko ręka. Zatrzymuje się przede mną. - Czy stoję wobec widma przyszłości? -zapytałem drżącym głosem. Lecz duch milczał. - Ty mi ukarzesz rzeczy, które nie stały się jeszcze, nieprawdaż duchu? -nadal milczenie. Chociaż jestem przyzwyczajony już do towarzystwa duchów to jednak nogi mi się uginają. Duch jedynie skinął głową. To jego odpowiedz! Dreszcz przechodzi po moich plecach. Pod kapturem kryją się straszne oczy nieruchomo we mnie wpatrzone. -Duchu przyszłości - jęknąłem rozpaczliwie -lękam się ciebie bardziej niż twoich poprzedników, ulituj się nade mną! Wiem, że przybyłeś dla mego dobra, dla mego ocalenia, i pragnę cię słuchać, chcę korzystać z twych nauk i odmienić się, przeistoczyć w innego człowieka, lecz dodaj mi odwagi, błagam cię, odpowiedz!- bez reakcji - Więc mnie prowadź, noc szybko upływa szybko upływa, a każda jest droga. Prowadź mnie, straszny duchu Duch postąpił na przód. Nie wiadomo czy weszliśmy do miasta, czy miasto wyrosło przed nami. Poznaję, że jesteśmy w Londynie na giełdzie. Duch zatrzymał się obok niewielkiej grupy bankierów. Ruchem ręki nakazał mi słuchać, więc słucham. -Nic więcej nie wiem. Słyszałem tylko, że umarł. -Kiedy - spytał ktoś. -Zdaje się tej nocy. -Na co? Cóż mu się stało?- wtrącił inny - Myślałem, że nigdy nie uprze. -Na co umarł? -padło pytanie. Wszyscy popatrzyli po sobie. -A Bóg go raczy wiedzieć. -A cóż zrobił z majątkiem? -Zapewne komuś zapisał, ale na pewno nie mnie. Salwa śmiechu wylała się przez ich usta. Rozmowa trwała jeszcze chwilkę, a potem wszyscy rozeszli się, jak gdyby nigdy nic. Duch podążył do ciemnej uliczki i nagle byli w ciemnym pokoju. Na łóżku leżało ciało osłonięte. Pytam się kro to jest. Duch nic nie mówi. Ruchem ręki skiną na nieboszczyka, kiedy spytałem się kim on jest. Sięgam rękę, lecz zatrzymuję ją. -Odejdźmy stąd, duchu! Błagam cię, odejdźmy: to miejsce jest okropne. Nie zapomnę tej chwili, ale odejdźmy, błagam! - Niewzruszony duch ciągle wskazywał na ciało. -Rozumiem ale nie mam siły! Pokaż mi kogokolwiek kogo jego śmieć obchodzi! Pokój zaczął się zmieniać, a ja przysłuchiwałem się rozmowie dwóch osób: -Jakież wiadomości? Mówże złe, czy dobrze? -Złe. -Więc wszystko stracone? -Nie, Karolino. Jeszcze jest nadzieja. -Więc dał się wzruszyć? Ach, cud prawdziwy! - On? Już nic go nie wzruszy. Nie żyje. Z serca tych ludzi spadł ogromny ciężar. -Więc nieszczęśliwy w nikim nie zostawił żalu? Proszę cię duchu zatrzyj to wrażenie, pokaż, że śmierć bywa inna, pokaż mi takich którzy płaczą i żałują. Duch przeniósł mnie do mieszkania mojego buchaltera. Wszyscy byli cisi i dziwnie smutni.Słychać tylko Piotra. -I zabrał dziecię do chwały swojej! Matka ukryła twarz w dłoniach. Po chwili przyszedł Robert. Słyszałem jeszcze skrawek rozmowy i dochodzę do wniosku, że Tim umarł. Czuję żal. -Duchu, godzina naszego rozstania się zbliża! Pokażże mi kto leżał na tamtym śmiertelnym łożu. Dusz skierował się na cmentarz. Podążam za nim w spokoju. Zatrzymuje się. Wskazuje na nagrobek ręka. Czytam i ... Wzrok mnie nie myli? Czy... to siebie... widziałem? Na płycie niewątpliwie pisze EBENEZER SCROOGE. - Nie, duchu! Nie, nie! To nie musi się stać? Chyba jest jeszcze ratunek, nadzieja? Proszę jam inny człowiek, wstaw się za mną! Proszę, błagam! Ręka ducha znikła, a ja trzymam w ręku... poręcz mojego łóżka! cóż za dziwne rzeczy dzieję się w snach. Cóż za dziwy! __________________________________________________________________ Sądzę że wystarczy. Dialogi są zaczerpnięta prawie co do słowa z książki. proszę o naj. ponieżaż się opracowałam! ;)
Jestem scroogiem wybieram sie w podróz z jednym z duchów (opowiesc w pierwszej osobie)
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź