"Moja wakacyjna przygoda" Wakacje... czas beztroski, zabawy i przeżyć, które pozostają w pamięci przez długie lata. Czas, na który czeka nawet najmłodsze dziecko. Czas, w którym wszystko wydaje się być łatwiejszym, przyjemniejszym, milszym. To czas przygód, o jakich trudno zapomnieć. Będąc małym dzieckiem oczekiwałam na wakacje już od września. Pamiętam jak odliczałam dni do wyjazdu nad morze czy w ukochane góry. Obozy z przyjaciółmi, wypad pod namiot z rodziną - tego się nie zapomina. Jednak wszystko się zmienia - niestety. Zawsze chciałam czuć się dzieckiem, być nim tak długo jak tylko można. Niewyobrażalne. Nigdy nie czekałam na te magiczne osiemnaście lat, wiedziałam, że to wiąże się z odpowiedzialnością, dojrzałością, nie mogłam wyobrazić sobie wakacji, jako już dorosła osoba, bez zabawy, radości i wszystkiego co kojarzyło się z nieodpowiedzialnym zachowaniem. Jednak przyszła kolej i na mnie. Tego lata wakacje rozpoczęły się wyjątkowo wcześnie. Już w maju. Odświętnie ubrana wychodziłam z sali, gdzie odbywał się ostatni egzamin maturalny. Spojrzałam na zegarek - 12:53 - wakacje - najdłuższe w moim życiu. Jednak zadawałam sobie pytanie, czy to będą te same wakacje co każdego lata? Znałam odpowiedź... nie będą. Znajomi planowali wyjazdy, biwaki, wycieczki. Ja? Pakowałam walizki. Ten rytuał, powtarzany każdego lata zawsze dawał mi dużo szczęścia. Nie tym razem. Nie wyjeżdżałam odpocząć, pożyć, korzystać z życia. Jechałam do pracy. Wprawdzie pracy, którą kochałam i nadal kocham, ale nie byłam pewna co czeka mnie w dalekim świecie... Na pewno nie mogłam kojarzyć tego z wakacjami, który pamiętałam. Czas beztroski zamienił się w czas próby. Czas sprawdzenia własnych umiejętności. Pozostawiona samej sobie, w obcym kraju, wśród nieznanych mi bliżej osób starałam się być szczęśliwą... Przez pierwszy miesiąc nie wychodziło mi to. Nic mi nie wychodziło. Przestałam wierzyć w magię wakacji. Jednak praca to tylko praca, istnieje również życie prywatne J Będąc tam, nie mogłam się pochwalić zbyt fascynującym życiem osobistym - bo niby z kim? Telewizorem? Komputerem, który się zepsuł? Nie bardzo... Było jednak coś co pozwalało mi wierzyć, że wakacje to wakacje, że każdy powinien być szczęśliwy. I stało się... przeczekałam ten trudny okres, by potem przeżyć najlepsze i niezapomniane wakacje mojego życia. Zaczęłam korzystać z szansy, jaką dał mi los. Pracy było coraz więcej, ale zabawy również. Żyłam w obcym mieście, które nagle stało się moim miastem. W obcym domu, który stał się moim domem. Bez znajomych, ale wśród ludzi, których pokochałam. Nigdy nie wierzyłam w siebie, nagle uwierzyłam. Nie przepadałam za imprezami, nagle je pokochałam. Nie doceniałam tego jaka jestem, nagle zrozumiałam, że mam w sobie to coś. Bawiłam się i poznawałam świat. Paradoksalne zachowanie... Jednak w wakacje wszystko dozwolone. Moim marzeniem od zawsze były podróże, ale nigdy nie myślałam o tym, aby mieszkać po dwa miesiące w miejscu, na które mam w danej chwili ochotę. Miałam szansę to spełnić, więc pomyślałam sobie... dlaczego by nie... Pisząc o mojej wakacyjnej przygodzie piszę o całych wakacjach, bowiem okres ten był jedną, zapierającą dech w piersi przygodą. Nie chcę pisać o pojedynczych przygodach, o krótkich momentach, które i tak układają się w jedną, spójną całość. Piszę o tym całym okresie, bo był on przygodą mojego życia. Bo zwątpiłam w magię wakacji, by potem uwierzyć z podwójną siłą. Mogłabym napisać o słonecznej plaży, na której grzałam się w weekendy, o nocach spędzonych na szalonych imprezach, o kibicowaniu drużynie, której nigdy nie lubiłam, ale która była najlepsza w mieście, gdzie rozpoczęłam nowe życie. Mogłabym też napisać o gofrach, które zajadałam na najsłynniejszej ulicy Barcelony, o wschodzie słońca na plaży, gdy wracałam z imprezy. O znajomych, których pokochałam przez krótki okres czasu, za którymi tęsknię teraz każdego dnia. Mogłabym też napisać o przeprowadzce do kolejnego miasta, o 12 godzinach lotu z Paryża, o śmiesznej zmianie czasu, która sprawia, że w Polsce jest dzień, a ja szykuję się do snu. O karaluchach, które nie dawały mi w nocy spać. O zobaczeniu wulkanu przy wschodzie słońca, o prawdziwych drzewkach bonsai i o dzielnicy rozrywki, gdzie spędzałam każdą noc... Ale czemu miałabym nie napisać o następnej przeprowadzce. Dwie godziny lotu na wschód od wyspy, gdzie żyłam przez dwa miesiące. Zupełnie inna kultura, śmieszny i nieznany alfabet. Ludzie zwracający uwagę na ulicy, bo jestem inna, bo jestem rozpoznawalna, bo nie mam skośnych oczu. J O Pandzie w zoo, którą karmiłam, czy o tygrysie, z którym mam zdjęcie, albo o wielkim murze, który zawsze widziałam ze zdjęć satelitarnych. Czemu by nie wspomnieć o tym, że od zawsze pobyt w Azji był moim marzeniem, ale nawet we śnie nigdy nie przypuszczałam, że będę miała okazję przebywać tu tak długi czas. Cieszę się życiem, codziennie rano słucham śpiewu papug. Idąc do sklepu widzę drzewka, które w Polsce uchodzą za egzotyczne, oglądam telewizję w tutejszym języku "którego za Chiny nie rozumiem". Tak... szczególne momenty. Zostaną w pamięci do końca życia. Dlatego właśnie piszę o ogóle, nie tylko o kotach bez ogonów, sushi czy święcie Smoka. Piszę tak, bo to wszystko składa się na wakacyjną przygodę. Na największą przygodę mojego życia. Wiele paradoksalnych sytuacji, wiele wyrzeczeń, ale jakże wiele szczęścia i radości, kiedy wstając rano budzę się w zupełnie innym, odmiennym od Polski miejscu. Mogę robić, co kocham i robię to, a dodatkowo przeżywam najwspanialszą przygodę życia. Wakacyjną przygodę. Po maturalnym egzaminie obawiałam się, że najdłuższe wakacje życia będą najgorszymi, bo co robić przez 4 miesiące wolności. Praca? Owszem, ale jaka...? Co ciekawego można robić po ukończeniu liceum. Jasne, mogłam pracować jako kelnerka, ale nie przeżyłabym wtedy tego, co mam szansę przeżywać. Zrezygnowałam z wielu rzeczy, ale dla tej przygody warto. I pomyśleć, że to wszystko dzięki wakacjom. Wakacje... czas beztroski, zabawy i przeżyć, które pozostają w pamięci przez długie lata. Czas na który czeka nawet najmłodsze dziecko. Czas, w którym wszystko wydaje się być łatwiejszym, przyjemniejszym, milszym. To czas przygód, o jakich trudno zapomnieć...
napisz najdłuższe opowiadanie z zdaniami nie prawdziwymi
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź