Pewnego wieczoru, siedziałam sobie w pokoju i oglądałam jakiś program.Ale myślami byłam gdzie indziej.Myślałam o zbliżających się feriach.Już miałam plany.Pojadę do kuzynki na 3 dni, potem z rodziną jadę w góry, na tydzień.Resztę wolnego czasu spędzę spotykając się z przyjaciółmi.Kiedy tak o tym rozmyślałam odrazu zrobiło mi sie weselej.Po pewnym czasie zgłodniałam.Ruszyłam w stronę kuchni.Kiedy już miałam otworzyć lodókę, poczułam coś dziwnego.Jakby coś nademną latało.Pomyślałam, że to pewnie powietrze wlatuje z otwartego okna.Tylko, że okna były zamknięte.Głośno przełknełam ślinę.Rozejrzałam się niespokojnie po pomieszczeniu.Nikogo nie było.Tylko ja i włączony telewizor.I w tej chwili ktoś wyłączył Tv!!.Przerażona wolnym krokiem, ruszyłam w stronę salonu.Ekran telewizora był wyłączony.Poczułam chłód.Byłam bliska łez.Powoli się odwróciłam.To co zobaczyłam było przerażające.Przedemną był duch!! spanikowana zaczełam krzyczeć i biegać po pokoju.Wybiegłam z domu, wrzeszcząc na cały głos.Przewróciłam się.Duch leciał zamną z dziwnym uśmieszkiem.Wstałam i biegłam ile sił w nogach.Duch był coraz bliżej i bliżej.znów się przewróciłam.Duch stał nademną, nachylił się i uśmiechnął złowrogo.Zamknełam oczy z strachu.Nadal krzyczałam.Poczułam jak mnie dotyka.I nagle .... usłyszałam głos mamy "hej.hej obudź się, nie krzycz", otworzyłam oczy."Co jest" zapytałam.Mama odpowiedziała " zasnełaś" i tak wyszło na to, ze to był tylko zły sen, choć nie byłam tego taka pewna .
SPOTKANIE Z DUCHEM [akapit]Było ciepłe lato. Ja i moi przyjaciele byliśmy wtedy na klasowej wycieczce w kopalni Helena. Kiedy przewodnik nudno opowiadał o eksploatacji węgla kamiennego mnie i moich kumpli naszedł szalony pomysł - postanowiliśmy się odłączyć od grupy i zwiedzać na własną rękę kopalnię. Jak się później okazało, był to bardzo głupi pomysł, który skończył się dla nas utratą honoru i smutkiem. [akapit] Jak postanowiliśmy, tak i zrobiliśmy. Kiedy 30 moich znajomych z klasy szło za podstarzałym przewodnikiem zasłuchanych, nasza trójka: Ja, Olek i Makaron schowaliśmy się za zakrętem, a kiedy głosy ucichły nareszcie mogliśmy sami zwiedzać wszystkie ciemne zakamarki kopalni. Oglądaliśmy wszystko: nieczynne maszyny kopalniane, niedostępne dla oka turysty, zepsute wagoniki, kupki z węglem, porozrzucane łopaty - słowem, wszystko to, czego nie powinniśmy oglądać z przewodnikiem. Makaron ekscytował się tym najbardziej. Aż wreszcie zobaczyliśmy dudniącą białą zjawę, przypominającą kożuch z mleka. "AAAAAA!" zaryczeliśmy wszyscy razem na widok monstrum. "AAAAAA!" - krzyknęliśmy jeszcze raz i uciekliśmy. Ale zjawa nas dogoniła. Po chwili swoim upiornym głosem zapytała: "Dlaczego odłączyliście się od grupy, wy niegrzeczne dzieciaki! Czy wam życie nie miłe?!". Zatkało nas. Olek powiedział przez łzy: "Ale my... nie specjalnie! My tak dla kawału!! Proszę pana!". Zahuczał, zamruczał i... zrzucił prześcieradło! Byliśmy tak zdziwieni, że staliśmy z otwartymi ustami. Pod materiałem krył się... Pan Przewodnik! Śmiał się z nas, zszokowanych, dobrodusznie. Zza rogu wyszła nasza grupa, śmiejąc się z nas. "Oj, moi drodzy koledzy, chyba wam się na przyszłość odechce odłączać od grupy!" - powiedział przewodnik. Pokiwaliśmy głowami i ruszyliśmy w stronę grupy. [akapit] To było traumatyczne. Ja, Olek, Makaron... teraz wszyscy na nas w szkole wołają "Pogromcy Duchów", a nauczyciele przy każdej sposobności opowiadają tą historię z uśmiechem na ustach, przekręcając co nie co. Już więcej nie pojadę do kopalni!