Vivaldi znowu zagrał po raz już... ech, nie powiem. W kolejnych czterech porach zaplątał się znów człowiek. Nutami zawirował, na nowo w uszy wybrzmiał księdzu i Casanowie; na wsi, w Paryżu, w Rzymie... Zawitał wątkiem czasu, melodią nurtu rzeki z palbą Nowego Roku, w mgle zdarzeń, w nut zamieci. Z pokorą kazał słuchać całkiem nie wiedzieć czemu, jak zagra tak jak niegdyś, a jednak po nowemu.
Gdy się wiosna zazieleni w wiązce słonecznych promieni chcę po łące tylko brykać słuchać cykania świerszczyka kiedy latem słońce praży lubię bawić się na plaży lubię wtedy biec po piasku albo grzyby zbierać w lasku lubię październik i wrzesień kiedy czuć w powietrzu jesień leci wtedy z mojej głowy milion myśli kolorowych lubię kiedy białą zimą świat okryty jest pierzyną mogę z wysokiego brzegu saneczkami gnać po śniegu..