Ironia romantyczna w "Balladynie" Juliusza Słowackiego

Romantyczna wizja świata przywodzi na myśl ludowość, tajemniczość i patriotyzm. Nakreśla obraz bohatera dramatu jako indywidualisty, który walczy z otaczającą go ludzką obojętnością, z niesprawiedliwością oraz z własną duszą. Odbiorca sztuki, zapoznając się z perypetiami przedstawionych postaci, skupia się na ich rozterkach i problemach, razem z nimi przeżywa chwile zwątpienia i radości. Jednak nadmierna koncentracja na losach bohaterów może przesłonić mu „drugie dno” utworu.

Poprawne odczytanie dzieła niejednokrotnie może nastręczyć trudności, przez co istotne składniki sztuki mogą umknąć uwadze. Z pewnością należy mieć powyższe uwagi w pamięci czytając Balladynę Juliusza Słowackiego – utwór przez wielu w epoce romantyzmu niewłaściwie zrozumiany. Autor pisząc dramat posłużył się bowiem zabiegiem zwanym ironią romantyczną.

Jest to „doktryna artystyczna powstała na gruncie filozofii Friedricha Schlegel’a podkreślającej kreacjonistyczny aspekt dzieła i przydającej jego twórcy autentycznie boską i prawdziwie wolną postawę twórczą.” Schlegel uważał, że sztuka powinna spajać ze sobą to, co nowoczesne i pierwotne, co idealne i realne, wyrażać wolność ducha artysty będącego ponad naturą. W takim ujęciu ironia definiowana była jako działanie świadome, ukazujące możliwość spotkania się na płaszczyźnie utworu różnych światów i kategorii. Filozof ujmował tą doktrynę jako akt pokonywania przez poetę samego siebie, transcendencję poprzez posługiwanie się we własnej twórczości literackiej paradoksem i aforyzmem. Według Schlegel’a ironia romantyczna odsłaniała sztuczność natury ludzkiej i podkreślała rzeczywistość sztuki jako elementu kreacyjnego ego.

Była to oryginalna koncepcja charakteryzująca się „absolutną przewagą czynnika podmiotowego nad przedmiotowym, subiektywnego nad obiektywnym, Ja nad nie-Ja , snu nad jawą, [...] traktowaniem twórczości jako gry ujawniającej przeciwieństwa rządzące bytem i sztuką, a pozwalającej na uzyskanie wobec nich dystansu.” Wszystkich tych cech można z pewnością doszukać się w Balladynie, nazywanej często udramatyzowaną baśnią polityczną. Juliusz Słowacki pisząc sztukę nawiązał do dramatu typu szekspirowskiego łącząc elementy tragiczne i groteskowe, przeplatając sceny realistyczne fantastycznymi.

W dziele wyraźnie zarysowane zostały kontrastowość scen i postaci oraz powiązanie motywów przyrodniczych z wierzeniami ludowymi. Poeta wprowadził do utworu pierwiastki tragizmu, liryzmu, satyry i parodii, dzięki czemu mógł ujawnić dwuznaczność swojej postawy pisarskiej. W liście dedykacyjnym do Zygmunta Krasińskiego poprzedzającym dramat, Słowacki zapowiedział poznawczy sceptycyzm oraz historiozoficzną niezgodność faktów w swym dziele. Zabieg ten miał na celu podkreślić oryginalność sztuki i uzmysłowić odbiorcom, iż poeta zamierzał przełamać dotychczasowe schematy wkraczając na nowe obszary literatury polskiej.

Juliusz Słowacki napisał Balladynę jesienią 1834 roku w Genewie, jednak wydał ją dopiero w 1839 roku w Paryżu. Słusznie przeczuwał, że świat nie jest jeszcze gotowy na to, by docenić walory utworu. Krytykowano dramat za jego niezrozumiałość i odejście od powszechnie przyjętych kanonów. Tylko nieliczni dopatrzyli się w dziele nowatorstwa.

Zygmunt Krasiński pod wrażeniem lektury napisał: „najprześliczniejsza epopeja, ale nie homeryczna, jak Pan Tadeusz tylko ariostowska, sama z siebie żartująca, pryskająca na wszystkie strony fantasmagorią, kapryśna, swawolna, a zawsze i wszędzie przyciągająca.”

Utwór został zamknięty w kompozycyjną ramę prologu – dedykacji i epilogu, co podkreśla autonomiczność dramatu. Kluczem do zrozumienia ironii romantycznej w nim zawartej może być, napisana przez Słowackiego w 1831 roku wraz z Antonim Edwardem Odyńcem, ballada Nie wiadomo co, czyli romantyczność. Jest to bowiem nic innego jak świadoma drwina poetów z niezwykłości i wieloznaczności - cech charakterystycznych dla typowej ballady romantycznej. Wieszcz ukazał tu wyraźny dystans wobec samego siebie i innych przedstawicieli epoki.

Podobny zabieg, ale w bardziej subtelny sposób, zastosował w Balladynie. „Nieustanne tworzenie i rozbijanie przez autora literackiej iluzji przy pomocy jaskrawych kontrastów podkreślało fikcyjny charakter świata przedstawionego, a jednocześnie ujawniało autorski dystans wobec niego, czyli tak zwaną ironię romantyczną. Tworzonej w sposób arbitralny baśni historycznej autor nie akceptuje, nie chce się z nią do końca solidaryzować ani utożsamiać, podkreśla jej wieloznaczność.”

Brak w utworze, poza świętą koroną oraz piorunem odzwierciedlającym ład moralny, wartości czy postaci, które otrzymały bezwzględną aprobatę poety. Słowacki celowo wprowadził niejasny status ontologiczny bohaterów podkreślając w ten sposób ich dwoistość. Ironia romantyczna w dramacie wyraźnie widoczna jest w scenie uczty w zamku Kirkora, gdy na salę wchodzi syn zakrystiana – Grabiec. Bohater zostaje przyjęty jak aktor przebrany w szaty królewskie. Mimo całej usłużności i pochlebstw okazywanych władcy nikt z obecnych tak naprawdę nie traktuje jego prób panowania poważnie. Bohater operuje aluzjami, aby wzbudzić podejrzenia zebranych wobec okrutnej morderczyni skrywającej się pod maską dobrej gospodyni balu. Gdy zaś na scenie pojawia się Wdowa – matka Balladyny, mężczyzna sugeruje, że nie jest ona chłopką, a postacią jedynie przebraną w wiejskie szaty. Maskarada trwa więc nadal.

Sam Grabiec wypowiada się na swój temat ironicznie:

„Co? Ja królem? gdybym nie był pijanym,
Upiłbym się z radości. Los głupi jak rura!
Wyskoczyłbym ze skóry, gdyby moja skóra
Nie była teraz skórą królewską.” (akt IV, scena 1).

Ironiczna gra słowna, w której bohaterowie dramatu demaskują się nawzajem, pojawia się jeszcze w wielu innych sytuacjach. Pustelnik zjadliwie wytknie tkliwemu Filonowi, że wiele zacnych panien żyje w samotności, podczas gdy on sam udaje się w nierealną pogoń za idealną kochanką,. Wdowa komentując zaloty Kirkora do jej córek odsłoni obojętność młodego hrabiego, który tak naprawdę nie kocha żadnej z nich i dlatego nie potrafi samodzielnie dokonać wyboru małżonki. Podobnych sytuacji można w sztuce odnaleźć więcej. Same opisy postaci są często sprzeczne.

Goplana najpierw zostaje ukazana jako piękna nimfa, zaś w dalszej części dramatu pojawia się porównanie jej ciała do rybiej galarety. Grabiec w oczach królowej Gopła urasta do roli cudownego kochanka, lecz okazuje się pijakiem i nieudacznikiem. Najczęściej wątki ironiczne rozgrywają się na granicy dwóch światów: realnego i fantastycznego. Sfera idealna podlega jednak takim samym prawom jak sfera rzeczywista. Życiem postaci rządzą egoistyczni władcy, zaś wokół tronu ma miejsce bezpardonowa walka o koronę. Mimo istnienia pewnych praw i wartości obowiązujących wszystkich bohaterów, ich działania prowadzą często do nieoczekiwanych skutków. „Albowiem pojawia się w Balladynie jeszcze inna siła sprawcza, która gruntownie plącze ludzkie losy. To ironiczne fatum, związane z romantyczną kategorią ironii.

Na pozornie komediowe igraszki pomyłek wolno więc spojrzeć jako na efekt działań owego tajemniczego fatum, rządzącego przebiegiem zdarzeń i losów.” To groźna, nieujarzmiona siła, która wprowadza chaos w porządek świata i nieustannie odmienia życie bohaterów. Niszczy zarodki dobra i pozwala na zwycięstwo zła, przez co postaci dramatu nie są w stanie wykazać się swymi pozytywnymi cechami i zabłysnąć w chwale swoich czynów. Nieustannie napotykają na niezależne od nich przeszkody, są niemal skazani na bolesną, zbrodniczą egzystencję. Poszukując osobistego szczęścia często dopuszczają się złych czynów, gdyż pogoń za władzą, bogactwem i miłością wymaga od nich krwawych ofiar. To ironiczne fatum jest zawsze obecne i zmienia ich życie w groteskę. Paradoksalnie, nawet dobre intencje prowadzą bohaterów do zguby i wymuszają zbrodnie.

Balladyna, aby zaznać radości u boku majętnego męża, morduje własną siostrę:

„Więc mam już wszystko... wszystko...teraz trzeba
Używać... pańskich uczyć się uśmiechów,
I być jak ludzie, którym spadło z nieba
Ogromne szczęście... Wszakże tylu ludzi
Większych się nad mój dopuścili grzechów
I żyją. – Rankiem głos sumienia nudzi,
Nad wieczorami dręczy i przeraża,
A nocą ze snu okropnego budzi...
O! Gdyby nie to!... [..]” (akt III, scena 2).

Bohaterka ma jednak wyrzuty sumienia z powodu drogi jaką obrała. Do końca życia będzie nieszczęśliwa, gdyż kolejne zbrodnie i rosnące wciąż aspiracje nigdy nie pozwolą jej osiągnąć spokoju. Moralność i godność to zalety, jakie nie przydają się ani w świecie historycznym, ani w wymiarze baśniowo – przyrodniczym. Los igra z bohaterami, wikła ich w rozmaite sytuacje, przez co porządek aksjologiczny zostaje zachwiany. Dobro okazuje się wartością zgubną i naiwną, zaś zło przynosi bogactwa. Natura jest zwodnicza, gdyż sprawia pozory schronienia, którym nie jest. Goplana nie potrafi zapanować nad światem fantastycznym, odsłania swą nieudolność. Oba wymiary świata osaczają postacie i nie pozwalają im na realizację ich prawdziwego potencjału. Każdy, bez względu na swoją rolę w rozgrywającym się dramacie, musi przegrać lub zginąć. Widoczny jest tu wszechogarniający fatalizm oraz ironia historii. Poeta ukazał w utworze początki dziejów Polski nadając im postać mityczną poprzez opowieść Pustelnika.

Znaczącą rolę przypisał Słowacki koronie, która spoczęła na ręce Lecha jako dar od jednego z Trzech Króli. To ona stała się symbolem powstania narodu i jego rozkwitu. Wraz z jej utratą kraj ogarnęło nieszczęście. Korona „[...] okaże się w dramacie rekwizytem znaczącym. Jej sceniczne dzieje staną się główną osią przyszłych wypadków. Co więcej, będzie ona współtworzyć historiozoficzną koncepcję utworu. Koncepcję, której istotą będzie spór między wolnością i demokracją, a niewolą i absolutyzmem. Między mitem, ukazanym głównie w ramach „przestrzeni teatralnej”, ale obecnym na scenie, a górującą w „przestrzeni scenicznej” historią: obrazem ludzkiej samowoli i niewierności wobec legendy.”

Zgodnie z tym założeniem w jednej ze scen dramatu Grabiec z koroną na głowie zdemaskuje feudalizm oraz tych, którzy w ten ustrój wierzą. Sam fakt posiadania symbolu władzy przez bohatera, który zupełnie na to nie zasługuje wskazuje na sprzeczność racji w utworze. Ironii w Balladynie można doszukać się także w samej kompozycji utworu. Wieszcz przedstawił bowiem opowieść zgodnie z baśniowymi tendencjami, jakie wyśmiewał współczesny mu Lelewel. Ukazał w dziele swoje antylelewelowskie zapatrywania oraz wyraził przekorę w stosunku do zsakralizowanej tradycją historii kraju. „Słowacki pragnął, aby czytelnik czy widz poprzez takie aluzyjne skojarzenia mógł zbudować wniosek o polemice poety i z Lelewelem, i z tradycyjną historią; aby mógł potraktować rzeczywistość pokazaną w dramacie jako inną propozycję i inny sposób widzenia zasadniczych dziejowych tendencji kształtujących „duszę narodową”.”

Wieszcz ukazał w sztuce nie tylko własny pogląd odnośnie interpretacji historii, ale także swoje stanowisko wobec schematycznego odbioru dzieł. Na przemian budował i niszczył w dramacie iluzje literackie przy pomocy jaskrawych kontrastów. Zabieg ów podkreśla fikcję świata przedstawionego, ale z drugiej strony zwraca uwagę na odmienny stosunek poety do sposobu rozumienia opisanych przez siebie wydarzeń. Wyraźnie zaznacza się gra kreacji i demaskacji wykreowanego świata. Utwór wytwarza wrażenie ironicznego dystansu interpretacyjnego między autorem a przedstawionymi problemami.

To intelektualna gra z odbiorcą odnośnie różnych znaczeń dzieła, transcendentalna błazenada. Powyższy zabieg uzmysławia, że każdy jest podwójnie naznaczony przez los. Człowiek reżyseruje swoje życie i wciela się w postać, którą stworzył. Jest zarówno twórcą jak i wykonawcą drogi własnej egzystencji. Nieustannie poszukuje prawdy i spokoju, mimo iż wszelkie prawdy odrzuca i wciąż na nowo wikła się w różnorodne zdarzenia. Poeta podkreśla, że ludzie to istoty błądzące, dwoiste, pełne przeciwieństw i podlegające nieustannym przeobrażeniom. „Świat Słowackiego jest kontrastowy, przeniknięty niepokojem, który we wszystkim potencjalnie tkwi, nagle wybucha, napełnia grozą. Jest jakby ustawicznie przygotowany do metamorfoz, ustawiczne im w wyobraźni podlega.”

Będąc romantycznym poetą wieszcz ukazuje w dramacie własny subiektywny świat jako obiektywny, zaś fragmentaryczności dzieła nadaje pozór pełnej całości. Ironia romantyczna jest bowiem próbą tworzenia wciąż nowych masek i złudzeń przy pomocy sprytu i dowcipu autora. Płynne przejście w sztuce od zmyślenia do prawdy jest według Słowackiego dowodem umiejętności pisarskich i wysokiego kunsztu literackiego.

Wieszcz poprzez użycie parabazy w Epilogu do Balladyny zasugerował, posługując się postacią Wawla, że czytając utwór nie należy doszukiwać się w nim związków logicznych między przedstawionymi wydarzeniami:

„Z ziarnka piasku dojść można do obrotu słońca,
Zaciekając się w rzeczy wydarzonej jądrze.
Królowa jak Salomon panowała mądrze,
Więc musiała być mądrą, przy mądrości cnota.” (Epilog).

Życiem bohaterów rządzi ironiczne fatum, które wpływa na ich losy wprowadzając chaos w porządek świata. Jest to wyraźna polemika z oświeceniową teorią jedności natury. Zgodnie z jej założeniami natura stanowi zorganizowany system złożony z ściśle powiązanych ze sobą elementów. Każde wydarzenie ma określoną przyczynę i samo inicjuje następujące po nim sytuacje. Powyższej teorii nie da się zastosować do Balladyny.

Bohaterka dramatu nie zyskała władzy poprzez sprawiedliwe i mądre rządy, a jej wysoka pozycja w państwie wcale nie wynikała z cnotliwego czy bogobojnego życia. Wieszcz ujął wydarzenia utworu w ironiczny nawias podkreślając, że prawa logiki nie są przydatne do wydawania sądów o rzeczywistości. Ukazując „absolutną syntezę absolutnych przeciwieństw”, przedstawił w dziele autorski dystans w stosunku do siebie i swojego dramatu, dystans wobec epoki, w jakiej przyszło mu żyć.

Juliusz Słowacki napisał dzieło będące baśniowym wyobrażeniem przedhistorycznej Polski, skomponowane na wzór ludowy. Artyzm w utworze posłużył poecie do stworzenia powyższej wizji oraz ukazania swoich założeń ideowych odnośnie krytyki feudalizmu i kształtu ducha narodowego.

Różnorodność zastosowanych środków poetyckich sprawiła, że wieszcz musiał zrezygnować z tradycyjnej formy dramatycznej na rzecz dramatu romantycznego. Dzięki temu mógł zastosować w sztuce techniki poetyckie Ariosta i Szekspira godząc ze sobą różne motywy i wątki, oraz ukazać w wyrazisty sposób parodię feudalnej poezji rycerskiej.

Ironiczny dystans autora pozwolił mu na przekroczenie barier związanych z formą i wyrażenie posłannictwa dzieła. Poprzez satyryczny obraz chłopomanii oraz przesadnego sentymentalizmu wytknął epoce jej widoczne wady. Słowacki skrytykował w ten sposób nastroje romantyzmu, którym sam także czasem ulegał. Pisząc Balladynę odsłonił siebie by stanąć ponad własną naturą i przekroczyć ją. Ukazał się jako „trzcina myśląca” Pascala, która wie, że jest krucha i mała, ale jednocześnie poprzez świadomość własnej nicości wybija się ponad innych. Na tym właśnie polega siła transcendencji.

Zastosowanie ironii romantycznej umożliwiło poecie stworzenie sztuki, która poprzez swój prześmiewczy charakter burzy powszechne, jednostronne wyobrażenie na temat prawd bytowych. Dramat demaskuje pozory szczęśliwego życia i unaocznia fakt, że choć rządzi nami ironiczne fatum, wobec którego jesteśmy bezsilni, człowiek zawsze będzie próbował je ujarzmić. Z tego powodu w przedmowie do sztuki pojawiają się ironiczne słowa ukazujące sprzeczność natury ludzkiej, oraz podkreślające „syzyfową pracę” człowieka dążącego do panowania nad swoim życiem.

Jest to myśl doskonale podsumowująca sens utworu: „Wychodzi na świat Balladyna z Ariostycznym uśmiechem na twarzy, obdarzona wewnętrzną siłą urągania się z tłumu ludzkiego, z porządku i ładu, jakim się wszystko dzieje na świecie, z nieprzewidzianych owoców, które wydają drzewa ręką ludzi szczepione. Niech naprawiacz wszelkiego bezprawia Kirkor pada ofiarą swoich czystych zamiarów; niech Grabiec miłuje kuchnią Kirkora; niechaj powietrzna Goplana kocha się w rumianym chłopie, a sentymentalny Filion szuka umyślnie męczarni miłosnych i umarłej kochanki[...].

Bibliografia:

Janion Maria, Gorączka romantyczna, Warszawa 1975.
Kowalczykowa Alina, Słowacki, Warszawa 1994.
Kleiner Juliusz, Juliusz Słowacki. Dzieje twórczości, t. 2, Kraków 1999.
Maciejewski , Trzy szkice romantyczne, Poznań 1976.
Makowski Stanisław, „Balladyna” Juliusza Słowackiego, pod red. Eugeniusza Sawrymowicza, , Warszawa 1981.
Słowacki Juliusz, Balladyna, oprac. Mieczysław Inglot, wyd. 5,zmien., BNI 51, Wrocław 1976.
Słowacki Juliusz, Balladyna. Tragedia w pięciu aktach, oprac. Eugeniusz Sawrymowicz, wyd. 9, Wrocław 1972.
Szturc Wlodzimierz, Ironia romantyczna. Pojęcie, granice i poetyka, Warszawa 1992.
Witkowska Alina, Przybylski Ryszard, Romantyzm, Warszawa 1998.

Dodaj swoją odpowiedź