D: Cześć Anka, ale miałem przygodę ! A: Znów pies załatwił się na trawniku prywatnym i musiałeś uciekać przed tą emerytką spod 5 ? D: Nie, skąd. Na weekend wyjechałem w góry... a tam A: W góry ?! A gdzie dokładnie ? D: Daj mi skończyć Anka. Niedaleko nas w Bieszczady. A: No dobrze, mów. D: No więc postanowiłem z moją dziewczyną przejść się po szlakach, bo to był jeden z tych cieplejszych dni. Widoki były niesamowite do czasu, gdy zboczyliśmy z trasy. A: Ciekawe po co ? Nie lepiej trzymać się właściwej drogi ? D: Oj myślałem, że dobrze idziemy. W każdym razie niedługo po tym zgubiliśmy się. Mróz, my bez plecaków. Wyobrażasz sobie ? Dorota panikowała, że nas nie znajdą przed zmrokiem. No i tak się stało. A: Dobrze, że w ogóle przeżyliście. D: Znaleźli nas dopiero po sześciu godzinach. Gdyby była niższa temperatura na pewno mielibyśmy odmrożenia! Na szczęście nic się nie stało. Później poznaliśmy sympatycznych ludzi, którzy nas ugościli i dali koce. A: Ciekawa przygoda, ale oby takich jak najmniej w przyszłości ! D: Zgadza się. Muszę lecieć Aniu, trzymaj się A: Wszystkiego najlepszego ! Pa
Moja zimowa przygoda w formie dialogu
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź