Do kamienicy wprowadziliśmy się na początku kwietnia: Pan, Pani oraz ja - Kamizelka. Pan i Pani wstawali wcześnie rano, a następnie wychodzili do miasta. Ona na lekcje, on do biura. Tego biura jeszcze nigdy nie widziałam, ponieważ mój właściciel nigdy mnie do niego nie zabierał. Gdy wrócili do domu, jeszcze przez długi czas, nawet do północy, siedzieli i zajmowali się swoimi robótkami. Jedynie w niedzielę odpoczywali, zażywając świeżego powietrza podczas długich spacerów. Tak ciężka praca odbiła się w końcu na ich zdrowiu. W lipcu Pan zaziębił się i dostał tak silnego krwotoku, że aż stracił przytomność. Wydarzyło się to w nocy. Pani sprowadziła do domu stróżówkę, a sama pobiegła na poszukiwania lekarza. Po kilku godzinach wróciła do domu z doktorem. Lekarz obudził drzemiącego chorego i powiedział, że to nic takiego, że pacjent potrzebuje tylko więcej ruchu i najlepiej byłoby, gdyby wyjechał na wieś. Choroba niestety przedłużała się. Pan nie chodził już do biura. Gdy mnie zakładał, czułam, że z dnia na dzień staje się coraz chudszy. W październiku zszedł z tego świata, a pani sprzedała mnie za czterdzieści groszy.
opowiedz historię kamizelki z perspektywy kamizelki
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź