Chcę opisać swoje przeżycia związane z "Dobrą Panią" - Irenę Sendlerową i uratowaniem mojego życia właśnie przez nią. Był rok 1942, miałam wtedy 6 lat. W getcie było strasznie, brakowało już wszystkiego - jedzenia, wody, opału, a przede wszystkim brakowało już nadziei. Widziałam jak chorowali i umierali moi bliscy - Mama, siostra, dwóch kuzynów i wielu sąsiadów i znajomych. Na ulicach leżały ciała zmarłych. Gdy któregoś dnia zobaczyłam jak żydowski policjant krzyczy do małej dziewczynki: "Ty głupia, mała Żydówko, jeszcze trochę a nie zostanie tu kamień na kamieniu" zrozumiałam, że to koniec. Gdy usłyszałam od Mojego Taty, że Niemcy będą likwidować getto to po raz pierwszy poczułam strach. Nigdy nie zapomnę tego uczucia, ucisku w dołku, moich trzęsących się rąk, prawie bezwładnych nóg, które nie chciały mnie prowadzić i tego obezwładniającego uczucia beznadziei i rezygnacji. Wtedy poznałam Panią Irenę Sendlerową, która przyjeżdżała do getta ambulansem, w stroju pielęgniarki. Gdy zobaczyła mnie po raz pierwszy uśmiechnęła się do mnie i spytała: - Jak się nazywasz Malutka? - Sara - odpowiedziałam - I co mi powiesz Saro? - zapytała Pani Irena - Proszę Pani, czy my wszyscy zginiemy? - zapytałam drżącym głosem - Ależ skąd Saro, kto Ci tak powiedział? - zapytała Pani Irena - Wszyscy tak mówią, a ja tak bardzo się boję - powiedziałam przez ściśnięte strachem gardło - Nie bój się Saro - odpowiedziała spokojnym głosem Pani Irena. Czy chcesz pojechać na mała wycieczkę? - zapytała - A dokąd? - zapytałam ze strachem - Nie bój się Saro, wszystko będzie dobrze, tylko zaufaj mi - powiedziała Pani Irena. Możesz mi powiedzieć, gdzie mieszkasz? Następnego dnia Pani Irena przyszła do naszego domu i długo rozmawiała z moim Tatą. Wieczorem Tata posadził mnie na kolanach i powiedział: - Posłuchaj córeczko, rozmawiałem z Panią Ireną i chcę, żebyś pojutrze z nią pojechała - Ale dokąd? - zapytałam z niepokojem - To wspaniała Kobieta Saro i myślę, że masz jedyną szansę, aby wyjechać stąd zanim stanie się to niemożliwe - odpowiedział Tata - A co będzie z Tobą? Co będzie z innymi - krzyczałam przerażona - Wszystko będzie dobrze, my damy sobie radę, najważniejsze jest aby ocalić jak najwięcej dzieci - tłumaczył mi Tata. Nam dorosłym będzie wtedy łatwiej - wyjaśnił mi. - Nie wiem Tato, może jednak powinnam zostać z Tobą? - powiedziałam niepewnie - Posłuchaj córeczko. Lada dzień Niemcy przystąpią do likwidowania getta i wtedy nawet mysz się nie prześlizgnie i będzie za pózno. My mamy swój plan co robić, ale żeby go wykonać musimy zabezpieczyć nasze dzieci. - Boję się Tato - mówiłam z trudem - Ja też córeczko, ale tak naprawdę będzie lepiej i tego chciała by Twoja Mama - ze spokojem tłumaczył mi Tata - Dobrze Tato, zrobię jak zechcesz - powiedziałam Następnego dnia Pani Irena podjechała pod nasz dom ambulansem. - Witaj Saro - uśmiechnęla się do mnie na przywitanie. A teraz chodz ze mną - powiedziała. Pani Irena zaprowadziła mnie do ambulansu, w którym znajdowały się nosze z leżacymi na nich postaciami okrytymi prześcieradłami. - Nie bój się Saro, nie ma innego sposobu - powiedziała. Musisz mi zaufać. W kącie ambulansu stała drewniana skrzynka. Pani Irena otworzyła ją i powiedziała: - Wejdz tam Saro i proszę Cię, zebyś pod żadnym pozorem się nie odzywała. Schowałam się do skrzynki, samochód ruszył. Jechaliśmy przez kilka minut, nagle samochód gwałtownie zahamował. Usłyszałam głosy mówiące po niemiecku. Pani Irena tłumaczyła coś cierpliwie, nagle głosy zaczęły się zbliżać i ktoś otworzył drzwi. Leżałam jak sparaliżowana, czułam znajomy ucisk w gardle i pot spływający mi po całym ciele. Jak strasznie się wtedy bałam. Pani Irena powiedziała jeszcze coś i po chwili usłyszałam odgłos zamykanych drzwi. Samochód ruszył. Nie wiem jak długo jechaliśmy, ale nagle samochód znowu zatrzymał się. Czekałam w napięciu. Ktoś otworzył pokrywę od skrzyni i zobaczyłam uśmiechnięta twarz Pani Ireny: - Saro, już po wszystkim - powiedziała. Jesteśmy na miejscu, już nic Ci nie grozi, możesz wyjść. Wyszłam z ambulansu na trzęsących się nogach. Zobaczyłam świecące słońce, błękit nieba i poczułam świeże powietrze, którym znowu mogłam oddychać swobodnie. Nigdy nie zapomnę poczucia ulgi i radości, które mnie wtedy ogarnęło. Miałam ochotę krzyczeć z radości, podbiegłam do Pani Ireny i przytuliłam się do niej z całej siły. Byłam wolna ....
wyobraź sobie,że jesteś żydowskim dzieckiem wyprowadzonym z getta przez Irene Sendler.Napisz swój opis przeżyć wewnętrznych w pierwszej osobie l.pojedynczej.Nakreśl sytuację polityczną i opisz zarówno swój strach ja i radość z faktu ocalenia
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź