Piątek. Ostania lekcja - niestety matematyka. Miałam nadzieję, że uda mi się przetrwać, chociaż miał być sprawdzian, a ja nic się nie uczyłam. Pomyślałam sobie, ze moja koleżanka z ławki - Ada - będzie coś umiała. No i miałam swoje ściągi. Podeszłam do Ady i zaczęłam rozmowę. - Ada, uczyłaś się coś ? - Trochę, może przerobiłam 1/4 całego materiału... A ty? - Ze mną kiepsko. Nie umiem kompletnie nic ! Podziel się ze mną swoją 1/4 wiedzy. - Spoko. Tylko ściągaj tak, żeby matematyczka nie widziała. Wiesz jaka ona jest ! - Spokojnie. Może jakoś sobie poradzę. Jesteś najlepsza ! Sprawdzian się zaczął. Zerknęłam do Ady i... dopiero w tej chwili zorientowałam się, że pani Dorsz (matematyczka) na mnie patrzy. Było już za późno. Otworzyłam puszkę Pandory. Panio Dorsz puściła nawijkę, że muszę zacząć się uczyć bo inaczej moje życie będzie przypominało stajnię Augiasza. Dodała, że muszę wziąć się w garść i obiecała w poniedziałek poprawę. Po powrocie do domu postanowiłam wziąć się w garść. Mam nadzieję, że nie buduję zamków na lodzie. Może w poniedziałek uda mi się dostać chociaż 4 ?
Napisz opowiadanie(obojętnie jaki temat),zastosuj w nim dialog i trzy frazeologizmy.Bardzo proszę o pomoc !
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź