Pewnego, słonecznego, lipcowego dnia z całą rodzinka wybralismy się na wycieczkę rowerorą do lasu i przy okazji zrobiliśmy piknik na plaż w lesie. Chciałam sobie popływać, ale mama powirdziała, że nie mogę, bo właśnie wszystko zebraliśmy dokosza piknikowego i mieliśmy zamiar ruszyć w dalszą droge szlakiem rowerowym. Mój brat ze mną jechał szybciej, a tata z mamą brubowali nas dogonić. Nagle przed nas wybiegła mała sarenka, a za nią dwie duże i jedna mała sarenka. Wszyscy po woli zeszliśmy z rowerów powoli i zblirzaliśmy sie do nich po cichu i po woli by ich nie wystraszyć. Mama wyjeła aparat i zaczeła robić im zdjęcia. Po powrocie z wycieczki opowiadaliśmy tą opowieść wszystkim, ale nikt nam nie wierzył. I tak minął dzień pełen przygud.