Bolesław Leśmian w wierszu „Urszulka Kochanowska” wcale nie opowiada o Urszulce ani o bólu jej rodziców. To ona sama jest tu jakby narratorem. Wiersz ten to nawiązanie do „Trenów”, ponowne sięgnięcie do motywu śmierci Urszulki. Jednak w tym przypadku autor nie opisuje doczesnego życia, ani momentu śmierci Urszulki, ale jej życie pozagrobowe. Próba odpowiedzi na tren X – „Orszulko moja wdzięczna gdzieś mi się podziała?” Urszula jest w niebie, które jest tu opisane dwoma epitetami: „niebiosów pustkowie” i nieco archaiczny „nieb krasie”. Mimo piękna nieba nie czuje się tu szczęśliwa, brakuje jej czegoś. Nawet gładzenie jej włosów przez Boga i użycie przez niego nieco starego porównania-„poglądasz jak żywa”, nie może załagodzić jej strachu i niepewności. Jest nieśmiała, szepce, śmie jednak wyznać Bogu, że brakuje jej Czarnolasu. I ze skinienia bożego powstał dom. A z porównania tautologicznego - „kubek w kubek”- dowiadujemy się, że dom jest taki sam jak ten - czarnoleski. Te same donice te same sprzęty i ci sami rodzice mają niedługo przybyć. Bóg ukazał jej swoją wspaniałomyślność, aż trudno w to uwierzyć – „aż oczom straszno od wesela”, czyli oksymoron, bo jak może być źle z radości. Urszulka sprząta, krząta się po domu, przygotowuje wieczerzę i izbę na przybycie ojca i matki. Czy to możliwe, by mała dziewczynka mogła wykonywać tak trudne czynności? Czy to hiperbola, czy może pobyt w niebie dał Urszulce tak wielką siłę? Wreszcie sama ubiera się, ale w wierszu występuje archaiczna i bardziej poetycka peryfraza - „ciało przyobleka” w najpiękniejszą suknię i czeka. Czeka długo i ostatkami sił broni się przed zaśnięciem. Aż personifikowany świt z przenośni „złoci się po ścianie”, ktoś puka do drzwi. A gdy „wiatr po niebie dzwoni” uradowana Urszulka biegnie by otworzyć drzwi, ale to tylko Bóg, nie oni. Bóg obiecał jej szczęście, lecz ona nie czuje się szczęśliwa, czuje się oszukana. Nie wystarczy jej Bóg, ani dom jak tam w Czarnolesie, bo właśnie tam była szczęśliwa – z rodzicami. Czuła jednak, że choćby żyła w największej biedzie, ale żyłaby z rodzicami byłaby szczęśliwa. A tu? Powinna się radować, cieszyć, że jest z Bogiem, a tym czasem jest smutna, przygnębiona. Wiersz mówi nam o buncie, jaki przeżywają ludzie, nie tyle bojąc się śmierci, co osamotnienia. Boją się zostać sami, boją się zostawić rodzinę, przyjaciół – dom. Buntują się przeciwko Bogu, który podobno wie, co dla nich najlepsze. Buntują się przeciwko braku miłości, który może spotkać ich lub ich bliskich po czyjejś śmierci. Urszulka miała miłość Boga, ale ona chciała tej wspaniałej miłości rodziców. Pragnęła czuć ich obecność, ich trud codziennej pracy, ich satysfakcję i radość, a tym czasem spotyka doskonałą miłość Boga i puste niebo. Nie tego oczekiwała.W wierszu mamy do czynienia z dużą ilością czasowników oraz z dialogami, co mogłoby wskazywać, iż wiersz ten można swobodnie napisać jako opowiadanie. Ważną i ciekawa rzeczą jest również budowanie nastroju i wzrastającego napięcia. Na początku statecznie z dużą ilością rzeczowników i ich określeń, jednak stopniowo wzrasta napięcie bohaterki. Wzrasta ilość dynamicznych czasowników: „krzątam się jak mogę-, więc nakrywam do stołu, omiatam podłogę...” i tym samym rośnie szybkość odczuwania czytelnika. Wraz z Urszulką cieszymy się, mamy nadzieję by po urwanym aposioperis „serce w piersi zamiera...” usłyszeć wykrzyknienie nie!, które rozwiewa wszelkie nasze nadzieje i radości.Wiersz ten można nazwać z powodzeniem balladą, gdyż zawiera w sobie jednocześnie cechy charakterystyczne dla epiki, liryki i dramatu.
Portret Urszuli Kochanowskiej kreślony piórem B. Leśmiana. potrzebne na teraz... POMOCY:(
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź